Artykuły

Łomnicki

Tadeusz Łomnicki należy do tych nielicznych aktorów, którego każdorazowe pojawienie się na scenie wzbudza duże zainteresowanie. Na Łomnickiego zawrze się "chodziło", tym szczególniej w latach osiemdziesiątych, kiedy grał stosunkowo mało.

Jego "Ostatnia taśma Krappa" Samuela Becketta z poło­wy łat osiemdziesiątych stała się wydarzeniem nie tylko w naszym życiu teatralnym; spe­ktakl oglądali także ostatnio np. mieszkańcy Moskwy, Kijowa i Wilna, zapełniając na kameralnym, jednoosobowym i nie najłatwiejszym przedsta­wieniu, duże sale i przyjmu­jąc artystę entuzjastycznie. I był to autentyczny sukces aktora - w takiej samej przy­najmniej mierze, jak sukces odkrywanego tu w pełnym wymiarze wielkiego klasyka współczesnego dramatopisarstwa światowego. Był to, przy­pomnijmy, drugi, po przeszło dwudziestu latach, sukces Łomnickiego w Związku Ra­dzieckim, w latach sześćdziesiątych prezentował tamtejszej publiczności Artura Ui w Brechcie. Becketta grał Łomnicki w Teatrze Studio stosunkowo rzadko, co w połączeniu z ma­łą ilością publiczności, wpusz­czaną na spektakl, sprawiło, że spora część potencjalnej widowni nie obejrzała tego przedstawienia. Wielu młodych widzów, wśród nich wielu adeptów sztuki aktorskiej, nie doświadczyło zatem tego, co można by nazwać warsztatem, techniką, osobowością scenicz­ną, słowem - tego, co kryje się w zjawisku, któremu na imię: Łomnicki.

Najnowsza premiera w Te­atrze Dramatycznym "Ja. Fe­uerbach", sztuki mało znane­go na naszych scenach autora zachodnioniemieckiego Tankreda Dorsta, pozwoliła pu­bliczności znowu przyjrzeć się aktorstwu Tadeusza Łom­nickiego. A ponieważ sztuka jest o aktorze, o aktorstwie, o naturze za w od u i szczególnej osobowości, jaką posiada ktoś, ten zawód uprawia, przeto cały spektakl sprawia po tro­sze wrażenie, jakby był to szczególnie osobisty, niemal autorski wieczór Łomnickiego. Tankred Dorst tak charakte­ryzuje swego bohatera: "Wy­obrażam sobie Feuerbacha ja­ko niepozornego mężczyznę w średnim wieku. Nie wygląda na artystę, przeciwnie: ogrom­nie zalękniony, dokłada wszel­kich starań, żeby wyglądać jak zwyczajny obywatel, jak ktoś mający zawód, który wy­maga zachowania pełnego po­wściągliwości i powagi. Mó­wi z lekką egzaltacją, przeciągając chwilami nadmiernie sylaby i podnosząc przy tym głos w taki sposób, jakby dźwięk chciał się uwolnić od słowa i sam zawładnąć gło­sem. Zaraz potem jednak znów mów: normalnie. Daje się łatwo zauważyć, że jest wir­tuozem w sztuce naśladowa­nia, wystarcza mu nagła zmia­na pozycji, jeden gest, żeby stworzyć określoną postać. Mi­mo wszelkiego ożywienia i ujawniającej się niekiedy peł­nej patosu pychy zdradza usposobienie głęboko depre­syjne: zagubiony człowiek w pustym pokoju bez okien".

Bohater Łomnickiego spra­wia takie właśnie wrażenie na początku spektaklu. W miarę jednak rozwijania się tego szczególnego dialogu z Asy­stentem reżysera (Krzysztof Stelmaszyk) który prawie cały czas będąc na widowni, staje się w pewnym stopniu jej przedstawicielem, Łomnicki zaczyna konstruować swą rolę w o wiele bardziej dramatycz­nej konwencji, niżby sugero­wał to spokojny opis postaci bohatera W pewnym momen­cie Feuerbach mówi: "Aktor musi zapomnieć o swych umiejętnościach. Musi zapom­nieć o swym języku! O sło­wach i znaczeniu słów!" I do­dajmy, musi - jak Feuer­bach, jak Łomnicki - za każdym razem od początku poddać się szczególnemu egza­minowi i oglądowi publicznoś­ci. Musi za każdym razem od nowa zdać sprawę ze swego zawodu i swego człowieczeń­stwa. Istotą sztuki aktorskiej Łom­nickiego jest, najprościej mó­wiąc, zderzenie dwóch sił: ży­wiołu i dyscypliny. W wyni­ku tej szczególnej gry, szcze­gólnego zmagania, powstaje szereg niespodziewanych war­tości, których atrakcyjność często polega na tym, że nie do końca są uchwytne, opisywalne, dające się określić i nazwać. Szczególne napięcie, które stwarza aktorstwo Łom­nickiego i które temu aktor­stwu towarzyszy, bierze się stąd, że nie do końca można w tym aktorstwie wszystko przewidzieć i wszystko rozpo­znać A ponieważ jest to jed­nocześnie aktorstwo znaczone silnymi emocjami, przeto za­padające w pamięci. Jakby nie do końca można rozpoznać człowieka, który odsłaniając się jednocześnie coś zakrywa. Odkrywając jedne tajemnice o sobie, buduje nieustannie drugie. Tadeusz Łomnicki napisał kiedyś, że "wszystko co robi aktor i czym oddziałuje jest zmysłowe i bardzo konkret­ne". Owa zmysłowość jest ży­wiołem, konkret dyscypliną. Z tych dwu sił buduje aktor­stwo Łomnicki, a jednocześnie ma swoje tajemnice techniki, warsztatu, sposobów, jakby chciał powiedzieć, że dopóki jest nie do końca poznany, dopóty może być oglądany. A prawdziwy sens wszelkiej sztuki, w tym także aktorskiej, polega na tym, że tworząc obraz rzeczywistości tworzy się jednocześnie szczególną o tej rzeczywistości tajemnicę. Dobrze się stało, że na zakończenie sezonu odby­ła się ta premiera właś­nie w Teatrze Dramatycznym. Nawiązuje ona bowiem nie tylko do dobrych tradycji te­go teatru, kiedy to prezento­wano naszej widowni nową i nie znaną jej dramaturgię Na­wiązuje także do tej oczywi­stej prawdy, że taka prezenta­cja może mieć wielostronny i prawdziwy sens tylko wte­dy, kiedy poparta jest najlepszym wykonawstwem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji