Artykuły

Wrocław. Off rośnie w siłę

Do wrocławskich scen niezależnych dołączyła kolejna. Piątkową prezentacją spektaklu "Ojcze nasz" na podstawie tekstu Artura Pałygi zainicjował działalność Teatr Kombinat.

"Ojcze nasz" to opowiedziana z perspektywy dziecka historia dorastania w rzeczywistości PRL, w toksycznej polskiej rodzinie, podporządkowanej rozkazom ojca wojskowego. Na scenie można zobaczyć również aktorów innych wrocławskich scen, m.in. Rafała Kronenbergera (Teatr Polski we Wrocławiu) i Roberta Wrzoska (Wrocławski Teatr Pantomimy).

Reżyserką, pomysłodawczynią i aktorką nowej wrocławskiej sceny jest Katarzyna Baraniecka [na zdjęciu], absolwentka PWST we Wrocławiu, związana na co dzień z teatrem Komedia. - Będziemy robić spektakle o tym, co dla nas ważne - deklaruje. - Interesuje nas teatr formy i symbolu. I taki jest nasz pierwszy spektakl, który choć w warstwie narracyjnej mówi o relacjach w rodzinie, to pod podszewką jest państwo ze swoim aparatem opresji i niełatwą pozycją jednostki.

"Ojcze nasz" nie jest premierą w sensie ścisłym - spektakl był już prezentowany dwa lata temu. Ód tego czasu zmieniła się jego obsada - w pierwszej wersji występował m.in. Robert Chmielewski z Firleja. Wtedy jednak zabrakło pieniędzy na dalszą eksploatację. Teraz, dzięki miejskiej dotacji, pojawiła się szansa na drugie, dłuższe życie tej nowej sceny.

Kombinat hucznie otworzył działalność - w ubiegły piątek i w sobotę w ToTu przy ul. Hubskiej 6, przestrzeni dla sztuki niezależnej, zaproponował swoim widzom spektakl oraz bogaty program warsztatów - można było ozdobić własną szmacianą torbę, spróbować sil na scenie oraz ugotować tajskie curry i smaczny deser bez cukru.

Baraniecka mówi, że otwarcie Kombinatu to dla niej spełnienie marzenia o własnej scenie, które towarzyszyło jej od lat: - Ale jak to zwykle z marzeniami bywa, na początku drogi nie pomyślałam o biznesplanie, przestrzeni, w której moglibyśmy funkcjonować, czy fundacji, która by za nami stała. Te dwa lata nauczyły mnie profesjonalnego podejścia - stanęłam w konkursie organizowanym przez wrocławski urząd miejski i zdobyłam niewielką dotację, która pozwala nam na granie spektakli lub prezentację czytań raz w miesiącu.

Szybko okazało się jednak, że to nie finansowanie, ale brak miejsca na prezentację spektakli jest prawdziwym problemem wrocławskiej sceny niezależnej. - Przy niewielkiej dotacji, jaką dostajemy z miasta, wynajem sali raz w miesiącu na komercyjnych warunkach jest dla nas w tym momencie niemożliwy - mówi Baraniecka. - W wydziale kultury usłyszałam, że miasto nie dysponuje taką przestrzenią, ale jeśli znajdziemy jakiś pustostan, przydatny do takich celów, pozwoli nam go użytkować.

Poszukiwania trwają, a scenaest na razie wynajmowana. Jest z tym kłopot, ponieważ nawet miejskie domy kultury nie chcą się wiązać na stałe z offowymi teatrami. - Wolą w weekendy swoje sale wynajmować na zasadach komercyjnych, bo to przynosi wymierne zyski - wyjaśnia Baraniecka. - Efekt to paradoks: gramy na festiwalach, jeździmy po całej Polsce, a we Wrocławiu nie stać nas na prezentację spektaklu.

Wrocław ma dziś ponad 20 offo-wych scen. Związani z nimi twórcy założyli stowarzyszenie Offensywa Teatralna.

- Kilka lat temu opracowaliśmy Wrocławską Mapę Miejsc Zapomnianych - mówi Katarzyna Knychalska, założycielka Offensywy. - Znalazły się na niej niezagospodarowa-ne przestrzenie, które po remoncie mogłyby służyć m.in. offowym scenom, takie jak np. Browar Piastowski czy nieczynne od lat kina Lwów i Tęcza.

Kolejna produkcja Kombinatu już w marcu - informacje pojawią się już wkrótce na profilu facebookowym sceny,

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji