Artykuły

Leszek Herdegen: Zgubne skutki nałogu

Kochaliśmy go za wspaniałe kreacje aktorskie i piękny głos. Kobiety szalały na jego punkcie, bo nie zdawały sobie sprawy, jak trudnym był partnerem.

Paryżu najlepsze kasztany są na placu Pigalle - te słowa znają wszyscy wielbiciele serialu "Stawka większa niż życie". Wypowiedział je porucznik von Vormann, grany przez Leszka Herdegena, do Hansa Klossa. Wysoki, przystojny aktor, świetnie wyglądał w mundurze. Każde zdanie, które mówił swoim głębokim basem zapadało w pamięć. Pięknie śpiewał. Był wykonawcą "Ballady o Małym Rycerzu" z serialu o Michale Wołodyjowskim. To właśnie za ten głos uwielbiały go panie. Gdy grał w krakowskim Teatrze Starym, zostawiały mu po spektaklach bukieciki kwiatów z biletami wizytowymi. Nie odpowiadał. - Kobiet raczej się bał - wspominał po latach Sławomir Mrożek, jego przyjaciel z czasów krakowskiego liceum.

Leszek wyróżniał się na tle rówieśników. W wieku 15 lat brał udział w Powstaniu Warszawskim. Wydano mu tomik wierszy, pisał do prasy recenzje literackie, pięknie recytował na szkolnych akademiach. Cieszył się opinią najzdolniejszego ucznia, jednak to właśnie jego dyrektor oblał na maturze. Polecenie przyszło z góry, bo ojciec Leszka Herdegena naraził się partii. Tuż po wojnie wysłano go do Niemiec, gdzie stanął na czele komisji sprowadzającej do Polski wywiezione w czasie okupacji dzieci. Przedłużył swój pobyt i dostał cynk, że gdy wróci, zostanie oskarżony o szpiegostwo. Uciekł więc do Anglii, a za jego czyn miał zapłacić syn. Trzy razy podchodził do matury. Zaliczono mu ją dopiero, gdy był już na trzecim roku studiów aktorskich. Jego talent sprawił, że mimo wszystko pozwolono mu się uczyć. Ożenił się ze śliczną Haliną Zaczek, ale małżeństwo rozpadło się po trzech latach. Nie był łatwym partnerem, w domu tylko bywał. Wciągnęło go nocne życie Krakowa. Lubił bawić się ze Sławomirem Mrożkiem i Wisławą Szymborską. Pod wpływem jej męża, Adama Włodka, zapisał się do partii.

Drugą żonę, 11 lat starszą Lidię Zamkow, poznał w teatrze. Była jego wykładowcą, reżyserowała spektakle, często sama w nich grała. Zafascynowana Leszkiem obsadzała go w większości swoich przedstawień. Żyli sztuką, tolerowała fakt, że lubił wypić. W wewnętrznej kieszeni płaszcza nosił otwartą butelkę z długą rurką. Niepostrzeżenie z niej pociągał. Zgubne skutki nałogu określił raz zabawną literacką przenośnią: "Paw, raz puszczony na wolność, nie wraca nigdy". Dziś do polszczyzny weszło na stałe powiedzenie "puścić pawia". Aktor zmarł na serce w 1980 roku w wieku 50 lat. Żona odeszła 2 lata po nim.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji