Wrocław. Kosztowne zabawy Morawskiego
Cezary Morawski, dyrektor Teatru Polskiego, chciał zrobić ze spektaklu "Edukacja Rity" premierę, ale zgody nie wydał ZAiKS. Więc spektakl jest pokazywany bezpłatnie, choć sporo kosztował.
Chodzi o spektakl Willy'ego Russela w reżyserii Tomasza Mędrzaka, który publiczność po raz pierwszy zobaczyła 4 października 2014 roku w Nowym Sączu.
Teatr Polski decyzją Morawskiego zainwestował w koprodukcję, jaką jest przeniesienie na Scenę Kameralną Polskiego tegoż spektaklu, który jest od trzech lat w repertuarze teatru, z którym Morawski związany był od dawna. Grał w przedstawieniach tej sceny i całkiem niedawno zasiadał w zarządzie stowarzyszenia, które ją prowadzi.
Nie dostali licencji
W lutym Morawski zapowiadał "Edukację Rity" jako jedną z marcowych premier Polskiego. Rozesłano nawet zaproszenia na nią. Jednak szybko okazało się, że "premiery" w tym terminie nie będzie.
- Taką decyzję podjął reżyser, nie jest naszą rzeczą w nią ingerować - mówi Sławomir Olejniczak, kierownik działu marketingu i PR w Polskim.
Prawda jest inna. Jest nią brak licencji ZAiKS-u, organizacji odpowiedzialnej za prawa twórców. Żeby grać spektakl zgodnie z prawem, teatr musiał o nią wystąpić. A Russel, autor "Rity", zastrzegł sobie, że tekst może mieć jednocześnie w repertuarze tylko jeden teatr w mieście. We Wrocławiu "Ritę" gra od 2012 roku Teatr Komedia.
Dlatego "Edukacja Rity" z Mędrzakiem i partnerującą mu Agnieszką Sitek może być we Wrocławiu wystawiana jedynie jako spektakl gościnny.
W efekcie premiera "Rity" w Polskim nie odbyła się w zapowiadanym terminie. Co nie znaczy wcale, że nikt jej w piątkowy wieczór w Polskim nie zobaczył. Wprawdzie tytułu nie ma w repertuarze, ale wewnętrzny harmonogram pracy teatru zapowiedział piątkowe, sobotnie i niedzielne "próby z publicznością" - o godz. 19 na Scenie Kameralnej. - Wystarczy przyjść, wstęp jest wolny - informuje teatralne biuro marketingu. Dopytuję, czy w takim razie nie jest to żadna próba, tylko spektakl z darmowym wstępem. - Dokładnie tak - słyszę.
Olejniczak: - Przyjęliśmy strategię, żeby o próbach z publicznością oficjalnie nie informować. Zaproszenia na nie dostali wszyscy ci, którzy rezerwowali bilety na planowane wcześniej marcowe pokazy "Rity" - żeby oszczędzić im rozczarowania, kiedy zostały odwołane.
Nie można anonsować, że to premiera
Wojciech Dąbrowski, właściciel Teatru Komedia, bezpłatne pokazy "Rity" nazywa wprost psuciem rynku - tekst Russela został stworzony do tego, żeby na nim zarabiać. I dodaje, że po jego interwencji ZAiKS zgodził się warunkowo na sześć spektakli gościnnych "Rity" Mędrzaka - pod warunkiem że nie będą anonsowane jako premiera.
Oficjalnie pierwszy pokaz "Edukacji" zaplanowano w Polskim na 21 kwietnia. W repertuarze pojawia się z adnotacją "po raz pierwszy na naszej scenie". - To będzie prawdziwa premiera - powiada Olejniczak.
Pytanie, czy znów nie zablokuje tych pokazów ZAiKS. Wtedy doszłoby do kontynuacji kuriozalnej sytuacji, z którą do czynienia Polski ma już dziś - oto teatr inwestuje publiczne pieniądze w komercyjny spektakl, po czym zamiast zarabiać na jego eksploatacji, dokłada do niej. Bo żeby zorganizować "bezpłatną próbę dla publiczności", trzeba opłacić twórców spektaklu (w wypadku Mędrzaka i Sitek zapłacić także za ich noclegi i koszty podróży), technikę, obsługę widowni, oświetlenie.
W ocenie osób zajmujących się produkcją w teatrze minimalny koszt to ok. 10 tys. zł za taki wieczór. W efekcie "Rita", która powinna być żyłą złota, zamiast przynosić zyski, staje się źródłem strat.