Artykuły

87. wieczorów z musicalem "Metro"

30 stycznia 2017 roku minęła 26 rocznica premiery musicalu "Metro". Z tej okazji opowiem Wam historie. O musicalu, który stał się częścią mojego życia... - pisze Maciej Łukomski.

Po raz pierwszy o "Metrze" (na zdjęciu) usłyszałem w połowie lat 90 - tych. W jednej z gazet przeczytałem, że trzeba ten spektakl zobaczyć, bo świetnie tańczą i śpiewają. Podobno czegoś takiego polski teatr nie widział. Miałem wtedy 12 lat. Od kilku lat chodziłem już do teatru z dziadkiem, który zabierał mnie nie tylko na bajki, ale także na Szekspira czy Fredrę. Postanowiłem "Metro" zobaczyć. W szóstej klasie podstawówki zaproponowałem wychowawczyni, żeby pójść do Teatru Dramatycznego i zobaczyć musical. Nie przypuszczałem wtedy, że ten wieczór stanie się dla mnie tak wyjątkowy.

To był 26 października 1995 roku. Pamiętam, że siedziałem na parterze i od pierwszych minut spektakl chłonąłem. Miałem ciarki na plecach, gdy śpiewała Kasia Groniec. Zachwycał mnie taniec i kolorowe lasery. Po zakończonym spektaklu wiedziałem, że muszę "Metro" koniecznie znowu zobaczyć. Trzy miesiące później ponownie zjawiłem się w Teatrze Dramatycznym. I znowu zachwyciłem się musicalem, który stał się legendą. Po wyjściu z teatru chciałem znowu spektakl obejrzeć.

"Gdy gra tych kilka nut, poruszone wspomnień ślad"

Od tamtej pory widziałem musical "Metro" 87 razy. Tak, wiem, że mało, są fani, którzy widzieli spektakl po 300 razy. Z czasem zacząłem zbierać materiały dotyczące przedstawienia, wycinki prasowe, zdobyłem kasetę VHS z nagraniem musicalu, zbierałem autografy wykonawców.

W domu na okrągło słuchałem piosenek z musicalu. Zrywałem się z lekcji w liceum, żeby zdążyć zobaczyć kolejne "Metro". Po pewnym czasie na pamięć znałem cały spektakl. Wyłapywałem błędy. Obserwowałem nowych aktorów, którzy dołączali do obsady. Oglądałem w "Metrze" młodą Dodę, Michała Milowicza, Agnieszkę Włodarczyk i Natasze Urbańską. Podziwiałem wytrwałość, tych artystów, którzy grali w przedstawieniu od kilku lat. Obserwowałem kolejne wygłupy J. oraz K., który nie krył na scenie znudzenia spektaklem. Zachwycałem się urodą A., która jest nie tylko świetną tancerką, ale jest także piękną kobietą. Zastanawiałem się jacy aktorzy grający w spektaklu są w życiu prywatnym.

"To jak narkotyk na każdy ból"

Bywałem na spektaklach jubileuszowych i przedstawieniach dwa razy z rzędu jednego dnia. Na jeden z nich przyjechałem do teatru taksówką, z nogą w gipsie. Na inny wszedłem "bez biletu", bo nie było już wejściówek. Wszedłem tylnym wejściem. Aby mieć na bilety do teatru porządkowałem sąsiadom ogrody. Na studiach pasja do musicalu nie minęła. Dzięki spektaklowi poznałem innych fanów spektaklu, a z czasem też kilka osób z obsady "Metra".

Wszystko jedno czy było słońce, czy padał deszcz, chodziłem na przedstawienie z koleżankami, znajomymi, którzy "nienawidzili" do teatru chodzić, z rodziną, na randki, po zdanych egzaminach, sukcesach i porażkach życiowych. Z czasem musical stał się częścią mojego życia. Nagle okazało się, że niektóre teksty piosenek opowiadają o moich życiowych doświadczeniach, emocjach, które przeżywałem, problemach dorosłości. Tekstem piosenki "Wszystko jedno czy słońce czy deszcz" z "Metra" wyznawałem miłość dziewczynom. Nie wiem, co mnie ciągnęło do oglądania kolejnych spektakli, pomimo, że znałem musical na pamięć. Może to był narkotyk na każdy ból? Chęć posłuchania jeszcze raz pięknych piosenek? Oderwanie od codzienności. Magia?

"Chwilę przed przymknięciem oczu i snem.

Wraca obraz ten sam jak szept bez słów, pejzaż nut ze snów"

Dziś bywam na "Metrze" sporadycznie. Raz, czasem dwa razy do roku. Mam nowe pasje, zajęcia. Przez te lata diametralnie zmieniło się moje życie i zmieniłem się ja. Lata 1995 - 2014 spędzone na "Metrze", wspominam z rozrzewnieniem. I cieszę się, że dane mi było przeżyć ten czas. Masa wspomnień i niezapomnianych chwil, których nikt i nic mi nie zabierze. Dobrze, że "Metro" nadal jest grane. Zagrano już 2060 spektakli. Kto wie, może na najbliższym spektaklu pojawi się kolejny 12-latek i na długie lata zachwyci się magią "Metra". Bo warto mieć w życiu taki spektakl, do którego wraca się, kiedy na nowo chce się poczuć energię do życia.

Dziękuję twórcom "Metra" i wszystkim wykonawcom spektaklu, że dzięki Wam mogłem przeżyć te niezapomniane chwile.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji