Artykuły

Bardziej artysta niż filozof...

"Faust" w reż. Janusza Wiśniewskiego w Teatrze Nowym w Poznaniu. Pisze Weronika Kasprzak w serwisie Teatr dla Was.

Współczesna interpretacja klasyków zdaje się być chwytem sprawdzonym, zawsze jednak niesie ze sobą pewne ryzyko. Bo choć dany tekst został już całe pokolenia wcześniej uznany za wybitny, nikt przecież nie jest w stanie zagwarantować, że takie też pozostanie przesłanie dramatu w całkiem nowej inscenizacji. Co więcej, przy temacie należącym - oczywiście w pozytywnym sensie - do "kanonu", nie da się uniknąć porównań z innymi artystami, reżyserami pracującymi nad nim wcześniej. Tak więc wystawienie klasyka nieodmiennie jest wielką próbą. Jak wyszedł z niej Janusz Wiśniewski na deskach Teatru Nowego w Poznaniu?

Jest to niewątpliwie bardzo dobry spektakl, w którym niezwykła plastyczność obrazu zdecydowanie zdominowała wszystkie pozostałe formy artystyczne. Takie zresztą zdaje się być świadome założenie reżysera, przywołującego malarstwo Goyi dla zilustrowania tego, co "musi zostać zbawione". Najważniejszymi postaciami dramatu stają się cierpiący na krzyżu, bezsilny Chrystus i jego zaprzeczenie - pełen mocy sprawczej Mefistofeles (znakomity Mirosław Kropielnicki). Między nimi porusza się tłum demonów, pozostawiając nieco tylko miejsca dla Fausta i Małgorzaty. Nad całością czuwa - jakby z zewnątrz - Mistrz Ołtarzy. Wpisany w akcję czas Wielkanocy potęguje mistycyzm, śmierć staje się nieuchronna, a pakt zawarty z diabłem potrzebny jest przede wszystkim po to, by móc ukazać pełnię drogi do piekła.

Kim więc jest Faust Wiśniewskiego - zdawałoby się dotąd - główny bohater? Czy tylko marionetką w rękach dominującego w całym przedstawieniu Mefista? Czy jest poszukiwaczem sprzedającym duszę diabłu za możliwość poznania, doświadczenia, czy też ilustruje raczej ludzką bezsilność, słabość i nieuchronną klęskę? Można powiedzieć, że w inscenizacji tej Faust jest przede wszystkim pretekstem, służącym pokazaniu całego ciągu obrazów - scen z udziałem demonów. I to te obrazy właśnie, aluzje wprowadzające nas w coraz to nowe konwencje, decydują o wartości przedstawienia, o całym jego wyrazie. Goethe pozostaje dla reżysera lepszym artystą niż filozofem i tak też ukazuje nam własną interpretację dramatu, w którym plastyczność każdej sceny dominuje nad jej duchowym przesłaniem. Czy może to być zarzut? Zdecydowanie nie w tym przypadku, gdy mamy do czynienia z niezwykle starannie przemyślaną koncepcją, świadomym uwypukleniem jednego z elementów, drobiazgowo, w każdym szczególe dopracowanym spektaklem - a taki jest właśnie Faust Janusza Wiśniewskiego.

Całość utrzymana jest w bardzo charakterystycznym dla reżysera rytmie, w czym oczywiście pomaga równie rozpoznawalna muzyka Jerzego Satanowskiego. Znakomite są kostiumy (Irena Biegańska), doskonale zaplanowany ruch sceniczny (choreografia - Emil Wesołowski). Aktorsko, przedstawienie jest niewątpliwym popisem Mirosława Kropielnickiego w roli Mefista, jednak na wyróżnienie zasługują niewątpliwie także Daniela Popławska (M-m Auerbach), Janusz Grenda (M-m Szwajcaria) i Sława Kwaśniewska (Troska). Spektakl ważny, intrygujący, na pewno warto obejrzeć. Dodać można jeszcze, że tym właśnie przedstawieniem zainaugurowano rok temu w maju Trzecią Scenę Teatru Nowego w Poznaniu - był to niewątpliwie dobry początek.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji