Artykuły

Królewna z drewna i lex Szyszko w łódzkim teatrze

"Królewna z drewna" Waldemara Wolańskiego w reżyserii autora w Teatrze Lalek w Łodzi. Pisze Izabella Adamczewska w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Nowy spektakl Teatru Lalek Arlekin może stać się pretekstem do rozmowy z dzieckiem o ekologii i szacunku dla drzew, których mamy w Polsce coraz mniej.

Za siedmioma górami, za siedmioma morzami mieszkała łobuzerska sosenka (tytułowa bohaterka, która - wbrew pozorom - wcale nie jest drętwą panną). Kiedy lasowi zaczęły zagrażać korniki, wyruszyła w podróż, ratując mieszkańców nie tylko przed chrząszczami, ale również drwalami, trąbą powietrzną i pożarem. Waldemar Wolański (tekst, reżyseria) wykorzystał klasyczny schemat baśni ludowej, by opowiedzieć nie tylko o konieczności ochrony przyrody, lecz również o dojrzewaniu.

Kiedy dyrektor Arlekina pisał wierszowaną bajkę o sośnie, nie podejrzewał pewnie, że zyska ona wymiar polityczny. Gdy na scenie pojawiają się drwale, śpiewający " Zerżniemy młode sosny, zetniemy stare graby/ Przepiłujemy jodły, nikt tu nie da nam rady (...) Mamy ostre siekiery i stalowe topory/ Takiej wycinki w lesie nie było do tej pory", skojarzenie z "lex Szyszko" nasuwa się samo.

Bez aktualizującego kontekstu "Królewna" straciłaby sporo. Najsłabszym ogniwem jest niestety tekst, kuleje również dynamika spektaklu. Pierwsza część nuży. W drugiej akcja przyspiesza, a publiczność entuzjastycznie wita kornika giganta i ciekawego plastycznie króla dzięciołów (scenografia - Katarzyna Rynkiewicz). Dobrze, że " Królewna z drewna" to spektakl muzyczny. Akcję ilustrują na żywo Michał Makulski (akordeon), Michał Nowak (kontrabas) i Radek Bolewski (perkusja). Muzykę skomponował Tomasz Walczak. Piosenki - niestety - niebezpiecznie dryfują w biesiadne rejony. Irytować może też infantylna maniera "grania dla maluchów".

Klaudia Kalinowska podobała się dzieciom jako sosenka. W pozostałe role (m.in. trąby powietrznej, dendrologa, paprotki i chaszczy) wcielili się Adrianna Maliszewska, Szymon Nygard, Tomasz Pieczątkowski, Kamil Witaszak i Małgorzata Wolańska. Podoba mi się w "Królewnie z drewna" to, że główną bohaterką jest dziewczynka. Wątek romansowy, który Wolański wprowadził chyba bardziej dla dorosłej publiczności (podobnie jak dowcipy o "szyszeczce"), uważam za zbędny, choć i tu udało się przemycić polityczne mrugnięcie okiem. Wybrankiem królewny jest świerk syberyjski, który "mógłby być bardziej polski". "Wszystkie drzewa są równe" - rozstrzyga wątpliwości mądra królowa, ucząc małych widzów wyjątkowo dziś potrzebnej tolerancji. Oby ta nauka nie poszła w las.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji