Artykuły

My nadal chcemy tak żyć

"Opowieści lasku wiedeńskiego" Ödöna von Horvátha w reż. Michała Kotańskiego z PWST w Krakowie, gościnnie w Teatrze im. Żeromskiego w Kielcach. Pisze Maciej Wadowski w Gazecie Wyborczej - Kielce.

"Opowieści Lasku Wiedeńskiego" były ostatnią w tym sezonie premierą w kieleckim Teatrze Żeromskiego. Można śmiało napisać, że jest to propozycja całkiem udana. Młodzi aktorzy z krakowskiej szkoły teatralnej poradzili sobie z tekstem Ödöna von Horvátha.

Przypomnijmy, że sztuka w reżyserii dyrektora kieleckiego teatru Michał Kotański powstała we współpracy z krakowską Państwową Wyższą Szkołą Teatralną. "Opowieści Lasku Wiedeńskiego" są spektaklem dyplomowym dla studentów Wydziału Aktorskiego. Swoją premierę w Krakowie sztuka miała w marcu.

Co ciekawe Michał Kotański jest kolejnym dyrektorem kieleckiego teatru, który podjął się realizacji tekstu Ödöna von Horvátha. W 1997 roku zrobił to jego poprzednik Piotr Szczerski.

Tekst powstałej w 1931 roku sztuki, kiedy w Europie rodzi się faszyzm, nie stracił nic na znaczeniu. Pomimo postępu i rozwoju nadal często w swoim życiu kierujemy się schematami i bardziej niż sercem. Żyjemy często w oderwaniu od rzeczywistości jak bohaterowie tak chętnie oglądanych seriali telewizyjnych.

Potwierdzają to słowa Michała Kotańskiego po niedzielnej premierze. - Ten tekst jest naprawdę trudny. Smutne jest to, że napisany prawie sto lat temu właściwie cały czas jest aktualny. Można ściągnąć ten austriacki sztafaż i zobaczymy, że my właściwie dalej chcemy żyć w jakimś rodzaju baśni i odcinać się od rzeczywistości - mówił.

Pomimo, że "Opowieści lasku wiedeńskiego" są spektaklem dyplomowym młodzi aktorzy z krakowskiej uczelni spisali się całkiem udanie. Udźwignęli ciężar gatunkowy tekstu. Nie chcę tutaj nikogo szczególnie wyróżniać, ale część z nich z pewnością zrobi w przyszłości kariery na teatralnych deskach czy w filmie.

Fabuła sztuki to problemy codziennego życia kilku wiedeńskich rodzin klasy średniej w początkowych latach XX wieku. Miłość, zdrada, śmierć - temat znany od zawsze. Skromna, ale symboliczna scenografia Barbary Halickiej to karuzela na której kręci się życie bohaterów sztuki. Albo jak kto woli - historia zatacza koło. Pomimo lekkiej muzyki Straussa, sielska naddunajska atmosfera z pozoru tylko jest bezpieczna, bo gdzieś w tle można wyczuć przestrogę przed nadchodzącą katastrofą jaką przyniesie wojna.

Niedzielna premiera była ostatnią w tym sezonie w teatrze Żeromskiego. - W czerwcu zaczynamy próby do dwóch nowych przedstawień - mówił po premierze Michał Kotański. Pierwszą z nich zobaczymy już 16 września. Będzie to "Rasputin" w reżyserii Wiktora Rubina.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji