Artykuły

Taniec z niesłabnącą energią

- Dążymy do tego, aby w każdym sezonie było nas stać na przygotowanie jednej premiery klasycznej i jednego wieczoru współczesnego - mówi Magdalena Ciechowicz, szefowa baletu Opery Wrocławskiej. Rozmowa Jacka Cieślaka w Rzeczpospolitej.

Rzeczpospolita: W ilu procentach udało się pani zrealizować zamierzenia pierwszego roku pracy we Wrocławiu?

Magdalena Ciechowicz: Trudne pytanie, bo nadzieje i oczekiwania z reguły są dużo większe, niż możliwości, ale wydaje mi się, że zrobiliśmy dużo więcej niż początkowo sądziliśmy, iż będziemy w stanie. Mówię to, patrząc na zespół Opery Wrocławskiej, który przez te miesiące bardzo się zmienił na lepsze.

Ma pani w sobie nadal tyle entuzjazmu co na początku pracy?

- Oczywiście, zapału też mi nie brakuje, sytuacja zmieniła się natomiast o tyle, że pod koniec sezonu towarzyszy temu również zmęczenie. To były naprawdę ciężkie miesiące, wiele rzeczy działo się równolegle.

A starczało pani energii, żeby samej również tańczyć?

- Zdarzały się sytuacje, gdy nie było innego rozwiązania. Ze względu na lata praktyki i nabytego doświadczenia jest mi łatwiej przygotować się do jakiejś dużej roli niż nauczyć inną tancerkę od podstaw. A poza tym jest nas niezbyt wielu, czasami mamy trudności w skompleto-waniu podwójnej obsady głównych ról. Będziemy jednak dążyć do tego, by zespół się rozrósł.

Zaczynając pracę, zapowiadała pani, że w tym sezonie powinien on liczyć 30 tancerzy.

- Przyszły natomiast rozpoczynam z 31-osobowym zespołem, zatem plan udało się zrealizować. Na więcej nie pozwala budżet, ale dyrektor Nałęcz-Niesiołowski obiecał, że na koniec 2017 roku spróbuje wygospodarować kilka stanowisk dla kolejnych tancerzy.

A oni chcą przyjeżdżać i pracować we Wrocławiu?

- Jest ogromne zainteresowanie, dostaję mnóstwo e-maili z pytaniami. Cieszy szczególnie fakt, że przychodzą z zagranicy, a więc zespół baletowy Opery Wrocławskiej staje się rozpoznawalny poza Polską. Bardziej interesują się nim ludzie ze świata niż absolwenci naszych szkół baletowych, co przyznam, jest dla mnie zaskoczeniem.

Zapowiada pani ambitne przedsięwzięcie: wystawienie wielkiego baletu, jakim jest "Romeo i Julia" z muzyką Prokofiewa.

- Dążymy do tego, aby w każdym sezonie było nas stać na przygotowanie jednej premiery klasycznej i jednego wieczoru współczesnego. Zdecydowaliśmy się na "Romea i Julię", a z tym właśnie wiążą się potrzeby doangażowania kilku tancerzy, bo jest w tym balecie sporo ważnych ról męskich. W innych dziełach klasycznych dominują z reguły tancerki. Alternatywnym tytułem była "Giselle", ale wybraliśmy "Romea i Julię" także ze względu na walory samej muzyki i za namową dyrektora Nałęcz-Niesiołowskiego. Zresztą choreograf Jacek Tyski przymierzał się kilka lat temu do zrealizowania tego Szekspirow-skiego tematu z Polskim Baletem Narodowym, ale ostatecznie zdecydował się wtedy na "Hamleta". Teraz we Wrocławiu będzie miał okazję wrócić do dawnego pomysłu.

To będzie największy spektakl w choreograficznym dorobku Jacka Tyskiego.

- I najmocniej osadzony w technice klasycznej oraz odmienny od tego, co Jacek Tyski zrealizuje wcześniej z naszym zespołem. Drugą premierą baletową będzie bowiem wieczór choreografii do muzyki współczesnej, a przygo-towywany na Festiwal Oper Współczesnych+. Twórców tej premiery będzie dwóch, obok Jacka Tyskiego także Jacek Przybyłowicz. To ma być propozycja, którą moglibyśmy prezentować poza własną sceną, bo jest dzisiaj zainteresowanie współczesną choreografią na wysokim poziomie tanecznym. Trzecim spektaklem, jaki pokażemy w przyszłym sezonie, będzie polski wieczór baletowy. Pokażemy wtedy trzy choreografie do kompozycji polskich twórców - Chopina, Karłowicza i Pendereckiego.

Przyszły sezon zamkniemy wyjątkowym wydarzeniem "Open Door" - wieczorem, podczas którego pokazanych zostanie kilka zwycięskich choreografii autorstwa zarówno początkujących choreografów, jak i wciąż młodych, ale już doświadczonych w pracy z zespołami baletowymi. Niebawem rozpoczniemy przyjmowanie zgłoszeń, "Open Door" będzie miał zasięg międzynarodowy i formułę konkursu. Zwycięskie choreografie pokażemy na scenie Opery Wrocławskiej.

Przy ostrym tempie pracy jest jeszcze szansa na lekcje tancerzy z rozmaitymi pedagogami?

- W tym sezonie pozyskaliśmy gościnnie dwóch znakomitych niegdyś tancerzy, Piotra Nardellego i Stefana Żeromskiego. Obydwaj wyrażają chęć ponownej pracy z zespołem, mamy też kolejnych kandydatów. Byłoby wspaniale, gdyby co dwa tygodnie przyjeżdżał do Wrocławia inny pedagog, bo kontakt z kimś nowym jest dla tancerza cenny, wyrywa go z codziennej rutyny, pozwala na siebie spojrzeć nieco inaczej. Na przeszkodzie stoją oczywiście koszty, a poza tym przy takim obciążeniu bieżącą pracą, nie zawsze zespół byłby w stanie wygospodarować czas na skorzystanie w pełni z takich lekcji.

Przed zespołem w czerwcu superwidowisko w Hali Stulecia. Tancerze zaznaczą swą obecność w tym "Fauście"?

- Jacek Tyski przygotowuje choreografię Nocy Walpurgi z udziałem całego zespołu. Powstaje bardzo dynamiczna choreografia, w której tematycznie przeglądać się będą sprzeczności, jakie targają duszą współczesnego człowieka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji