Artykuły

Nielekka i niepiekna (fragm.)

... Moda lansowana przez linię kreacyjno-groteskową współczesnego repertuaru - a taka prze­waża artystycznie - doprowadziła do wielkiej jednostronności. Teatr nasz stał się teatrem turpistycznym, teatrem brzydoty. Z teatrów znik­nęła elegancja i uroda, stając się czymś estetycznie zdrożnym. Ba, do­szło do tego, że ładne kobiety w te­atrze znajdują się na ogół tylko po jednej stronie świateł rampy - na widowni. Zapanował wielki kult ak­torstwa charakterystycznego, często o antywarunkach teatralnych. Nie­liczne ładne aktorki pokazują się czasem w filmie, w teatrze na ogół są spychane na drugi plan przez brzydule i czekają, aż się zestarze­ją. Ale jak w tej sytuacji obsadzić np. melodramat czy farsę, kiedy ktoś się w kimś zakochuje, nawet umiera z miłości? Licentia poetica staje się wówczas żałosnym naciąganiem. Te­atry często żądają od widzów nie tyle przymykania, co zamykania oczu. Mają zresztą nad widzem prze­wagę, są przecież niezależne w pew­nym stopniu od widza - umożliwia to dotacja. Poza tym, repertuaru po­pularnego gra się tak mało, iż widz i tak przyjdzie. Przykłady, proszę bardzo. W "Niebezpiecznych związ­kach" główna melodramatyczna he­roina, zresztą źle kończąca, w Te­atrze Dramatycznym jest raczej antybohaterką. Błysków urody trudno też dopatrzeć się w "Motelu", w irlandzkiej farsie, granej również w tym teatrze...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji