Artykuły

Poniedziałka in - your - face - theatre?

"Kotka na gorącym, blaszanym dachu" Tennessee Williamsa w reż. Jacka Poniedziałka w Teatrze Ludowym w Krakowie. Pisze Katarzyna Szatko w Teatrze dla Was.

W "Kotce na gorącym, blaszanym dachu", wyreżyserowanej przez Jacka Poniedziałka, podobnie jak w całej twórczości Tennessee Williamsa, dominują postacie skonfliktowane z otoczeniem, rozczarowane życiem, pogrążone w nerwicach, depresjach i dekadencji. Niespełnione ambicje i wspomnienia o lepszej niż chwila obecna przeszłości nie pozwalają na jakąkolwiek nadzieję na przyszłość. Załamania psychiczne, nałogi i obsesje seksualne stają się ich codziennością. Rodzina, zamiast dawać oparcie, pogrąża bohaterów coraz bardziej.

Duszny dzień na południu Missisipi zapowiada nieuchronną burzę. To jednocześnie dzień urodzin majętnego Wielkiego Taty (Kajetan Wolniewicz) oraz niepowtarzalna okazja do tego, by wszystkie rodzinne konflikty osiągnęły apogeum, a intymne sekrety ujrzały światło dzienne. Choć w rodzinie, w której każdy każdego podsłuchuje pod drzwiami, trudno jeszcze o jakąś tajemnicę. Nieuleczalna choroba, z którą zmaga się ojciec i świadomość nieuchronnej śmierci, stają się osią dramatu oraz pretekstem do ujawnienia prawdziwych intencji bohaterów. Syn Cooper (Patryk Palusiński) wraz z żoną Mae (Mirosława Żak) widzą w tej sytuacji szansę odziedziczenia wielkiego majątku, a jego brat Brick (Wojciech Lato) nie widzi już nic, oprócz butelki whisky i bezpowrotnie utraconej przeszłości. Gardzi swoją żoną Maggi (Iwona Sitkowska), która jako tytułowa kotka, czeka na najmniejszy gest czułości. On ma swoją tajemnicę, która go niszczy i nie pozwala na inne uczucia niż żal i rozgoryczenie. Ona desperacko dąży do tego, by poczuć się potrzebną i kochaną. Jej starania spotykają się jednak z brutalną odmową męża, którego życie zatrzymało się w momencie śmierci przyjaciela, Skippera.

To właśnie Skipper pojawia się w spektaklu jako pierwszy. Przedstawienie inicjuje kilkuminutowa choreografia, podczas której Skipper (Tomasz Bazan) wchodzi w stroju zawodnika rugby i powoli zaczyna się rozbierać. To manifest przeszłości, od której Brick nie będzie mógł się uwolnić i która rzuca cień na teraźniejszość. W przenośni i dosłownie. Scena jest pogrążona w mroku, a białe smugi światła padają na zawodnika, który zrzuca z siebie sportowy strój i stopniowo ukazuje atletyczne ciało. Jednocześnie uwalnia się od pozorów i konwenansów, które nie pozwoliły jemu i Brick'owi na szczere i wolne uczucie. Liryczne preludium, choć trwające tylko chwilę, wyraźnie kontrastuje z opresją rodzinnych relacji, która zdominuje kolejne wydarzenia.

W dramacie Williamsa (przetłumaczonym przez samego reżysera) jest wszystko, co niezbędne do stworzenia przejmującego spektaklu: ekspresja, emocje, skomplikowane psychologicznie postaci i intensywne dialogi, ujawniające brutalność międzyludzkich związków. Jednak w adaptacji Poniedziałka werbalnej agresji jest zbyt wiele. Rozmowy bohaterów doprowadzone do maksimum wulgarności i kolokwializmu sprawiają, że kolejne "ty stara dupo!" rzucone przez Wielkiego Tatę w kierunku zatroskanej o niego żony (Beata Schimscheiner), zamiast szokować, wywołuje uśmiech na twarzach widzów. Nowy brutalizm językowy Poniedziałka (swoją drogą, zapewne wzorowany na Sarah Kane i innych przedstawicielach nurtu) jest za mocny. Choć trop wydaje się zasadny. Podobnie jak u brutalistów, relacje między bohaterami są tutaj oparte albo na seksie, albo na przemocy. Albo na jednym i drugim. Jednak usilne dążenie do oddania języka naszego "podwórka" oddaliło spektakl od realności rodzinnych patologii, wpadając momentami w ton groteskowy. W trwającym nieco ponad godzinę spektaklu intensywność formy nieproporcjonalnie przerasta treść. Brakuje ciszy, która czasem przytłacza bardziej, niż potok najprymitywniejszych słów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji