Artykuły

Śmierć w multimedialnym show

Reżyser "Rycerskości wieśniaczej" i "Pajaców", Andrzej Bubień, stwier­dził, że nie lubi teatru chłodnego, czy­li "lizania przez szybę", jego realizacja tych dwóch oper będzie więc bardzo dynamiczna i emocjonalna.

Za słynne i niełatwe operowe dzieła wzięło się doborowe grono. Wspo­mniany już reżyser swoje pierwsze spektakle realizował w teatrach Pe­tersburga (i w zasadzie na Wscho­dzie koncentruje się jego dzia­łalność, choć współpracuje także z węgierskimi scenami i z polskimi rzecz jasna także). Tytuły zapropo­nowane na otwarcie sezonu Opery Nova połączyła nie tylko jedna sce­nografia (ciekawa propozycja Anity Bojarskiej, absolwentki Wydziału Malarstwa oraz podyplomowo scenografii w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych), jedna jest także pewna zasadnicza myśl główna łą­cząca oba tytuły. - Zaakcentowałem upadek mitu, sacrum - tłumaczy Andrzej Bubień. - "Rycerskość wie­śniacza" to spojrzenie na pewne ry­tuały, na tradycję i poszanowanie dla majestatu śmierci, natomiast w "Pa­jacach" zobaczymy coś w rodzaju show (bardzo pomogą nam w stwo­rzeniu tej rzeczywistości cztery ekra­ny multimedialne) o wciąż ważnej, ale jednak niezauważalnej dla ogółu śmierci. Coś się zmieniło w podejściu do ludzkich tragedii, w reakcjach na nie. Umierające somalijskie dzieci ogląda się przy obiedzie. Ja wciąż się buntuję przeciwko takiej postawie.

Z warstwy technicznej realizatorzy zdradzili, że o ile ta pierwsza opera będzie nosiła znamiona historii, tra­dycji (widocznych chociażby w stro­jach z lekkim tylko nowoczesnym sznytem), z "Pajacami" wybiegniemy prosto na współczesną ulicę. Z zaku­lisowych ploteczek wiadomo też, że w strojach pobrzmiewać będą cięcia -gięcia rodem ze szkoły Dolce&Gabbana.

Co z muzyką? Ponoć maestro Woj­ciech Rajski, dyrygent o międzyna­rodowej sławie, z iście rajską cierpli­wością prowadził próby. Podkreślał, że z wiekiem coraz trudniejsza jest dla niego ta muzyka, bo coraz więcej dostrzega w niej artystycznych niuan­sów. Chwalił bydgoskich solistów (za­uważa wśród nich dobre, verdiowskie głosy), uspokajając zarazem, że śpie­wakom z Opery Nova daleko do po­stawy, o której żartobliwie wspomniał dyrektor Figas: "Gdy idę, to nie śpie­wam, gdy śpiewam, to nie idę". Ten sam wątek poruszył odpowiedzial­ny za choreografię Jarosław Stanek.

- Wadę udało mi się przekuć w zaletę - mówi choreograf. - Sztuką jest tak ułożyć choreografię, by śpiewacy, chór byli słyszalni w ruchu, który nie zawsze oznacza stanie przodem do widowni. Lubię takie wyzwania.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji