Artykuły

Wrocław. "Panna Nikt" na deskach teatru

Sztuka przychodzi z pomocą, kiedy próbujemy zrozumieć to, co nie do pojęcia. Na bezradność wobec piekła nastolatek polecam "Pannę Nikt" według Tomka Tryzny - od soboty w teatralnej wersji we Wrocławskim Teatrze Współczesnym.

Gimnazjalistki, które skatowały 15-letnią Nelę na oczach swoich kolegów za to, że odbiła jednej z nich chłopaka. 14-letni Dominik, który powiesił się na sznurówkach, bo w szkole nazywano go "pedziem". Jego rówieśnik z Wieliczki, który targnął się na swoje życie - prokuratura sprawdza, czy zrobił to pod wpływem internetowej gry w Błękitnego Wieloryba. Nastolatki ze śladami nacięć żyletką na przedramionach.

Za każdym razem, kiedy słyszymy o aktach przemocy wśród nastolatków, zadajemy sobie te same pytania - jak to się mogło stać? Dlaczego nikt nie reagował? Jak to możliwe, że nadwrażliwość, z jaką łączy się wiek dorastania, może się łączyć z takim okrucieństwem? Czego nam zabrakło - uważności czy wrażliwości?

To fenomen krótkiej pamięci. Nie pamiętamy (nie chcemy pamiętać?), z jaką mieszanką okrucieństwa i niewinności łączy się dorastanie. I dlatego zapisane w kulturze świadectwa tego szczególnego momentu są na wagę złota.

Między kolejnymi egzaminami maturalnymi klasa mojej córki namiętnie pochłaniała serial "Trzynaście powodów", którego bohaterka, 17-letnia Hanna Baker (Katherine Langford), precyzyjnie przygotowuje się do pożegnania ze światem. Do każdego z jej dwunastu znajomych dotrze kaseta z nagraniem - znajdzie się na niej powód, dla którego ta konkretna osoba przyczyniła się do samobójstwa Hanny. Ranga tych czynów jest różna - ktoś zlekceważył jej zwierzenie, ktoś wrzucił do internetu kompromitujące zdjęcie, ktoś wreszcie zamieścił w szkolnej gazetce intymny wiersz Hanny. - Naprawdę z takiego powodu można się zabić? - rzuciłam mało ostrożnie, zerkając córce przez ramię i śledząc nieuważnie akcję kolejnego odcinka. - Mamo, nie masz pojęcia, co to może znaczyć, kiedy masz siedemnaście lat! - odparowała. Miała świętą rację, z jednym wyjątkiem - ja to pojęcie miałam, tyle że w procesie dorastania pracowicie wypierałam je ze świadomości.

O "Pannę Nikt", debiutancką powieść Tryzny, dwie dekady temu kłócili się zawzięcie recenzenci i krytycy literaccy. Jedni widzieli w niej przejmujący zapis okresu dorastania i świadectwo czasu przemian, inni przekonywali, że to niewiele warta wydmuszka. Rynek wydawniczy okazał się obojętny na te spory - "Pannę Nikt" przetłumaczono na 14 języków, powieść przeniósł na ekran Andrzej Wajda.

Czytana dziś, w czasie Facebooka i Instagrama, "Panna Nikt" poza swoim ponadczasowym wymiarem odsłania intuicję autora, który nałożył na sytuację bohaterki, wrażliwej, nieco wycofanej Marysi, która przyjechała do Wałbrzycha z małej wioski, rysujące się dopiero klasowe podziały w społeczeństwie po transformacji. Dziś są one faktem, z którym nikt nie dyskutuje - wyniesiony z domu stan posiadania i stan świadomości w większej mierze niż przed laty określa pozycję w rówieśniczej grupie. Tryzna pokazał jednak coś więcej - świat, w którym zaczyna brakować wartości i autorytetów, których można byłoby się chwycić w momencie kryzysu - dziś, w czasie triumfu postprawdy, jego diagnoza okazuje się boleśnie trafna. Ten świat, w którym brakuje oparcia, popycha Marysię do samobójczego skoku.

Paweł Passini, reżyser "Panny Nikt", podczas pracy nad spektaklem często myślał o sobie nastoletnim - o uldze, którą mógłby poczuć, gdyby ktoś był mu w stanie wówczas powiedzieć: "spokojnie, to wszystko minie, uspokoi się, przejdzie".

Dramaturg Artur Pałyga, autor scenicznego tekstu "Panny Nikt", z tamtego okresu najmocniej zapamiętał pewną imprezę, którą przetańczył z dziewczyną - następnego dnia nie żyła, popełniła samobójstwo. Nikt nie potrafił odpowiedzieć na pytanie, dlaczego i może z tego właśnie powodu Pałyga uzupełnił listę postaci o Nikta, dorosłego już mężczyznę, który patrzy na dramat Marysi i próbuje zrozumieć.

Katarzyna Pietruska, która gra tytułową rolę, po "Pannę Nikt" sięgnęła całkiem niedawno, przy okazji castingu, w którym wzięło udział ponad 300 młodych aktorek. Czytała powieść Tryzny na zmianę z własnymi pamiętnikami z okresu dorastania. Co tam znalazła? - Pytania, mnóstwo pytań - odpowiada. Okazało się, że na większość z nich wciąż nie ma odpowiedzi. Tę niepewność w oczach mają nastoletnie wrocławianki, które wysłały do teatru zdjęcia, składające się na kolaż na plakacie do "Panny" - większość z nich to selfie, najbardziej samotny i zafałszowany rodzaj fotografii.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji