Artykuły

Teatr potrzebny (fragm.)

Przez te lata nigdy nie odwołał spektaklu z powodu braku widowni, określanego w niektórych teatrach jako "choroba aktora". Raz obiecywał, że odejdzie, ale pozostał

Ciekawe, że ten wróg biurokracji i statystyki do 1 lipca wykonał roczny plan wpływów, a do końca września "plan widowni" i na dobrą sprawę mógłby teatr zamknąć do końca roku. Zamknął na tydzień, który należał się zespołowi za wolne soboty, a zysk odprowadził do PFAZ. Obsługując 11 województw, teatr dysponuje dwoma autokarami, omnibusem, samochodem ciężarowym i nyską transportową. Dyrektor, poza teatrem obsługuje też poloneza, zatrudniwszy się uprzednio jako kierowca

Smożewski ma tę cechę, że zmyśla anegdoty o innych, nigdy o sobie. Jeżeli kierowca taksówki wita go kordialnie i zapewnia że teatr jest wspaniały, to połechtany w najczulsze miejsce dyrektor pyta a kiedy był pan u nas ostatnio? Kierowca z promiennym uśmiechem jak to kiedy? Na Pietrzaku! No dolna ale to było w roku 1979. Tak, właśnie tak potwierdza taksiarz i obaj panowie są zadowoleni, bo rzeczywiście kabaret Pietrzaka w tamtym czasie czyścił drogę wiodącą w rok następny. Gdyby jednak Tarnowski Teatr im. Solskiego czekał na takich widzów musiałby albo grać długo dobry kabaret i tylko kabaret, albo zdecydować się na krótkie serie. Ale wtedy nie grano by ponad sto razy monodramów o Polakach za granicą, nie przekro­czono by liczby 120 spektakli "Czerwonej Czapeczki", nie dograno by "Pani Twardowskiej" do 130 przedstawień. Na kogo więc liczy ten teatr?

Na dzieci i młodzież przede wszystkim. W liście zapraszającym dziennikarzy zainteresowanych teatrem do Tarno­wa czytam "Owszem, będzie to przegląd naszych spektakli, ale powinien on zsumować się w coś co ośmielę się nazwać przemyślaną, świadomą strategią Tarnowskiego Teatru. Otóż od dwóch lat nie tylko mocno wiążemy z sobą dzie­ci i młodzież, lecz również prowadzimy wśród tej społeczności działania edukacyjno wychowawcze, zmierzające do wykształcenia u małych i młodych nawyku korzystania z teatru. Przy teatrze powstała scena lalkowo-aktorska, powołaliśmy do życia Teatr w walizce (małoobsadowe spektakle prezentowane w przedszkolach, domach dziecka, klu­bach wiejskich), od roku pracuje stały Teatr przy tablicy (przedstawienia grane wyłącznie w szkołach średnich w aulach, salach gimnastycznych), od trzech lat funkcjonuje przy teatrze scena impresaryjna z gościnnymi występami aktorów z Krakowa i Warszawy, prowa­dzimy na dużą skale trzyletnią akcję pod nazwą - "Poznajemy teatr", obejmująca blisko pięć tysięcy uczniów trzech ostatnich klas szkół podstawowych Tarnowa, Opatowa i Tarnobrzegu.

Nie sposób nie zareagować na tak sformułowaną ofertę, w której mieściło się jeszcze kilkanaście spektakli i zajęć. Zacznijmy zatem od "Teatru w walizce" - docierającego tam gdzie żaden inny teatr dotrzeć nie może. Wprawdzie oglądamy "Czerwoną Czapeczkę" w przedszkolu odległym od teatru kilkaset metrów, ale przecież nie o to chodzi. Alina Więckiewicz, Marek Kępiński i Mirosław Bieliński robią pod kierunkiem reżyserskim Ewy Marcinkówny rzecz, którą tylko dzieci pojąć mogą im bowiem niepotrzebne są jakiekolwiek komentarze i słowa wstępne, one oglądają, myślą i reagują. Otóż w tym spektaklu umowność i "naoczność" posunięte są tak daleko że panie, zwane dawniej przedszkolankami a obecnie magistrami wychowania przedszkolnego odczuwały niewymowną potrzebę wyjaśniania tego co wyrabiali na zaimprowizowanej scenie aktorzy wraz z ich lalkami "żyworękimi" i lalkami zwanymi "ludzkie ręce". Rzeczywiście nie ma w tej nazwie żadnej przesady, tylko drążki, na których umocowana jest kurtyna, me mieszczą się w walizce. No, może jeszcze gitara. Najważniejsi są tu jednak aktorzy, którzy wyprawiają ekwilibrystyczne sztuczki, tańczą, śpiewają i grają na gitarze, flecie prostym i cymbałkach, a poza inteligencją mają dłonie, które wyczarowują coraz to nowe postacie (...)

Aktorzy lalkarze przybyli do Tarnowa z wrocławskiej szkoły i grają równolegle w spektaklach dla dzieci i w "dramacie".

Jeśli można sto w Tarnowie doszukać jakiegoś podziału, dotyczył on będzie skali talentu, nie rodzaju sceny. Alinę Więckiewicz-Wiśniewską zobaczymy dnia następnego w "Szklanej menażerii" jako Córkę, gdzie zaimponuje nam swą dojrzałością i wrażliwością. Nie wszyscy spośród przybyszy mieli takie szczęście by grać większe role, więc nie wszyscy są zadowoleni (...)

Odnoszę wrażenie, ze Tarnowski te­atr lepiej nawiązuje kontakt z widownią dziecięcą i młodzieżową w przedszko­lach i szkołach, niż w swej siedzibie. Wystawiana na dużej scenie "Królewna Śnieżka" bawiła doskonale wypełnioną po brzegi widownię, która zarazem zajmowała się jednak wieloma innymi spra­wami, Paweł Korombel bawił i uczył mło­docianych w monodramie "Moniza Clavier", Ewa Czajkowska była świetna w roli bohaterki aktorki polskiej zwiedzionej mirażem Hollywoodu ale już takiego, jak w wyżej opisanych sytuacjach, bezpo­średniego kontaktu aktora z widzem me odczuwało się nawet w "Szklanej menażerii" przedstawieniu ambitnym i nie od­biegającym w stylu i wykonaniu od głoś­nych inscenizacji, młodzież zachowywała się dość dziwnie. A przecież była to mała scena, kameralny nastrój (...)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji