Rafał Gaweł przed sądem: Spłacę wszystkie należności
Do białostockiego sądu apelacyjnego dotarł w poniedziałek (03.04) Rafał Gaweł, współzałożyciel Teatru TrzyRzecze i Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. To tam toczy się proces odwoławczy w sprawie, w której w pierwszej instancji został skazany na 4 lata więzienia m.in. za oszustwa.
Sąd chciał go wysłuchać ponownie, a pytania i odpowiedzi dotyczyły głównie zależności i rozliczeń pomiędzy prowadzonymi przez Gawła spółkami oraz stowarzyszeniem, zaległości na poszczególnych etapach prowadzenia działalności gospodarczej, możliwości i woli ich spłaty. Przesłuchiwana też była świadek obrony, dawna współpracownica Gawła.
Kompromitacja i zemsta
Rafał Gaweł zgadza się na podawanie danych. Uważa, że śledztwo i proces przeciwko niemu to zemsta prokuratury za nagłośnienie "swastyki jako hinduskiego symbolu szczęścia" (tak uzasadnił odmowę wszczęcia postępowania białostocki prokurator, a jego zwierzchnik stracił za to stanowisko).
Jak do tej pory białostockiej prokuraturze udało się zamknąć jedno śledztwo i skierować do sądu akt oskarżenia zawierający kilkanaście zarzutów, dotyczących m.in. oszustw na kwotę ponad 300 tys. zł. Razem z Gawłem przed Sądem Okręgowym w Białymstoku odpowiadały dwie inne osoby: jego żona i była współpracownica. Wszyscy zostali uznani za winnych i skazani. Uzasadnienie był miażdżące: oskarżony większość środków zdefraudował. Od wyroku odwołali się zarówno oskarżeni, jak i prokuratura, która domaga się jeszcze surowszych kar.
Problemy finansowe
Sędzia Alina Kamińska szczegółowo wypytywała w poniedziałek m.in. o rozliczenia firmy Gawła z kontrahentem z lat 2008-2009. Sąd pierwszej instancji przypisał oskarżonemu zagarnięcie należności z dwóch faktur zbiorczych z tego okresu. Gaweł opowiadał, że pomiędzy jego firmą a firmą partnera przez lata obowiązywały ustne ustalenia i była duża elastyczność w zakresie terminów spłaty. Jednak już po ustaniu współpracy w mailu Gaweł deklarował temu mężczyźnie spłatę 140 tys. zł. Teraz mówił, że dokładnie tego nie pamięta, był rozbity i zastraszony.
Pytany o okres, kiedy w Białymstoku w 2011 roku uruchomił wspólnie z Konradem Dulkowskim Teatr TrzyRzecze, a zwłaszcza o to, co stanowiło wówczas jego źródło utrzymania, odpowiadał: - Pamiętam to jako okres ogromnych problemów z finansami. Sprzedaliśmy z żoną samochód i cały nasz księgozbiór.
Pogodzić firmę z teatrem
Sędzia chciała wiedzieć, dlaczego prowadzona przez niego spółka, choć nie regulowała swoich zobowiązań, to przelała 100 tys. zł na konto stowarzyszenia.
- To nie była firma, która bankrutowała. Produkowała preparat oczekiwany na rynku [chodzi o lek przeciwko grzybicy - red.]. A my za wszelką cenę chcieliśmy stworzyć w Białymstoku teatr na wysokim poziomie. Moim celem była taka sytuacja, żeby sprawnie funkcjonowała zarówno firm, a jak i teatr - tłumaczył machinacje finansowe.
Wezwana przez prokuraturę świadek też była pytana o działalność tej firmy i potwierdzała, że półproduktów było tyle, że z takiej ilości można było wyprodukować kilka tysięcy sztuk preparatu. Gaweł przed sądem chciał udowodnić, że nie był nastawiony na oszukiwanie kontrahentów, ale na rozwój firmy.
Jednocześnie mówił, że spłaca swoje długi - np. w całości spłacił dotacje z urzędu marszałkowskiego, ale też drobniejsze kwoty, np. za wynajem sal.
- Staram się i będę się starał zaspokoić wszystkich poszkodowanych, a także przyspieszyć proces spłacania należności - deklarował oskarżony.
Tylko zadłużenia wobec banku nie spłaca, bo ma odmienne zdanie co do swojej winy. A to największy spośród jego długów - 240 tys. zł.
Prokurator sygnalizował, że część zobowiązań jest teraz spłacanych z darowizn [stowarzyszenie i teatr działają w Warszawie - red.]. Natomiast Gaweł zdradził, że ma zamówienie na książkę.
- Jestem przekonany, że potrafię wszystkie należności spłacić - mówił.
Nowa opinia psychiatryczna
W poniedziałek rozprawa nie została zamknięta, tylko odroczona bezterminowo. Prokurator Adam Białas prowadzi drugie śledztwo, w sprawie podrobienia weksla, usiłowania wyłudzania i wyłudzenia dotacji oraz ukrywania majątku przed wierzycielami. Postawił już zarzuty, za które grozi Gawłowi surowsza kara - nawet do 25 lat więzienia.
Prokurator mówił, że właśnie w toku tego nowego śledztwa trafił na okoliczności, które należy zbadać. Powstaje więc nowa opinia psychiatryczna w sprawie oskarżonego, ma być gotowa w pierwszej połowie kwietnia. Prokurator poinformował o tym sąd, bo jego zdaniem może mieć ona znaczenie dla tej sprawy, więc warto na nią poczekać.