Damski don Juan
W Sali Wystawowej Teatru Dramatycznego w Warszawie, w kameralnym otoczeniu stylizowanego salonu zasiadamy w fotelach bądź na kanapie aby kolejny raz prześledzić losy uwodziciela kobiet - Don Juana.
Oglądamy Don Juana uwspółcześnionego, ponadczasowego, którego współczesność często wręcz razi i niepokoi. W przekładzie reżysera zatracił on piękno słowa, swoisty smak i czar epoki.
Wyznaje się, że Jan Kulczyński prezentuje typ reżysera, który lepiej wie, co chciał powiedzieć i przekazać autor. Chcąc stworzyć oryginalny spektakl, zaniechać "napuszonych" inscenizacji, w których przebrani, wymalowani, "śmieszni" aktorzy wychodząc na scenę i recytując morały, reżyser spróbował odciąć 6ię od tradycji komedii francuskiej. Sądzę, że nie znalazł jednak klucza do odczytania Moliera. Być może koncepcja ta jest przeznaczona nie dla przeciętnego widza, który łączy z autorem sztuki teatr prawdziwy, dający ucztę duchową dla wzroku i słuchu. Żeńska obsada wszystkich ról to powtórnie wykorzystany chwyt reżyserski. Pierwszy raz miał on- miejsce dziesięć lat temu, gdy w Starej Prochowni Jan Kulczyński wystawia! "Wieczór Trzech Króli" Szekspira. Doskonale zagrana i pomysłowo wyreżyserowana sztuka na długo utkwiła w pamięci widzów i krytyków. Ciekawe, żeńska obsada wielu intrygowała, bulwersując jednych, fascynując drugich, Jan Kulczyński wspominając to przedstawienie mówi - U Szekspira sztuki pisane były dla samych mężczyzn, bowiem w teatrze elżbietańskim był wymóg tylko takiej obsady. Tak dobry autor jak Szekspir musiał wykorzystać ówczesną konwencję i u-zyskać jakiś efekt z tego obowiązku. Odwrócenie tej sprawy, żeńska obsada, sprawiła, że rzeczywiście to wszystko co się tam mówi o miłości, samotności człowieka, o bycie w sytuacji takiego skonwencjonalizowania, kiedy to gra jedna płeć - te treści, cała ta poezja egzystencjalna całkowicie, bez jakiegokolwiek wysiłku z mojej strony wyszła na pierwszy plan.
Żeńska obsada ról mająca dać w przypadku Moliera zabawniejszy czy dający więcej do myślenia efekt jest chyba niewypałem, bowiem sprawia, że sztuka z jej bohaterami czy bohaterkami staje się sztuczna. Owszem można podziwiać Ryszardę Hanin w roli Sganarela czy Izabellę Olejnik - Pitrka, ale będą to wyłącznie pochwały dla dobrej gry aktorskiej nie stanowiące o całości.
Reżyser twierdzi, że próbuje wydobyć z tekstu jego istotę. Sztuki Moliera wyrosły z tradycji komedii del arte, zawierają pomysły przeciwko tradycji klasycznej. Mówi się w nim o rzeczach poważnych, robiąc z nich żarty. Tematy komediowe, którymi są śmierć, strach, zdrada były ówcześnie niedopuszczalne z dobrego smaku odbiorcy klasycystycznego. Sądzę - mówi reżyser - że w tym przemieszaniu, w tym sposobie myślenia, że niby sobie żartujemy, a w gruncie rzeczy chodzi o sprawy poważne jest coś bardzo współczesnego u Moliera. Próbuję właśnie takie rzeczy z tego wydobyć. Myślę, że to jest istotą. Dlatego tekst w takiej wersji językowej został przygotowany specjalnie dla przedstawienia. Nie jest bowiem przekładem zachowującym wierność nie tylko myśli ale i pewnej stylistyce w jakiej to zostało wyeksplikowane przez autora. Wszystkie dotychczasowe przekłady respektują bardzo rzetelnie pewną odświętność, która jest w stylistyce Moliera. Ten przekład jest znacznie bardzie kolokwialny z odwołaniem się do porzekadeł, które zresztą są zawarte w tekście Moliera, a w obecnej wersji uwspółcześnione i naturalne dla polskiego odbiorcy. Powtórny chwyt z żeńską obsadą wziął się z prostego pytania - co z tego wyniknie, kiedy takiego super-uwodziciela i supermężczyznę zagra kobieta. Teraz w bardzo wielu płaszczyznach problem kobieta-mężczyzna przestaje funkcjonować. Wiele typowych męskich zajęć z powodzeniem wykonują kobiety. Na przykład premier - superman z urzędu, a nagle okazuje się, że może nim z powodzeniem zostać kobieta; wypowiadać wojnę, rządzić, karać. Czy jest w tym coś kobiecego?
Mnie głównie chodziło o to, żeby wszystko było w żartach, a ludzie aby odkryli, że to jest na serio, żeby sami do tego wniosku doszli. Czy to zamierzenie udało się reżyserowi - aktorom ocenicie Państwo sami.