Artykuły

Krzysztof Materna: Jestem jak ten Stańczyk

- Staram się być jako reżyser, autor i aktor nie tylko wesołkowaty, ale i refleksyjny - mówi Krzysztof Materna, reżyser przedstawień Teatru Polonia i Teatru IMKA, które w marcu i kwietniu zostaną zaprezentowane w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach.

Rozmowa z Krzysztofem Materną [na zdjęciu]:

Marta Odziomek: Pierwszy z pana spektakli, które zostaną pokazane w Katowicach, czyli "Henryk Sienkiewicz - Greatest hits" grany w Teatrze IMKA, promowany jest jako "zabawa z przesłaniem". Co w nim zabawnego i jakie jest jego przesłanie?

Krzysztof Materna: To jest kabaret w formie teatralnej albo przedstawienie w formie kabaretu literackiego. Jego bohaterem jest Henryk Sienkiewicz, który zstępuje z nieba, ponieważ Polacy potrzebują pokrzepienia serc, a wiadomo, że ten pisarz potrafi to czynić najlepiej. Organizuje więc warsztaty z aktorami, przywołując najsłynniejsze sceny z powieści i opowiadań, które napisał. Po to właśnie, żeby pokazać współczesnym, w jaki sposób można pokrzepić na wesoło naród. Na scenie spotykają się więc Latarnik ze Stasiem i Nel, a Kmicic sprząta trupa Janka Muzykanta. Ośmieliłem się wykorzystać tutaj konwencję często stosowaną przez Mela Brooksa, u którego w jednym dziele obecni byli bohaterowie z różnych epok.

Dlaczego naród trzeba pokrzepić?

- Ponieważ z gruntu swojej charakterologii ciągle ma problem, mało - lub wcale - wierzy w siebie, poza tymi nielicznymi, radosnymi momentami, kiedy jego reprezentacja wygrywa w piłkę nożną, jest przytłoczony wielkim ciężarem. A to powstaniami, a to rozbiorami, wojną i tysiącem różnych mało wesołych rzeczy i zdarzeń. I nieprzypadkowo przychodzi do nich właśnie Sienkiewicz - sprzedaje przecież miliony książek! Gombrowicz, który niekoniecznie pisał o Polakach dobrze, nie miał nigdy takich nakładów ani nie zdobył Nagrody Nobla.

Drugim spektaklem z repertuaru Teatru IMKA będzie "Słownik Ptaszków Polskich". Cóż to za tytuł i o czym traktuje?

- Nie jest to tekst mojego autorstwa, ale w mej adaptacji. Z autorem Kubą Morawskim łączy mnie podobny sposób widzenia świata, Polaków, ich charakterologii oraz języka. I właśnie o języku jest ten spektakl. O tym, że Polacy mówią tyloma jego odmianami, że nie są w stanie się zrozumieć. Wszyscy mamy z tym problem. W związku z tym powinniśmy pójść na terapię, co bohaterowie sztuki niniejszym czynią.

Pokażecie też przedstawienie grane m.in. w Teatrze Polonia - "Dobry wieczór Państwu", w którym występuje pan i Olga Bołądź.

- Jest to rzecz autobiograficzna. Pokazuje moje alter ego, czyli człowieka, który przez długą część życia parał się estradą i telewizją. Przedstawia mój stosunek do dzisiejszych mediów i celebrytów, telewizji komercyjnych i niekomercyjnych. Zdradzam poniekąd publiczności, w jaki sposób jest nabijana w butelkę. Wyjaśniam, na czym polega ten cały show-biznes. To spektakl satyryczny, ale też bardzo gorzki. Nie mogę pogodzić się z faktem, że to środowisko uległo takiej degradacji.

Nie mogę pogodzić się z miałkością, sposobem traktowania telewidza jak idioty, niskim gustem różnych przedsięwzięć nam serwowanych. Nie chcę, by osoby, które nie zasługują na to, by być hołubione, stawały się gwiazdami, podczas gdy prawdziwe gwiazdy nie mają tego statusu i mieć nie będą.

Nie podoba mi się, że tandetna rozrywka zawłaszczyła edukację, kulturę i wszystkie inne sfery życia.

Coś spaja te trzy realizacje?

- Myślę, że łączy je jeden sposób widzenia świata i rzeczywistości - mój. Jest i smutno, i wesoło. Jak to w życiu! I powiem pani więcej - dobrze mi z tym, że nie muszę reżyserować "Hamleta", a mogę sobie pozwolić na realizowanie takich właśnie spektakli w formie kabaretowej, gdzie humor miesza się z powagą. Jestem jak ten Stańczyk, który raz bawił, a innym zaś razem ostrzegał króla. Staram się być jako reżyser, autor i aktor nie tylko wesołkowaty, ale i refleksyjny. Nie wszystko w moich spektaklach polega na płaskim wyśmiewaniu. Jest w nich coś więcej.

W dodatku w każdym z tych spektakli prócz pana grają aktorzy znani i co więcej - doświadczeni oraz utalentowani: Tomasz Karolak, Iwona Bielska, Janusz Chabior, wspomniana Olga Bołądź, Magda Boczarska, Cezary Kosiński. Klasa sama w sobie...

- To prawda. Przyznam, że jest to moim ogromnym szczęściem! I nieszczęściem także. Cieszę się, że mogę pracować z takimi aktorami, którzy potrafią odnaleźć się w klimacie komedii wynikającej z obserwacji prawdy. Z drugiej strony jestem niepocieszony tym faktem, że z powodu ich zajętości spotykamy się nader rzadko! Ale co zrobić, takie życie.

W "Słowniku Ptaszków Polskich" występuje także Doda, która doświadczenia w teatrze chyba zbyt wielkiego nie ma.

- Obsadzenie pani Doroty Rabczewskiej było moją osobistą decyzją, której nie żałuję, ponieważ - uważam - piosenkarka ma talent i czuje tę rolę. Idealnie do niej pasuje.

Muszę powiedzieć, że z niecierpliwością oczekuję występów w Katowicach. To są moje rodzinne strony, pochodzę z nieodległego Sosnowca. Same dobre rzeczy słyszę ostatnio na temat rozwoju województwa śląskiego, szczególnie w dziedzinie kultury.

***

Trzy wieczory z Materną

* Spektakl "Henryk Sienkiewicz - Greatest hits" rozpocznie się 19 marca o godz. 17, "Słownik Ptaszków Polskich" - 22 marca o godz. 20.30, a "Dobry wieczór Państwu" - 1 kwietnia o godz. 17.30.

Wszystkie przedstawienia zaprezentowane zostaną w sali audytoryjnej Międzynarodowego Centrum Kongresowego w Katowicach. Bilety od 69 do 159 zł można kupić tylko poprzez stronę internetową bilety.cojestgrane24.pl. Sprzedaż rozpoczęła się 23 lutego. Cennik oraz dodatkowe informacje na temat spektakli można znaleźć na www.mckkatowice.pl.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji