Artykuły

Narkotyki, narkotyki

"Narkotyki" Stanisława Ignacego Witkiewicza w reż. Oskara Sadowskiego w STUDIO teatrgalerii w Warszawie. Pisze Aleksandra Majewska w Teatrze dla Was.

Teatr Studio stworzył konkurencję dla letnich, wieczornych rozrywek Warszawiaków typu Nocny Market czy bulwary nad Wisłą. Wychodząc ze spektaklem na Plac Defilad, reżyser Oskar Sadowski, zrobił krok w stronę publiczności, której za miejsca stojące nie każe się płacić. Można zostać tylko na chwilę, można zostać na cały spektakl. Taka otwartość na widza i swoboda pozostawiona po jego stronie, jest w pełni kompatybilna z formą i tematem spektaklu.

Na trawniku Placu Defilad "rosną" kroplówki wypełnione zielonym płynem, a na środku stoi metalowa konstrukcja przypominająca graniastosłup, która momentami zostaje rozświetlona białymi jarzeniówkami (scenografia Anna Met). Na ścianach Pałacu Kultury wyświetlany jest wideo streaming postaci miotających się w narkotycznych uniesieniach i zmontowane wcześniej fragmenty (wideo Hanna Maciąg). Artyści zawsze byli najwierniejszymi testerami narkotycznych środków poprawiających jakość życia/ tworzenia. Tak jest też w tym przedstawieniu. Część postaci to realni bohaterowie, artyści z dwudziestolecia międzywojennego, jak choćby Zofia Stryjeńska (Rozalia Mierzicka) czy Witkacy (Tomasz Nosinski/ Paweł Tomaszewski), a część to bohaterowie onirycznych wizji: lekarz i pielęgniarka próbujący dokonać aborcji (Andrzej Szeremeta i Marta Zięba). Porządek realnego świata i porządek wyobraźni nieustannie się miesza, co jest raczej naturalne, skoro nie ma tu mowy o trzeźwości umysłu. Postacie tańczą wesołe, choreograficzne układy, śpiewają o pysznych owocach, rozmawiają z pomnikiem Adama Mickiewicza, są kosmitami ubranymi w stroje niczym z hollywoodzkiej produkcji (kostiumy Andrzej Sobolewski). Część scen odbywa się we współczesnym anturażu: prowadzą telekonferencję z włączonym obrazem w poimprezowy poranek, używając swoich prawdziwych imion. Haj był paliwem napędowym artystów od zawsze, nawet mimo mody na fit/vege/bieganie maratonów, artyści pozostaną artystami.

Co z tego pozostaje dla widza, oprócz bardzo przyjemnych doznań estetycznych (wspaniałe kostiumy, świeżość gry aktorskiej) i słuchowych (bardzo sprawna dramaturgia Marcina Cecki)? No cóż, spektakl ten nie zmieni chyba ani świata, ani nie wpłynie znacząco na pojedyncze istnienie Jak działają narkotyki, każdy widzi. Co z tym zrobi? "Jeśli młodzieńcowi lat szesnastu pokażecie wątrobę czterdziestoletniego alkoholika, przerośniętą i zdegenerowaną, czy przestanie pić na ten widok? Nie (...)." Ale może ten młodzieniec akurat następnym razem podejdzie śmiało do kasy, nie zatrzyma się na etapie baru Studio, lecz kupi bilet do Teatru. Czego młodzieńcowi i Studio życzę.

***

Aleksandra Majewska - doktorantka Instytutu Filologii Klasycznej UW i absolwentka Laboratorium Nowych Praktyk Teatralnych Uniwersytetu SWPS. Obecnie współpracuje również z gazetą Didaskalia oraz portalem e-teatr jako członek Nowej Siły Krytycznej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji