Zatruta studia z mętną wodą
Emigrantom polskim, na ręce Jacka Kaczmarskiego. Więc musisz wrócić, śpiewać pieśń i żyć byśmy w przeciwnych nie legli okopach. Jeszcze będziemy razem wódkę pić Bo tu jest nasza wolna Europa! (Roman Kołakowski)
Nie o to idzie, że jestem przeciwna kalaniu świętości. Bo ani Kaczmarski taki święty, ani źle się o nim mówi. Po prostu nie te czasy, nie ta atmosfera i w dodatku pomysł reżyserów częściowo nieświeży.
- Informuję, że Jacek Kaczmarski (urodzony w Warszawie 22 marca 1957 roku) od początku swojej działalności artystycznej wydawał się niepokojący w swojej jednostronności zainteresowań. Zarówno jego teksty o charakterze historyczno-politycznym jak i agresywna muzyka (widoczne wpływy rosyjskich środowisk dysydenckich) zdradzały i nadal zdradzają niechętny, nieobiektywny stosunek do polskiej rzeczywistości. Trzeba było aż wprowadzenia stanu wyjątkowego, żeby zedrzeć Kaczmarskiemu maskę. Po krótkim okresie judzenia środowisk polonijnych na całym świecie przeciw Polsce i jej władzom osiadł wreszcie w Monachium, jako pracownik Sekcji Polskiej Radia Wolna Europa. Tą decyzją skreślił się jednoznacznie. Pomimo zachodzących ostatnio w kraju zmian uważam za stosowne nadal ostrzegać przed Kaczmarskim. Mimo iż znam go bardzo dobrze - zawsze potrafi mnie czymś zaskoczyć - pisał z właściwą sobie swadą (i z poważaniem) J.K.
Rzeczywiście były takie czasy, że Jacek Kaczmarski musiał wyjechać z kraju. Że istniał na niego "zapis cenzorski". Że jeśli można było coś o nim powiedzieć, to tylko źle. Że jak przystał do Wolnej Europy i nadawał swoje piętnastominutowe, cotygodniowe komentarze dotyczące naszej siermiężnej rzeczywistości - ówczesne władze spisały go na straty. A on robił swoje. Nagrania Kaczmarskiego - i te stare i nowe, docierające Bóg wie jak, do Polski - krążyły po domach, towarzyszyły nielegalnym, tajnym koncertom, spotkaniom itp. Jego i Gintrowskiego "Mury" śpiewano od stanu wojennego do dziś. Teksty Kaczmarskiego byty (i są) jakże trafnym podsumowaniem naszych dokonań - nawet, jeśli odwołują się do odległej historii. Mówiono o nim "polski Wysocki". Takie porównanie świadczy o najwyższej klasie. Po czerwcowych wyborach zniknął zapis na Kaczmarskiego. I oto Andrzej Blumenfeld i Andrzej Ferenc przygotowali, w Teatrze Dramatycznym, "Zatrutą studnię" - spektakl oparty na tekstach poetyckich i piosenkach Jacka Kaczmarskiego. I to już nie to. W zmienionej rzeczywistości społeczno-politycznej tekstów tych nie odbiera się już z wypiekami na twarzy. Zniknął smak zakazanego owocu. Poza tym piosenki Kaczmarskiego - moim zdaniem - idealnie pasują do kameralnych warunków: małej sali, skąpej scenografii, akompaniamentu. Najlepiej, gdy śpiewa je sam mistrz z gitarą ale z powodu emigracji tegoż, może to być recital robiony "pod Kaczmarskiego". Duża sala, śpiewający aktorzy i akompaniament zespołu muzycznego - zabijają styl i nastrój. "Zatruta studnia" robi wrażenie akademii ku czci. A przecież nasz bard jest natarczywy, krzyczący, wyzywający czasem wręcz wulgarny. A tu wszystko stonowane. Odśpiewane i basta
W ubiegłym sezonie teatr Ateneum przygotował spektakl o Wysockim. Przyznam, że wychodziłam z podobnym niedosytem, choć w Ateneum z pewnością była lepsza reżyseria i obsada aktorska. W Dramatycznym nie bardzo wiadomo o co reżyserom chodziło. Temat, owszem, nośny, ale sam temat to nie wszystko. Dlaczego w "Korespondencji" Zbigniew Konopka swinguje - nie wiem. Dlaczego między "Jałtą" a "Rejtanem czyli raportem ambasadora" biega dziewczyna z kosą - również nie wiem. Na pytanie po co prze aranżowano "Mury" -nie potrafię odpowiedzieć. Pytania można by mnożyć. Jedyne uczucie, jakie towarzyszyło mi po spektaklu - to rozczarowanie. Nie o to idzie, że jestem przeciwna kalaniu świętości, ale może nie trzeba było porywać się z motyką na słońce? Jacek Kaczmarski miał przyjechać na premierę spektaklu. Obecne władze powitałyby go serdecznie. Status emigranta politycznego zmusił go do odłożenia przyjazdu do Polski. Podobno pojawi się u nas na wiosnę, (może wystąpi?). Myślę, że będzie co najmniej zdziwiony tym, co na motywach jego twórczości zrobiono.