Artykuły

I ja tam byłam...

"Made in Poland" w reż. Przemysława Wojcieszka z Teatru im. Modrzejewskiej w Legnicy na VIII Przeglądzie Współczesnego Dramatu w Zielonej Górze. Pisze Snobka w Gazecie Lubuskiej.

Przegląd współczesnego dramatu polskiego zakończył się w ruinie po Lubuskiej Wytwórni Win. W porę, by kto chciał mógł zdążyć do kościoła bądź przed telewizor dokładnie w rocznicę śmierci Papieża Polaka...

Prolog sztuki "Made in Poland" teatru w Legnicy i (autorstwa i w reżyserii Przemysława Wojcieszka) rozegrał się na zniszczonym podwórzu udającym parking. W roli ofiary - grat, który szefowa techniczna teatru Helena Bondyra wycyganiła od pana Piotra z Raculi. I to na tej bryce wyładował swoją furię wyjący skin uzbrojony w żelazny pręt. Na co zareagowali wrzaskiem "sąsiedzi". Dopiero wtedy publiczność zaczęła wdrapywać się do dawnej hali produkcyjnej zamienionej na ten raz w teatralną widownię. Eryk Lubos zagrał skina genialnie, na sam jego widok uciekałabym po nocy co sił w nogach. Inni aktorzy, zwłaszcza panowie, też godni podziwu.

Sztuka ostra, brutalna. Jak życie młodych ludzi w blokowiskach. Niedouczeni. Bez pracy i perspektyw. Nawet nie zawsze źli, tylko bez kośćca moralnego. I

bez sensu życia. Nienawidzą więc świata, nienawidzą siebie samych. Siebie najbardziej. Im nie po drodze z Krzysztofem Krawczykiem, który rozjaśniał szare życie ich rodziców. Im bliższa jest muzyka metalowa...

Rzucają obficie mięsem i czym się da. Wyżywają się w demolkach. Bójki, kopanina, bandytyzm. I na to w dramacie cudowny happy end? Trochę zaskoczeni schodziliśmy ze schodów. Ale wtedy twórcy spektaklu zrobili do nas oko. Z fabrycznego muru Krzysztof Krawczyk na wzór telewizyjnych reklam pozdrawiał Legnicę. W kółko powtarzając jakieś krzepiące komunały. Wybuchamy śmiechem. Świetny epilog...

Wcześniej obejrzałam "Tango" (jakże ten Mrożek ciągle aktualny!) Drewnianej Kurtyny. W reżyserii Romana Krzywotulskiego. Żarska młodzież licealna zagrała dla młodzieży zielonogórskiej. Odbiór z brawami. Jak najbardziej zasłużonymi. Dorośli też się nie nudzili...

Głównym atutem spektaklu o Nikiforze (teatr z Tarnowa) byt bardzo dobry łemkowski zespół muzyczno-wokalny Serencza. Z ładną poezją Henryka Cyganika. Oraz Mariusz Szaforz w niemej roli Nikifora.

Na zdjęciu: "Made in Poland".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji