Artykuły

Norwid

Jeszcze nie tak dawno cytowali Go wszyscy. Od polityków po licealistów. I utrwalał się ckliwy wizerunek twórcy niechcianego przez własną epokę. Dziś chyba już tę Norwidową chorobę mamy poza sobą. A jest to nowe zwycięstwo autora "Promethidiona". I może wreszcie, do czego nas tak cierpliwie namawia wybitny norwidolog - Juliusz W. Gomulicki, zaczniemy sięgać po same teksty. Bo o tym, jak rozumieć nowatorstwo Norwidowych wierszy, pisali badacze miary Zofii Szmydtowej, Wacława Borowego, Jana Z. Jakubowskiego. Natomiast Norwida - obywatela trudno poznać bez wielokrotnych, samodzielnych lektur. Zaś z tym już gorzej.

23 maja minęła setna rocznica śmierci poety. Znowu więc rozmawiamy o Norwidzie. Dobrze się stało, te podjęła ten temat również Scena Narodowa, przedstawiając spektakl "Zwolon". Nie ma tam rocznicowej oprawy, lecz słychać słowa trudne, dość bezwzględne w ocenie naszego myślenia Polską, słowa Norwida;

"Obywatele! - lecz czegóż?

- rozpacza

Albo ojczyzny? - nie

wiem, każdy spieszy

Na śmierć: żywota któryż

szukać zdolny?

Za wolność każdy umrzeć

chce z ochotą,

Jak gdyby cmentarz tylko

zwał się wolny (...)"

Czytałam niedawno na temat "płasko i doraźnie brzmiącej klasyki oraz najżywotniejszej propozycji in-telektualnej" - czyli Gombrowicza. Mój Boże, tak już zdołaliśmy zamęczyć niejednego pisarza. Powiem nieśmiało, że klasykę warto jednak czytać, bo zdaje mi się, że "doraźność" wynika w dużym stopniu z braku znajomości tekstu i swobody manipulacji. A to już naprawdę nie jest wina tych "strasznych" klasyków. Zaś wobec perspektywy Gombrowiczowskiego panaceum należy życzyć dramatom twórcy "Operetki" zdrowia. Cała nadzieja, że po naukach Pimki zyskały one znaczną odporność.

Lecz wracajmy do Norwida. Krystyna Skuszanka podjęła się wyjątkowo trudnego zadania. Kiedy w 25-tym roku Wacław Radulski sięgał po fragmenty "Zwolona", całe przedsięwzięcie nosiło charakter eksperymentu. Obok kilku zaledwie pełnych sztuk - Norwid zostawił rzeczy będące tylko zarysem dramatu. I tu monologia "Zwolon", o którą twórca toczył boje z wydawcami, posiada miejsce szczególne. Niby utwór ma formą skończoną, ale równocześnie akcja jest pretekstem dla głównej tezy autora. Tezy podważającej sens pochopnych zrywów społecznych. Mówiąc o znaczeniach Norwidowej ironii, Skuszanka stwierdziła: "Alternatywa: rewolucyjny - antyrewolucyjny przywodzi mi na myśl scenę ze "Zwolona", gdzie spiskowcy prowadzą typowo polski spór o to, co ważniejsze: rozum czy uczucia. Właśnie taka alternatywa jest nieszczęściem (...). Pamiętamy pytanie Słowackiego: Polska, ale jaka? Norwid to pytanie rozwija i na nim zawiesza całą problematykę "Zwolona".

Taki też okazał się "Zwolon", realizowany na deskach Narodowego. Dyskursywny, surowy w ocenach, mądry. Wielka praca inscenizatorska! Po stronie reżysera opowiedział się Krzysztof Pankiewicz, budując tło, akcentujące wieloznaczność Norwidowej historiozofii, zwłaszcza tej polemicznej wobec stereotypu męczennika za wszelką cenę. Bo jak to pisał poeta: "Kraj! - gdzie każdy czyn za wcześnie wschodzi, ale książka każda... za późno." Natomiast gorzej wypadł zespół aktorski. Sądzę, że odegrał tu rolę fakt chyba jeszcze niepełnej znajomości zespołu. "Zwolon" inaugurował działalność Teatru Narodowego pod nową dyrekcją (Jerzy Krasowski, Krystyna Skuszanka). Pewno i rocznicowy pośpiech zaważył na błędach obsady. Tomasz Budyta, mimo widocznych starań, nie uniósł ciężaru Zwolonowej idei. Ewa Krasnodębska, choć pokazała kunszt deklamatorski, zbyt jednak lirycznie przekazywała surowe prawdy Norwida. U szeregu postaci raził farsowy gest. Wielka szkoda, że interesującym pomysłom reżysera za-brakło aktorskiej precyzji.

A w ogóle Narodowy, wbrew środowiskowym biadoleniom, już działa i ambitnie, i ciekawie. Na Małej Scenie Jerzy Krasowski przygotował znakomite "Albertusy", które są właśnie świadectwem świetnej współpracy inscenizatora z zespołem. Zresztą dialogu Pyrkosz - Siemion musicie Państwo sami wysłuchać i zobaczycie, że są jeszcze w teatrze dramatycznym aktorzy czujący zabawę teatralną.

Co zaś tyczy "Zwolona" - to oglądając spektakl w Narodowym, czujemy się zobowiązani do lektury. Przecież spór Norwida, toczony w imię obywatelskiej odpowiedzialności, a często na przekór narodowym mitologiom, co jakże trafnie wydobyła Krystyna Skuszanka - trwa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji