Artykuły

Prapremiera stanowczo za długa

"O miłości i innych demonach" w reż. Giovanny'ego Castellanosa w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym w Koszalinie. Pisze Anna Pawłowska w Głosie Pomorza.

Adaptacja powieści wielowątkowej i wielopłaszczyznowej, której akcja dzieje się w różnych miejscach i czasach jednocześnie, to przedsięwzięcie niezwykle ambitne. Dlatego sztuka "O miłości i innych demonach", której prapremiera światowa odbyła się w sobotę, ma szczególną wagę dla każdego koszalińskiego miłośnika teatru. Tym bardziej, że Gabriel Garcia Marquez po raz pierwszy wyraził zgodę na oficjalną inscenizację swojej książki. Szkoda tylko, że w przedstawieniu, inaczej niż w powieści, napięcie zamiast rosnąć, stopniowo opada.

Giovanni Castellanos, reżyser, dość wiernie trzyma się literackiego pierwowzoru. Podąża nurtem realizmu magicznego, w którym zaciera się granica między rzeczywistością a metafizyką. Symbolem tej granicy jest mur, którego bramę w scenie finałowej przekracza zmarła, płomiennowłosa Sierva Maria. Bohaterowie są samotni, zatracają się w rozpaczy nie mogąc znaleźć szczęścia. Obecny w całej twórczości Marqueza wątek "złej" miłości, uczucia - demona, dominuje także w tej powieści. Wszystko to przeniknięte magią, pierwotnymi wierzeniami, instynktami i naturą.

Rolę narratora Castellanos powierzył Saguncie (w tej roli Katarzyna Ulicka-Pyda), okrytej złą sławą "babce, co utracone dziewictwo potrafi przywrócić i poronienie wywołać". Opowieść rozpoczyna ona od otwarcia krypty Siervy Marii de Todos los Angeles w klasztorze Klarysek w 1949 roku. Potem cofa się w czasie i poznajemy bohaterów. Postać zrujnowanego markiza Casalduero w wykonaniu Wojciecha Rogowskiego jest płaska, a emocje sztuczne. Zachwyca za to Żaneta Gruszczyńska-Ogonowska jako rozwiązła, zniszczona przez nałóg Bernarda Cabrera. Gra odważnie, jest wyrazista i autentyczna.

Brawa należą się autorowi muzyki, Jackowi Ostaszewskiemu. Dźwięk to niewątpliwy atut sztuki - etniczna muzyka, głosy ptaków i cykad, kościelne dzwony. W połączeniu ze światłem i ciekawą scenografią (Aneta Suskiewicz) znakomicie budują atmosferę dramatu. Reżyser sięga po środki artystyczne oddziaływujące na wszystkie zmysły widza - nie tylko wzrok i słuch, ale także węch (kadzidło). Na uwagę zasługuje choreografia - sceny tańca i opętania Sievry Marii. Grająca ją Marta Pszczoła znakomicie operuje ciałem, choć grana przez nią postać jest dość bezbarwna. Wrażenie to pogłębia się zwłaszcza w drugim akcie, który jest zdecydowanie za długi i poza kilkoma silnymi akcentami, jak scena egzorcyzmów, monotonny.

Jednak "O miłości i innych demonach" jest sztuką, którą warto obejrzeć, zwłaszcza że w Koszalinie odbyła się jej prapremiera światowa. Podnosi to rangę nie tylko wydarzenia, ale i Bałtyckiego Teatru Dramatycznego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji