Artykuły

Warszawa. Dyr. Węgorzewska chce zwolnić już ponad połowę załogi WOK

Alicja Węgorzewska, p.o. dyrektora WOK, zapowiedziała właśnie, że zwolni nie 104, jak wcześniej planowała, ale 149 z 255 pracowników. Zarząd województwa przyznał jej 30 tys. za zorganizowanie koncertu dla urzędu marszałkowskiego w Warszawie. Pieniądze za jej dodatkową pracę mają pochodzić z kasy... WOK - pisze Anna S. Dębowska w Gazecie Wyborczej.

Alicja Węgorzewska, znana śpiewaczka, prawicowa publicystka, zaufana polityków PSL, w tym marszałka województwa mazowieckiego Adama Struzika, od ponad miesiąca toczy wojnę z pracownikami tej instytucji. Struzik, który nadzoruje Warszawską Operę Kameralną, w październiku powołał ją na stanowisko pełniącej obowiązki dyrektora WOK na dwa sezony.

Węgorzewska ma zrobić to, przed czym wzdragali się jej poprzednicy, Stefan Sutkowski, założyciel i przez ponad pół wieku dyrektor WOK, i Jerzy Lach, dyrektor w latach 2012-16 - zwolnić jak największą ilość pracowników, aby teatr kosztował samorząd jak najmniej (obecnie to 16 mln złotych rocznie).

Orkiestra do likwidacji

W zawiadomieniu wysłanym do związków zawodowych w poniedziałek 20 marca Węgorzewska informuje o zamiarze zmiany profilu artystycznego teatru z obejmującego muzykę dawną, XIX- i XX-wieczną, na "barokowo-klasyczną w oparciu o orkiestrę grającą na instrumentach dawnych". Oznacza to, że w teatrze zostanie tylko jedna orkiestra - Musicae Antiquae Collegium Varsoviense. Druga, Sinfonietta WOK, w której składzie grają 73 osoby, zostanie zlikwidowana.

Wcześniej Węgorzewska zamierzała w wyniku zwolnień grupowych pozbawić pracy 104 pracowników, czyli 40 proc. załogi, w tym niespełna połowę składu Sinfonietty.

P.o. dyrektora podtrzymuje zarazem zamiar zwolnienia wszystkich śpiewaków solistów - łącznie 55 osób - w tym Anny Radziejewskiej, Olgi Pasiecznik i Marty Boberskiej - oraz sześciu dyrygentów.

Chce też pozbawić etatów nie siedmiu, ale 15 pracowników administracji. W sumie pracę ma stracić ponad połowa załogi (149 z 255 osób).

30 tys. dla Węgorzewskiej. Z kasy WOK

Pikanterii sprawie dodaje fakt, że śpiewaczka, która motywuje swoją decyzję koniecznością oszczędzania, zarobiła 30 tys. zł za zorganizowanie 2 marca w auli Politechniki Warszawskiej zamkniętego koncertu dla Urzędu Marszałkowskiego.

Uchwała wsteczna z 7 marca mówi, że zarząd wyraził zgodę na "wykonanie przez Alicję Węgorzewską-Whiskerd zajęć o charakterze twórczym i artystycznym polegających na występie w charakterze śpiewaczki operowej, reżysera i scenarzysty oraz prowadzącej wydarzenie". Cały koncert miał kosztować urząd 156 tys. złotych.

Kluczowe jest to, że honorarium za koncert będący dodatkową pracą jej dyrektorki ma zostać wypłacone, jak czytamy w uchwale, "ze środków finansowych pochodzących z Warszawskiej Opery Kameralnej". Przy czym WOK, co także jest zaznaczone w uchwale, nie dostanie na to od marszałka dodatkowych pieniędzy.

Przesłuchania, których nie było

Zwolnienia grupowe miały się rozpocząć 14 marca. Tak się jednak nie stało, bo prawnicy wynajęci przez związkowców dopatrzyli się błędów formalnych w zawiadomieniu wysłanym przez dyrekcję.

Nie doszły też do skutku przesłuchania muzyków Sinfonietty WOK, na podstawie których miała się odbyć selekcja pracowników. Umiejętności muzyków oceniać miała trzyosobowa komisja złożona z dyrygenta Friedricha Haidera oraz skrzypków z Niemiec i Austrii. - Tego rodzaju przesłuchania uważane są przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Muzyków w Paryżu za bezprawne i dopuszczalne tylko w sytuacji, gdy ktoś stara się o awans na lidera czy kierownika sekcji w orkiestrze, ale nie do oceniania aktualnej kondycji muzyków - mówi Edward Jamiołkowski, przewodniczący związku zawodowego pracowników WOK.

Członkowie komisji szybko się wycofali, gdy zrozumieli intencje Węgorzewskiej. Ta powołała nową komisję - do Warszawy zaprosiła czterech muzyków (stawka dzienna: 650 euro), w tym angielskiego skrzypka Daniela Rowlanda, wykładowcę Royal School of Music w Londynie. Przesłuchania miały się odbyć w ubiegłym tygodniu. I znów - gdy członkowie komisji dowiedzieli się, że ich ocena ma stać się podstawą do zwolnień, wycofali się.

- Czułem się niekomfortowo. Trochę inaczej mi ją przedstawiono. Myślę, że dyrekcja nie ma złych zamiarów, jednak nie powinna postępować w sposób tak drastyczny i niezgodny z przyjętymi na świecie standardami - powiedział "Wyborczej" Daniel Rowland.

Muzycy Sinfonietty i tak nie zamierzali przystąpić do weryfikacji - w dniu przesłuchania przedstawili uzasadnienie odmowy w oparciu o opinię Międzynarodowego Stowarzyszenia Muzyków. Stawiły się tylko dwie osoby.

Czy Gliński pomoże?

Związki zawodowe są w stanie sporu zbiorowego z dyrektorką. Węgorzewska dwa tygodnie temu wysłała do centrali "Solidarności" zawiadomienie o zamiarze dyscyplinarnego zwolnienia Huberta Zadrożnego, przewodniczącego "Solidarności" w WOK.

Linia frontu w tym konflikcie przebiega w poprzek podziałów politycznych. Węgorzewska jest felietonistką "Gazety Polskiej Codziennie". Zadrożny - radnym powiatu warszawskiego zachodniego z ramienia PiS.

Część pracowników liczy jeszcze na to, że sytuację uzdrowi minister kultury Piotr Glińskiego, który zadeklarował gotowość współfinansowania WOK w wysokości jednej czwartej jej budżetu. Warunkiem jest jednak uspokojenie sytuacji w teatrze. Oraz zgoda organizatora, czyli marszałka Struzika. Ani na jedno, ani na drugie się na razie nie zanosi.

We wtorek Węgorzewska organizuje konferencję prasową, na której zamierza ogłosić plany artystyczne. Pracownicy WOK zapowiadają pikietę pod teatrem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji