Artykuły

Mrówka-księżycówka

Wrocławska Operetka nareszcie przygotowała udaną premierę! "Przygody Mrówki Bogo Jogo" to brawurowy musical, w którym dzieci śpiewają, klaszczą i skaczą na fotelach.

Stary ze mnie koń, ale podczas piątko­wej premiery we wrocławskiej Operetce bawiłem się świetnie, choć średnia wieku na widowni nie przekraczała siedmiu lat.

Opowieść jest tyleż wydumana, co prze­mawiająca do wyobraźni: Mrówka Bogo Jogo, Co Nie Boi Się Nikogo, opowiada, jak to się stało, że przestała być strachliwa. A było tak: pewnego dnia, gdy zbie­rała ziarna pszenicy na łące, została na­padnięta przez trzy wredne chrabąszcze. Tak ją wystraszyły, że "odpaliła rakiety" i poleciała na Księżyc. Tam spotkała Mi­strza Twardowskiego, jego koguta i mysz od komputera, którego używając, Twardowski tworzy internetową bazę danych o Krakowie. Mrówka przegania wirusy z jego komputera, a w nagrodę czarno­księżnik wysyłają e-mailem z powrotem na Ziemię. Mrówka ląduje na grzbiecie bociana, potem na środku Sahary (gdzie ratuje z opresji Mrówki Faraona), potem trafia do Japonii (doprowadza do małżeń­stwa pajęczycy z motylem), na koniec na jedną z wysp na Morzu Śródziemnym, gdzie stacza walkę z mrówkojadem.

Oglądałem to wszystko z rozdziawioną buzią. Dzieciaki z widowni poszły jesz­cze dalej i tańczyły pod sceną, wdzierając się na nią w finale. Piosenki, przesycone łagodną dydaktyką, łatwo wpadają w ucho.

Co do kostiumów i dekoracji: są skrom­ne, ale i tak jest na czym oko zawiesić, urze­ka zwłaszcza sekwencja japońska, gdzie postaci pająków i motyli są stylizowane na mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni. W tej części błyszczy (urodą i głosem) Do­rota Worożbicka jako pajęczyca Julie.

Ten spektakl jest dobrze zagrany: Ma­gdalena Curyk radzi sobie z rozbrykaną publicznością, grając mrówkę i prowa­dząc konferansjerkę. Jest uroczo dziew­częca i zgrabnie rapuje. Tomasz Sztonyk (jako bocian Klekotek) i Wojciech Ziembolewski (w roli Czesława Pająka) korzystają z tego, że mogą popisać się umiejęt­nościami pantomimicznymi. Ten ostatni pojawia się też w roli czarnego charakte­ru, mrówkojada Bubla. Kiedy spotyka go zasłużona kara i ślubuje poprawę, lubię go nawet bardziej niż dzielną mrówkę.

Maciej Kowalewski, autor scenariusza i reżyser "Mrówki", zaimponował mi. W zeszłym roku całkiem serio oprowa­dzał widzów po legnickim półświatku ("Ballada o Zakaczawiu" to właśnie jego dzieło), teraz, zupełnie bez taryfy ulgo­wej, napisał sztukę dla dzieci. W "Mrów­ce" jest i tempo akcji, i przesłanie. Morał o tolerancji, przyjaźni i męstwie, śpiewa­ła cała widownia także nauczyciele.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji