Artykuły

W wyobraźni widza

"Korozja" w reż. Leszka Mądzika w Teatrze Pleciuga w Szczecinie. Pisze Ewa Podgajna w Gazecie Wyborczej - Szczecin.

Przedstawienie Mądzika dzieje się nie tyle na scenie, co raczej w wyobraźni widzów, i jest sprawą indywidualną każdego z nich. Dlatego w sobotę w teatrze Pleciuga każdy zobaczył taką "Korozję", na jaką sam sobie zasłużył.

Materia plastycznego teatru Leszka Mądzika jest fascynująca już sama w sobie. Od 35 lat jego twórca prowadzi teatr, który cały czas pozostaje awangardowy. Nonkonformistyczny wobec krzykliwych mód scenicznych, odważny w swej niespieszności scenicznych gestów, wobec tempa życia współczesnej cywilizacji. Teatr, gdzie nie padają żadne słowa. Gdzie zamiast fabuły, akcji - mamy dramaturgię następujących po sobie niewyraźnych obrazów, których widz musi cierpliwie wypatrywać, gdy powoli wyłaniają się z mroku, a potem w nim znikają. W "Korozji" są to np. ludzkie lalki zmierzające drogą i znikające w padole. Postaci zrzucające maski, pod którymi kryją się następne twarze, coraz bardziej poorane bruzdami. Istoty w pogniecionych papierowych płaszczach wspinające się w różnej kolejności, w różnym tempie po swoich drabinach ku górze, ku transcendencji.

Przywoływanie słowami obrazów, jakie przez trzy kwadranse "Korozji" pojawiają się w teatrze, jest właściwie bezcelowe, niczego jednoznacznie nie wyjaśni. Powidoki w teatrze Leszka Mądzika są bowiem tyleż samo proste w swej wymowie, co nieskończenie bogate.

Ogólne przesłanie jest jednak jasne. Mądzik skupia uwagę widza na człowieku jako istocie skierowanej na drogę ku śmierci, naznaczonej "korozją", przemijaniem, starzeniem się.

Ważnym elementem tego spektaklu jest sugestywna muzyka Piotra Klimka. Dzięki niej obrazy zyskują swój wymiar, a widz czuje spokój w penetrowaniu przemijania w sobie.

"Korozję" trzeba po prostu zobaczyć, poddać się kosmosowi jej obrazów i po swojemu przeżyć. Bo choć wszyscy widzą to samo, to przedstawienie nie tyle dzieje się na scenie, co raczej w wyobraźni widzów, i jest sprawą indywidualną każdego z nich. To są obrazy świdrujące indywidualne pokłady jego świadomości. Od zawartości jej bagażu zależy, czy "Korozja" nas odrzuci, czy dotknie, czy będzie źródłem nieskończonego bogactwa interpretacji, czy znużenia z przymusu wyciszenia w wypatrywaniu jej szczegółów. Stąd też zapewne i chwila ciszy, w jakiej pogrążyła się publiczność po zakończeniu spektaklu, nim odezwały się brawa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji