Iwona, księżniczka Burgunda Witolda Gombrowicza
"Zobaczcie go, on jest naprawdę fascynujący i wspaniały! Było bardzo wesoło, ale śmiałam się głównie z niego! Jestem tu już trzeci raz, bo on mnie fascynuje i po prostu go kocham!" - to nie są może opinie zawodowych krytyków, ale w ten właśnie sposób wyrażała swoje zachwyty młoda, rozentuzjazmowana widownia Teatru Ludowego w Nowej Hucie po przedstawieniu "Iwony, księżniczki Burgunda".
On - to oczywiście JERZY STUHR, reżyser i odtwórca jednej z głównych ról w spektaklu. Jak sam mówił, idea tego przedstawienia rodziła się dość długo i stopniowo. Osiem lat temu rozpoczął pracę nad sztuką Gombrowicza ze swoimi studentami we Włoszech. Potem przygotował bardzo udany dyplom w krakowskiej PWST i dopiero po tych "ćwiczeniach" pokazał swoją "Iwonę..." szerszej publiczności na profesjonalnej scenie (marzec 1990). Pokazał "Iwonę..." wreszcie wolną od naciąganych alegorii i nie planowanych podtekstów, wolną od udręczonej komunistycznym rozumem Polski i jej zniewolonej wolności. Ta "Iwona" jest powrotem do "czystego" Gombrowicza, do Formy, do zabawy z Formą i ostrzeżenia przed Formą. Jest próbą pokazania czym jest Forma - jak jej używać i jak się bronić, przed jej kagańcem. Oczywiście śmiechem... naturalnym. Spektakl skrzy się od pomysłów, zabawnych gagów, a cały zespół wspaniale partneruje Jerzemu Stuhrowi i doprowadza widzów do tego, że parafrazując autora, śmieją się do rozpuku, choć przyjemne to nie jest.
Przedstawienie zostało zarejestrowane w studiu Ośrodka Telewizyjnego w Krakowie.
NIEMA OBECNOŚĆ
WITOLD GOMBROWICZ:
- Tragikomiczną historię, Iwony ująć można w paru słowach. Książę Filip, następca tronu, spotyka na spacerze to dziewczę niepociągające... odpychające... Iwona jest rozlazła, apatyczna, słabowita, nieśmiała, nudna i trwożliwa. Książę od pierwszej chwili nie może jej znieść, zanadto go denerwuje; ale zarazem nie może znieść tego, że musi nienawidzieć nieszczęsnej Iwony. I wybucha w nim bunt przeciwko prawu natury, które młodzieńcom nakazuje kochać tylko powabne dziewczęta. - Nie poddam się temu, będę ją kochał! - nucą wyzwanie swej naturze i zaręcza się z Iwoną. Iwona wprowadzona na dwór królewski, jako narzeczona księcia, staje się czynnikiem rozkładowym. Obecność jej rozlicznych defektów sprawia, iż każdemu przychodzą na myśl własne jego tajone braki, brudy, grzeszki... i wkrótce dwór zamienia się w wylęgarnię potworności.