Artykuły

Małgorzata Pieńkowska: Trzeba się bardzo napracować, żeby nie poczuć się zbyt dobrze

Polacy znają ją z roli w serialu "M jak miłość". W Olsztynie zagrała jednak Zofię, nieszczęśliwą i doświadczoną przez los kobietę. Według niej to opowieść o wszystkich pokoleniach kobiet.

Z aktorką Małgorzatą Pieńkowską, tuż przed spektaklem, rozmawia Hanna Łozowska.

W czasie Olsztyńskich Spotkań Teatralnych zobaczyliśmy monodram "Zofia", napisany przez Annę Wakulik. Tytułowa Zofia to osoba bardzo doświadczona przez życie...

- Nie bardzo lubię Zofię. To postać smutna, pokaleczona przez los. Lubię za to grać ten monodram. Ania Wakulik, pisząc go, miała 21 lat! Często się spotykałyśmy, więc być może miałam ułamek procenta wpływu na kształt tekstu.

Ania stworzyła szalenie dojrzały tekst, który traktuje chyba o wszystkich pokoleniach kobiet polskich. Napisany o rozstaniach, o tym, że nie warto się bić, bo nasi bohaterowie odchodzą, bo za chwilę ich nie ma, a ze zwykłym życiem, codziennością, myślami i jestestwem zostają samotne kobiety. Coraz częściej myślę, że to tekst stworzony przeciwko wojnom i przeciwko podziałom, które prowadzą do agresji.

Który to raz jest pani na Olsztyńskich Spotkaniach Teatralnych?

- Kiedyś byłam tu z Teatrem Polskim, sto lat temu. Graliśmy przedstawienie "Stracone zachody miłości". Teraz jestem po raz drugi.

Olsztyn ma dla pani także inny wymiar, bo tutaj spędziła pani jakąś część życia...

- Urodziłam się we Wrocławiu. Moi rodzice przyjechali tu z Uniwersytetu Wrocławskiego, Zajmowali się fizyką, wykładali na Akademii Rolniczo-Technicznej. Mama jest profesorem fizyki. Tu skończyłam szkolę podstawową, liceum. Tu mam przyjaciół, kolegów.

Gdy byłam młodą dziewczyną, chyba w trzeciej klasie szkoły średniej, grałam w sztuce u Andrzeja Fabisiaka. Dziś na monodramie będzie też część mojej dawnej grupy teatralnej. Wszyscy byli ode mnie starsi, już studiowali, a ja czułam się wśród nich jak taki rodzynek. Bardzo mi kibicowali, gdy dostawałam się do szkoły teatralnej. W tym sensie w Olsztynie gram w swoim miejscu.

Olsztyn jest przepiękny, Wjeżdża się, jest czysto, prześlicznie. Teatr został odnowiony. Jestem związana też z Kortowem. Nawet Kortowo bardzo się zmieniło. Jadąc tu, oczywiście wjechałam w Kortowo, zobaczyłam przedszkole, zobaczyłam miejsce, gdzie rodzice pracowali. Obejrzałam wszystko i wróciłam do wspomnień.

Na ulicy Gietkowskiej trenowałam koszykówkę. Był nawet taki moment, że byłam w kadrze Polski. Pan Grzegorzewski, już nieżyjący, z zawodu stomatolog, był fantastycznym trenerem. Doprowadził do tego, że koszykarki z Olsztyna trafiły do II ligi Jest uniwersytet, a młodzi ludzie dają miastu energię.

Dziś spotka się pani z przyjaciółmi. Trudniej będzie zagrać "Zofię" przed nimi?

- Na pewno będzie to trudniejsze, bo tak strasznie chciałabym ich nie zawieść. To jest najgorsze, co się może zdarzyć aktorowi, bo powinien robić swoje, a to "nie zawieść" zostawić jak tylko wychodzi z garderoby na scenę. Każdy ma swój klucz, swoje przyzwyczajenia i wie, co mu jest potrzebne, żeby przygotować się do spektaklu.

To trochę tak jak lekarz przed operacją. Każdy musi się przygotować do swojej pracy, a ja, żeby pracować profesjonalnie, muszę się do niej przygotować. Nie mogę uprawiać zawodu między kawą a herbatą, bo tak się nie da.

Rodzice wykładali fizykę. Jak to się stało, że wybrała pani teatr, humanistykę?

- Fizyka jest bardzo humanistyczna. Jak czyta pani Einsteina i jego wielkie myśli, okazuje się, że był wielkim humanistą. Mama zawsze opowiadała mi też o Sklodowskiej-Curie. To była niesamowita kobieta. Bo to wcale nie są słupki, trzeba mieć wyobraźnię, wpadać na pomysły, zbierać pewne doświadczenia i je ponazywać matematycznie, ale to jest nauka humanistyczna.

Mój dom był bardzo ciekawy. Moja mama lubi teatr, chodzi do teatru. Dzięki niej także tam trafiałam, dzięki niej brałam udział w konkursach recytatorskich. Średnio byłam tym zainteresowana. Do pewnego momentu. Mama mnie inspirowała. Czytałam dużo książek, więc pewne rzeczy wyniosłam z domu.

Pani córka skończyła dziennikarstwo, planowała sobie inną przyszłość. A jednak poszła w pani ślady...

- Tak, jest teraz na trzecim roku szkoły teatralnej. W przyszlym roku robi dyplomy i wchodzi już w ten mój zawodowy świat. I będziemy robiły podobne rzeczy.

Dobrze zrobiła?

- To się okaże. Gdyby był przepis na życie, gdyby było jak w matematyce, że 2 plus 2 równa się 4, a 4 równa się szczęście, to po świecie chodziliby sami szczęśliwi ludzie. Ale może coś ciekawszego mamy w życiu do spełnienia. Może po prostu mamy się dość dużo nauczyć. To jest fascynujące, ale nie zawsze miłe.

Zagrała pani dziesiątki spektakli, po drodze był Teatr Telewizji, a później serial, dzięki któremu stała się pani znana na całą Polskę.

- Serial dał mi twarz. Na spektakl wchodzi 200-300 osób, więc musiałabym zagrać tysiąc spektakli, żeby zobaczyło mnie 200 tys. osób. A jeden odcinek serialu, w którym gram, ma publiczność 6-, 8-milionową. W tym sensie moja twarz zyskała imię i nazwisko.

Teatr i serial to właściwie dwie różne rzeczy. Wiem, że to niepopularna opinia, ale jeżeli chce się robić coś dobrze, to trzeba włożyć w to energię, trzeba być uważnym, dokładnym, podchodzić do tego profesjonalnie. Wszystko zależy od materiału. Trzeba się bardzo napracować, żeby nie poczuć się zbyt dobrze. Ekipa jest taka sama, reżyserzy są ci sami, więc trzeba być bardzo wrażliwym. Serial jest wyzwaniem, żeby nie popaść w rutynę.

Przygotowania do spektaklu porównała pani do przygotowań lekarza przed operacją. My dzisiaj możemy czuć się uleczeni przez "Zofię"?

- Oj, ten monodram jest smutny. To spektakl, który bardzo porusza ludzi. Czasami zadaję sobie pytanie, czy powinniśmy takie sztuki w ogóle robić? Potem znowu myślę sobie, że może właśnie tak możemy pokazać, że wszelkie podziały, wszelkie wojny, utrata najbliższych to coś najokrutniejszego, co może nas spotkać. Czy warto tak rozwiązywać konflikty? Czy warto prowadzić taką, a nie inną politykę, żeby potem ponosić takie ofiary?

Bo niewątpliwie Zofia jest ofiarą. Ale to opowieść o wszystkich pokoleniach kobiet. Taka jest nasza historia. Pokolenia kobiet po powstaniu styczniowym, wcześniej po listopadowym, po Wiośnie Ludów, potem odzyskanie wolności po 123 latach niewoli, II wojna światowa... Potem lata 40., lata 50., rok 68, lata 70., lata 80... A ja czasami myślę, że nawet te lata, które są teraz.

Młodzi ludzie wyjeżdżają za pracą, zostawiają swoje matki, żony, córki. To trudne do udźwignięcia dla całych rodzin. Jest coś piekielnego w historii, że te kobiety tak się źle traktuje, że to kobiety muszą to nieść. I to jest właściwie hołd złożony kobietom, tak myślę.

Często pani bywa w Olsztynie?

- Częściej przyjeżdża do mnie mama niż ja do niej. Poza tym trzy przyjaciółki z mojej klasy żyją i mieszkają za granicą. Maturę zdawałam w l984 roku, tuż po stanie wojennym. Wtedy Europa była bardzo otwarta na pomoc ludziom ze Wschodu. Każdy, kto był bardziej przebojowy, myślał o tym, jak wyjechać. I oni wszyscy wyjechali. "Zofia" jest też opowieścią o tym. I znowu zamieszała polityka.

Bo jednak polityka w ogromnym stopniu determinuje nie tylko procesy w skali globalnej, ale też indywidualnej.

- I dlatego jest taka groźna. Spójrzmy: jeden ruch, taki niepozorny, a tu wycinają ci wszystkie drzewa. Wydawało mi się, że w ustawie chodziło o coś innego. Polityka szalenie determinuje. Dla mnie zwycięstwem było to, że ta 21-letnia dziewczyna napisała taki tekst! Tak rytmicznie, tak współcześnie, tak mądrze...

To zwycięstwo w jeszcze jednym wymiarze. Bo jeśli młodzi mówią takim głosem, to chyba dobry znak.

- Oczywiście. Młodzi wiedzą, co robią. Tylko trzeba im pozwalać działać. I pozwalać im na wolność.

**

MAŁGORZATA PIEŃKOWSKA

Aktorka filmowa i teatralna. Absolwentka PWST w Warszawie. Zagrała kilkadziesiąt ról teatralnych. Przez 12 lat występowała w Teatrze Telewizji. Za rolę w spektaklu "Księżyc świeci nieszczęśliwym" otrzymała nagrodę TVP.

Współpracowała m.in. z Gustawem Holoubkiem, Tadeuszem Łomnickim, Janem Englertem, Andrzejem Łapickim. Szerszej publiczności znana przede wszystkim jako Maria Rogucka z serialu "M jak miłość".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji