Artykuły

Dramat w mauzoleum

Spektakl sprzed 9 lat z Opery Niderlandzkiej w Amsterdamie, w reżyserii Niemca Willy'ego Deckera, rozpoczął w Warszawie Rok Verdiego. To druga już praca Deckera, którą tu oglądamy; wcześniej była znakomita "Elektra" Richarda Straussa. Jak ona, tak i ten spektakl rozgrywa się wciąż w tych samych monumentalnych dekoracjach, tworzących klaustrofobiczną atmosferę. Dramat króla Filipa II, jego syna Carlosa i żony Elżbiety rozgrywa się w ogromnym mauzoleum, nawiązującym do Panteonu Królów na Eskurialu, zamku władców hiszpańskich. Co jakiś czas spływa na scenę ogromny krucyfiks. Wielka ściana rozsuwa się raz - w scenie autodafé, a raz zamiast niej ukazuje się rozgwieżdżone niebo - podczas sceny spotkania w parku. Poza tym jednak dominują szarobiałe barwy marmuru plus czerń stroju króla i jego świty; akcenty czerwieni - kwiaty, szata Wielkiego Inkwizytora czy krew na nogach krucyfiksu - odbijają krzykliwie od tła. O muzyczną stronę spektaklu znakomicie zadbał Carlo Montanaro, który oficjalnie jest szefem muzycznym teatru, więc oby pracował tu tyle, ile trzeba na tym stanowisku.

W obsadzie zwracał uwagę Rafał Siwek jako Filip i Nataliya Kovalova w roli Elżbiety. Po latach pojawiła się u nas Agnieszka Zwierko w roli księżniczki Eboli, jednak choć jej śpiew był stylowy, sprawiał wrażenie zbyt wysilonego. Niespecjalnie też zachwycał chilijski tenor Giancarlo Monsalve w roli tytułowej, Radosław Żukowski wykonał partię Inkwizytora bez szczególnej charyzmy. Mimo wszystko jest to jedna z lepszych premier w naszej operze w ostatnich czasach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji