Artykuły

Andrzej Bart: Szukałem twarzy króla

- Nowy będzie teatrem inteligenckim, nawołującym do myślenia. Widz ma się unieść choćby o centymetr - Andrzej Bart, dyrektor artystyczny Teatru Nowego w Łodzi, w rozmowie z Izabellą Adamczewską w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Izabella Adamczewska: 19 maja pokażecie przedpremierowo "Fabrykę muchołapek". Promujecie to wydarzenie jako "prestage", czyli co?

Andrzej Bart: - Prestage to dziecko dyrektora Krzysztofa Dudka, który na Broadwayu zobaczył odpowiednik hollywoodzkiego prescreenu, pokazów filmowych organizowanych przed oficjalną premierą. Nie dla krytyków, nie dla przyjaciół, rodzin, mikrofonów i kamer, a tylko po to, aby prawdziwa publiczność wydała pierwszy, czysty osąd. Pomyśleliśmy, że ta forma pokazu, którą wykorzystamy po raz pierwszy, idealnie pasuje do przedstawienia, które oficjalną premierę będzie miało w październiku. Dyrektor Dudek już kupił bilety dla swojej żony i córek, ja zrobię to w przyszłym tygodniu.

To będzie gotowy spektakl?

- Tak, choć może się zmienić w detalach. Coś jeszcze będę mógł przemyśleć. Jednak wymowa, moje widzenie Chaima Rumkowskiego - jednej z najbardziej kontrowersyjnych postaci XX wieku - pozostanie.

Zmieniło się po latach, jakie minęły od publikacji powieści?

- Czarną legendę Adolfa Rudnickiego - o salonce i wrzuceniu Rumkowskiego żywcem do pieca - usłyszałem jako dziecko. Pamiętam, siedziałem pod stołem, kiedy dorośli rozmawiali o opowiadaniu "Kupiec łódzki", które akurat się ukazało. Ta historia bardziej mną wstrząsnęła niż baśnie o piecu Baby Jagi. Był to dla mnie temat tak trudny, że po latach, już jako młody człowiek, o wiele młodszy od Doroty Masłowskiej, porwałam się na napisanie książki o dwustu ostatnich latach historii Polski - "Rien ne va plus" - a nie o Rumkowskim. Gdybym o panu prezesie zaczął pisać jako zapalczywy młodzieniec, pewnie byłbym jednym z tych, którzy wrzucają go do pieca. Dopiero dużo później zrozumiałem swoją naiwność. Odbyłem wiele rozmów z ludźmi, którzy dotykali tamtego czasu, i moje widzenie tej postaci bardzo się zmieniło. Najwięcej dały mi spotkania z Arnoldem Mostowiczem, który znał getto jak nikt inny. Wyrok, który ustami adwokata wydałem w powieści, był moim wyrokiem. Przede wszystkim ganię Rumkowskiego za megalomanię, która do dzisiaj jest najbrzydszą cechą wszelkiej maści władców.

Krytykowano pana za estetyzację tematu Zagłady.

- Ktoś się zachwyca, ktoś krytykuje, nie śledzę tego. Wierzę jednak, że znała pani także taką opinię. Myślę, że na pewno nie uprawiam pornografii holokaustowej, jak wielu moich zachodnich kolegów, którzy piszą często pour épater le bourgeois i mają w tym osiągnięcia. Syty mieszczuch paryski czy londyński, siedząc przy kominku w jedwabnym fularze pod szyją, z przyjemnością sięgnie po kieliszek koniaku, czytając, jak Sturmbannführer Johann Schnabe nawija wnętrzności dziecka na szpulkę, korzystając przy tym z odpowiedniego wypięcia się uroczego Gauleitera Paula Heinricha i oczywiście podczas tych skomplikowanych czynności słucha kwartetu smyczkowego. To literacka galanteria jednak, często dobrze napisana, lecz jednak galanteria.

Zrealizował pan już na podstawie "Fabryki muchołapek" słuchowisko, które było, jak to pan określił, wypisami z powieści.

- Wszystko, w co przetwarzamy powieść, jest w pewnym sensie wypisami z niej. Zrobiłem też czytanie, w Jewish Community Center, z Jerzym Radziwiłowiczem, Krzysztofami Kowalewskim i Stroińskim i wspaniałą Joanną Szczepkowską. Tam także trzeba było dokonać wyboru wątków. Adaptację w Teatrze Nowym oparłem jednak na scenariuszu filmowym, który powstał dość dawno. Christopher Plummer zgodził się wtedy zagrać Rumkowskiego. Niestety, z przyczyn finansowych nie doszło do realizacji filmu, a niedawno umarł jego producent Witold Adamek. A jednak teatr, to teraz wyzwanie dla mnie nie tylko nowe, ale też bardzo pociągające.

Ogromną rolę odgrywa w "Fabryce muchołapek" Łódź. Fantasmagoryczne miejsca, przemiany lokalizacji, łatwiej pokazać w filmie niż w teatrze.

- Spektakl otworzy i zamknie krótki film. Na chwilę przeniesiemy się do Łodzi za naszymi oknami. Być może Rumkowski i jego żona Regina przejdą gdzieś obok. Chaim jak to Chaim będzie niósł lekką teczkę i laskę, Regina, no cóż, musi dać sobie radę z dwiema walizami. Chciałbym, aby odwiedzili nasz teatr. To przecież dawny żydowski teatr Scala, który powstał z miłości pewnego mężczyzny do pewnej kobiety, a konkretnie z miłości mecenasa Stefana Kobylińskiego do aktorki Loli Stamatti.

Kto zagra Rumkowskiego?

- Z początku chciałem, aby Chaimem był Dymitr Hołówko, jednak musiałem oddać jego talent do "Wielu demonów" pana Grabowskiego. Bronisław Wrocławski, który już grał Rumkowskiego w filmie "Radegast", także obiecał mi tę rolę. Byliśmy umówieni na jesień, a przecież "Fabryka muchołapek" musi być gotowa już w maju. Pomyślałem o świetnym Piotrze Krukowskim, lecz on z kolei występuje właśnie w "Czarownicach z Salem"... Szukałem twarzy króla. I na szczęście znalazłem. Mój Chaim Rumkowski to wieloletni aktor Teatru Jaracza Bogumił Antczak.

Bilety już w sprzedaży

Premierę "Fabryki muchołapek" Andrzeja Barta w reżyserii autora zaplanowano na rozpoczęcie kolejnego sezonu artystycznego. W obsadzie: Barbara Dembińska, Maria Gładkowska, Malwina Irek, Jolanta Jackowska, Magdalena Kaszewska, Beata Kolak, Agnieszka Korzeniowska, Mirosława Olbińska, Aleksandra Posielężna, Katarzyna Żuk, Hanna Molenda, Lucyna Szierok, Paweł Audykowski, Wojciech Bartoszek, Marek Cichucki, Przemysław Dąbrowski, Wojciech Droszczyński, Gracjan Kielar, Michał Kruk, Tomasz Kubiatowicz, Marek Lipski, Konrad Michalak, Krzysztof Pyziak, Piotr Seweryński, Lena Ledoff, Bogumił Antczak i Jakub Kryształ. Za film i światło odpowiada Rafał Wróblewski.

Prestage "Fabryki muchołapek" - 19 maja o godz. 19, w Dużej Sali Teatru Nowego. Bilety w sprzedaży.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji