Artykuły

Białystok. PiS - Precz z Węgierką, tym komunistą

Podlascy radni PiS przygotowali uchwałę o pozbawieniu białostockiego teatru dramatycznego patrona. Jest nim Aleksander Węgierko.

Wsparł ich białostocki oddział IPN, który stwierdza: "Fakt, iż Aleksandra Węgierkę uznać można za postać reprezentującą interesy represyjnego i totalitarnego systemu władzy w okupowanej w latach 1939-1941 przez ZSRS w Polsce Wschodniej, wyklucza go z grona potencjalnych patronów instytucji i obiektów użyteczności publicznej".

Podczas ostatniej sesji białostockiej rady miejskiej, na kuluarowym posiedzeniu komisji kultury, radny PiS Marek Chojnowski przeforsował pomysł, aby prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski wystąpił do IPN o opinię na temat Aleksandra Węgierki. Jego zdaniem Węgierko był zagorzałym komunistą i nie może w ramach ustawy dekomunizacyjnej być patronem teatru dramatycznego w Białymstoku. W rozmowie z "Wyborczą" prezydent stwierdził, że nie zamierza tego robić, bo teatr jest instytucją samorządu wojewódzkiego i ewentualnie tam odeśle adresatów propozycji.

Niemal w tym samym czasie, kiedy radny Chojnowski zgłaszał podczas posiedzenia komisji swoją propozycję, w przerwie obrad sejmiku podlaskiego przewodnicząca klubu PiS Elżbieta Kaufman-Suszko pytała przewodniczącego sejmiku Jarosława Dworzańskiego (PO) o opinię na temat uchwały, jaka z inicjatywy radnych jej klubu ma być wniesiona pod obrady kwietniowej sesji, a zgodnie z którą Aleksander Węgierko ma przestać patronować teatrowi.

Podobnie jak Boy-Żeleński

Bogusław Dębski, radny sejmikowego klubu PiS, który nieraz wyrażał zatroskanie sytuacją w białostockim teatrze dramatycznym (zwłaszcza za poprzedniej dyrekcji), w rozmowie z "Wyborczą" mówi: - We wniosku, który też podpisałem, nie zostało określone, kto powinien być patronem tego teatru. Otrzymaliśmy na temat działalności Węgierki po wejściu do Polski tzw. pierwszego sowieta opinię z IPN. Ta opinia bezpośrednio zdecydowała, że wniosek przygotowaliśmy. Żeby było jasne: ustaliśmy, że jest to inicjatywa nie klubu PiS, ale grupy radnych, bo zależy nam, aby nie miała znamion inicjatywy partyjnej, żeby każdy radny, który zechce, mógł się pod nią podpisać. Nie chcemy w tym temacie wchodzić w spór polityczny.

Dodaje: - Węgierko jest, określając delikatnie, osobą kontrowersyjną. Podobnie jak np. Boy-Żeleński, który się nie popisał po wejściu wojsk sowieckich w 1939 r. Nikt nie kwestionuje talentu twórczego Węgierki - tak jak Boya-Żeleńskiego - ale osoba patrona powinna być wzorem do naśladowania we wszystkich aspektach.

IPN: inicjatywa uzasadniona

Aleksander Węgierko kierował białostockim teatrem w latach 1940-41. Zdobył fundusze, rozbudował budynek i zaczął wystawiać utwory m.in. Fredry, Mickiewicza i Schillera. Do końca nie wiadomo, jak zginął w czasie wojny. Jedna z wersji mówi, że stało się to w obozie koncentracyjnym.

Jak podkreśla Paweł Niziołek, pełniący obowiązki rzecznika prasowego oddziału IPN w Białymstoku, opinia dotycząca patronatu Węgierki nad teatrem przesłana radnym PiS (z ich wniosku) nie ma związku z zapisami ustawy tzw. dekomunizacyjnej w jej obecnym brzmieniu.

W opinii tej jednak można przeczytać: "Inicjatywa zmiany patronatu nad Teatrem Dramatycznym w Białymstoku jest uzasadniona". Dalej przywołano cytaty dotyczące funkcji propagandowych teatru kierowanego przez Węgierkę w okresie okupacji sowieckiej z książki prof. Wojciecha Śleszyńskiego: "Okupacja sowiecka na Białostocczyźnie 1939-1941: propaganda i indoktrynacja".

Historyk pisze w niej:

"Pomimo polskiego i światowego rodowodu większości przedstawień praca teatru, tak jak każdej instytucji kulturalnej w ZSRS wspierać miała przede wszystkim poczynania władz oraz uświadomić obywatelom konieczność i nieodwracalność zachodzących zmian. Z punktu interesu rządzących teatr traktowany był nie jako zjawisko kulturalne, ale przede wszystkim jako jeszcze jedno narzędzie propagandy. Nie powinno zatem dziwić polityczne zaangażowanie niektórych artystów, np. Jacek Woszczerowicz był deputowanym w Obwodowej Radzie Delegatów Ludowych. Z historycznej perspektywy, gdy przychodzi oceniać postawy moralne, należy przede wszystkim pamiętać o warunkach egzystencji w ustroju komunistycznym, gdzie praktycznie nie było żadnej możliwości manewru wobec wszechwładnego państwa. W sowieckim systemie kultura niezależna nie istniała. Przygotowywane premiery musiały mieć mniejszy lub większy wydźwięk ideologiczny, ponieważ inaczej nie byłyby dopuszczone do prezentacji. Podobny charakter miały też teksty pisane przez Aleksandra Węgierkę na potrzeby prasy lokalnej, w których to zadania oczekujące teatr zawierał on w haśle: Sztuka narodowa w formie, socjalistyczna w treści".

Do wykluczenia

IPN przywołuje też dalsze ustępy książki Śleszyńskiego, który stwierdza, że sprowadzenie motywacji Węgierki jedynie do poglądów politycznych byłoby błędnym uproszczeniem.

"Kierował się on zapewne w większej mierze chęcią kontynuowania działalności artystycznej w warunkach sowieckiego komunizmu, a więc bezwzględnego totalitaryzmu, w związku z czym zdecydował się na 'kompromis' z władzą, co faktycznie oznaczało całkowitą wobec niej uległość" - pisze naukowiec.

IPN od siebie dodaje: "Odbiór przedstawień, których scenarzystą i reżyserem był Aleksander Węgierko, był zapewne różny". I zaraz potem przywołuje jedną z recenzji spektaklu z grudnia 1940 r. reżyserowanego przez Węgierkę w białostockim teatrze: "W ubiegłą sobotę byłam w teatrze na sowieckiej sztuce 'Tragedia Optymistyczna'. Była to jedna wielka reklama ustroju komunistycznego zakończona wydźwignięciem czerwonego sztandaru, przy triumfalnych dźwiękach muzyki".

W końcu swojej opinii IPN stwierdza: "Oddanie swego warsztatu artystycznego na użytek propagandy zbrodniczego systemu totalitarnego nie powinno być relatywizowane. Fakt, iż Aleksandra Węgierkę uznać można za postać reprezentującą interesy represyjnego i totalitarnego systemu władzy w okupowanej w latach 1939-1941 przez ZSRS w Polsce Wschodniej wyklucza go z grona potencjalnych patronów instytucji i obiektów użyteczności publicznej".

Decyzja komisarza

W maju 2007 r. decyzję o zmianie patrona białostockiego teatru dramatycznego podjął Jarosław Schabieński, który wówczas jednoosobowo pełnił funkcję komisarza władz samorządu województwa podlaskiego (w Podlaskiem nie było bowiem w tym czasie sejmiku, bo radni nie dogadali się i nie wybrali zarządu, więc sejmik został rozwiązany).

Schabieński zrobił to na apel Związku Piłsudczyków, w którego ocenie nazwa ta była bezprawnie nadana w okresie sowieckiego zniewolenia Polski. Piłsudczycy zarzucali Węgierce, że "swój talent aktorski poświęcił nie służbie Polsce, lecz sowieckiemu okupantowi", a nawet mówili o "poważnych podejrzeniach", że był agentem NKWD, choć żadnych dowodów nie przedstawiali. Dodawali, że budynek, w którym się mieści teatr, budowany był przed wojną ze składek społecznych z myślą, że będzie to placówka kulturalna im. Józefa Piłsudskiego.

- Nie mam nic do Aleksandra Węgierki, a istotą tej decyzji jest przywrócenie pamięci - tak swoją tłumaczył decyzję Schabieński.

Po powtórzonych wyborach, w listopadzie 2007 roku z wniosku radnych PO i klubu Lewica i Demokraci przywrócono jako patrona Węgierkę.

Konsultacje społeczne?

Przewodniczący podlaskiego sejmiku Jarosław Dworzański PO) w rozmowie z "Wyborczą" przypomina sobie:

- W przerwie podczas ostatniej sesji sejmiku (27.03) przewodnicząca Elżbieta Kaufman-Suszko poinformowała mnie, że klub PiS zamierza wystąpić z takim projektem uchwały na następnej sesji. Pytała mnie o stanowisko. Przypomniałem więc, że dziesięć lat temu byłem jednym z tych, którzy byli za przywróceniem nazwy teatrowi, po tym jak komisarz Schabieński ją zmienił. Przypomniałem też o tym, że zebrano kilka tysięcy podpisów pod apelem, aby Aleksandrem Węgierko pozostał patronem teatru. Projekt przywrócenia patrona złożyła potem grupa radnych i został om przegłosowany. Czy radni PiS będą mieli większość popierającą taki projekt, tego nie wiem. Kiedy uchwała wpłynie, sam nie będę podejmował decyzji o wprowadzeniu tego punktu do porządku obrad, ale w gronie całego prezydium. A różnorakie opinie pisane są obecnie w Polsce na polityczne zamówienie PiS i tak jak je chce widzieć zamawiający.

W sejmiku podlaskim jest trzydziestu radnych. Arytmetyczną większość ma PiS - dwunastu, Rzeczywistą - koalicja PSL-PO (tworzy też zarząd) - dziewięciu jest z PSL, a ośmiu z PO, jeden radny jest niezależny (wybrany z SLD). Żeby radni mogli wprowadzić projekt uchwały o zmianie patrona teatru dramatycznego pod obrady sejmiku, potrzebnych jest szesnaście głosów, aby ją przyjąć wystarczy zwykła większość.

Wicemarszałek podlaski Maciej Żywno (PO), odpowiedzialny za kulturę, twierdzi:

- Jak wpłynie do zarządu wniosek lub interpelacja w sprawie pozbawienia teatru tego patrona, to sprawę przekażemy do komisji kultury sejmiku, ponieważ nadawanie nazw leży w kompetencji sejmiku. Zarekomendujemy komisji jako zarząd, aby przeprowadzić konsultacje społeczne. Niech wypowiedzą się mieszkańcy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji