Umieranie - studium
"Kalimorfa" w reż. Marka Kality w Teatrze Wytwórnia w Warszawie. Recenzuje Monika Tuchalska w Gentlemanie.
Ferdynand preparuje motyle. To jego pasja życiowa i jedyne zainteresowanie. Poza tym nie wyróżnia się niczym szczególnym, ani w wyglądzie, ani w zachowaniu. Jego monolog rozpoczynający spektakl informuje nas dokładnie, z najdrobniejszymi szczegółami o procesie preparowania owadów. O ich powolnej śmierci, służącej zachowaniu ich niebanalnej urody. Następnie proces ten obserwujemy na scenie. Motylem jest tu młoda dziewczyna, Miranda, całkowite przeciwieństwo Ferdynanda. Energiczna, żywiołowa, bezpośrednia i przede wszystkim pełna życia. Ferdynand chwilami jest jakby martwy. Jego gesty są oszczędne i powolne, często odpowiada jednym, wciąż powtarzanym słowem. Jednak udaje mu się wysączyć życie z Mirandy. Ona wprawdzie próbuje się bronić różnymi sposobami, walczy, ucieka się do podstępu, jednak siedząc w wannie, jest jak preparowany motyl, którego trzeba umieścić w specjalnej rynience i nasączyć odpowiednimi substancjami, by jak najlepiej i jak najpiękniej prezentował się potem za szkłem.