Artykuły

Odszedł Jego Inteligencja Wojciech Młynarski

Apelował "Dziewczyny, bądźcie dla nas dobre na wiosnę", pytał "W co się bawić?", dodawał nadziei przekonując "Jeszcze w zielone gramy", a w czasie jakże dla nas marnym rzucił hasło "Róbmy swoje". Hasło, któremu był wierny przez ponad pół wieku, od czasu gdy jako student polonistyki pojawił się w klubie Hybrydy. Wczoraj po długiej chorobie zmarł Wojciech Młynarski. Miał prawie 76 lat - pisze Wacław Krupiński w Dzienniku Polskim.

Robiąc swoje opisał nadwiślańską rzeczywistość; obyczaje, meandry polityczne, upodobania językowe. Czerpiąc z języka naszego powszedniego powracał do niego cytatami ze swych piosenek, którymi mówiły kolejne pokolenia Polaków. Świadectwem jego obecności w polszczyźnie są "skrzydlate słowa": "Co by tu jeszcze spieprzyć, panowie?", "Przyjdzie walec i wyrówna" i wspomniana powyżej prośba do dziewczyn i owo "Róbmy swoje".

Jego ballady, jego śpiewane felietony, w których okiem satyryka uważnie opisywał polską rzeczywistość, odbijały kłopoty i dylematy szarego Polaka - jego marzenia i kompleksy, nastroje i uczucia. "Niedziela na Głównym", "Światowe życie", "Polska miłość" - w tych piosenkach przeglądały się rzesze Polaków, wpłacających pierwszą z rat na syrenkę, bawiących "na wczasach w tych góralskich lasach".

Te teksty piosenek wystarczyły, by młody autor Wojciech Młynarski został przyjęty do Związku Literatów Polskich, a wtedy nie przyjmowano łatwo. Ale też była w piosenkach Młynarskiego i stosowna doza liryzmu, połączonego z poetycką lekkością i finezją języka; wszak jego mistrzami byli: Hemar, Tuwim, Światopełk Karpiński, Jurandot, Przybora. I jeszcze Brassens i Okudżawa. Śpiewający, jak on, autorzy. I jak on klasycy. Jeszcze za życia.

Napisał ponad dwa tysiące piosenek. Dla siebie - a zaczął dawać recitale już w 1967 roku - i dla innych; szybko bowiem został "etatowym" autorem kabaretu Dudek, pisząc teksty m.in. dla Wiesława Gołasa. Był, co podkreślał, entuzjastą dobrego rzemiosła. Znakomite teksty trafiały m.in. do krakowskich Skaldów ("Prześliczna wiolonczelistka", "Bas", "Wszystko mi mówi, że mnie ktoś pokochał"), do Jerzego Wasowskiego - "W co się bawić", "W Polskę idziemy", do Janusza Senta, Jerzego Derfla, Macieja Małeckiego, Włodzimierza Korcza, Leopolda Kozłowskiego ("Tak, jak malował pan Chagall")... Sięgali po te piosenki najlepsi: Kalina Jędrusik, Łucja Prus, Ewa Bem, Alicja Majewska, Hanna Banaszak, Maryla Rodowicz, Halina Kunicka, Krystyna Janda, Edyta Geppert, Andrzej Zaucha, Michał Bajor.

Wyrazem uznania dla Młynarskiego były i nagrody na festiwalu w Opolu. Zbierał je wielokroć, m.in. za: "Ach, co to był za ślub", "Tango retro", "Odkryjemy miłość nie znaną", "Gram o wszystko"... Do tego dochodziła praca w radio, w rewelacyjnym Radiowym Studio Piosenki, w telewizji.

Był rasowym inteligentem i dla inteligencji starał się pisać. Mówił o niej w piosenkach i w wywiadach. Widać było, że wyniósł z domu niegdysiejsze przekonanie o powinności inteligencji, jej roli w społeczeństwie. W jednej z piosenek prosił wręcz "Nie opuszczaj mnie, inteligencjo".

Najpełniejszym dziełem zebranym Młynarskiego był wydany w 2001 roku 5-płytowy album "Wojciech Młynarski. Prawie całość". Oczywiście płyt, jak choćby "Czterdziecha", z jubileuszowym recitalem, pozostawił znacznie więcej. Były także książki z tekstami; gdy w styczniu promowano tom "Od oddechu do oddechu", najpełniejszy wybór tekstów Młynarskiego, jego autor już w uroczystości udziału wziąć nie mógł.

Odeszli Osiecka, Przybora, Kofta, teraz Młynarski. Teraz i Jego Inteligencja Wojciech Młynarski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji