Artykuły

Plugawy happening pod sztandarem

Znieważenie flagi Polski i uczuć religijnych - pod tymi zarzutami bydgoska prokuratura wszczęła kilka miesięcy temu śledztwo w sprawie spektaklu Olivera Frljicia pt. "Nasza przemoc i wasza przemoc". Jak się okazuje, nawet to nie powstrzymało chorwackiego twórcy przed kolejną prowokacją - jego "Klątwa" wystawiana obecnie w Teatrze Powszechnym w Warszawie nie tylko szarga uczucia religijne, ale również podżega do zabójstwa. Złożenie zawiadomienia do prokuratury w tej sprawie zapowiedział poseł PiS-u Dominik Tarczyński - pisze Magdalena Jakoniuk w Gazecie Polskiej Codziennie.

Wystawiona we wrześniu 2016 r. w bydgoskim Teatrze Polskim "sztuka" Olivera Frljicia pt. "Nasza przemoc i wasza przemoc" rozpoczyna się przy akompaniamencie kolędy "Cicha noc", w rytm której na scenie pląsa dziewięcioro nagich aktorów. W pewnym momencie jedna z tancerek w muzułmańskim hidżabie sięga do krocza, z którego wyjmuje zrolowaną biało-czerwona flagę. W finale widzimy Chrystusa, który zstępuje z krzyża zmontowanego z kanistrów na benzynę i zaczyna... gwałcić (sic!) wspomnianą muzułmankę.

Przeciw prowokacjom

W reakcji na obrazoburczy spektakl wystawiony za państwowe pieniądze poseł Anna Sobecka wystosowała pismo do dyrekcji Teatru Polskiego w Bydgoszczy. Stwierdziła w nim m.in., że "trudno ubrać w słowa coś, co na samą myśl przepełnia człowieka obrzydzeniem i odrazą" i poinformowała o zgłoszeniu sprawy do prokuratury. Wśród zawiadamiających o możliwości popełnienia przestępstwa znaleźli się posłowie PiS-u, Kukiz'15, bydgoscy radni i osoby prywatne. O krok dalej poszedł poseł z ugrupowania Kukiz'15 Paweł Skutecki, który, jak się dowiedziała "Codzienna", w wystosowanym do prokuratury zawiadomieniu zaapelował o wszczęcie dochodzenia również "na podstawie paragrafów dotyczących umowy nienawiści", które często są wykorzystywane przeciwko środowiskom konserwatywnym". Łącznie do prokuratury wpłynęło w tej sprawie osiem zgłoszeń.

Mowa nienawiści

Postulat posła Kukiz'15 dotyczący mowy nienawiści wydaje się zasadny również dziś, gdy cała Polska żyje kolejnym skandalem wywołanym przez spektakl chorwackiego reżysera, tym razem na deskach dotowanego przez warszawski ratusz Teatru Powszechnego. Oliver Frljić w "Klątwie" [na zdjęciu] pokazuje m.in. seks oralny z figurą świętego Jana Pawła II, drwiny z katastrofy smoleńskiej czy zbiórkę pieniędzy na zabójstwo Jarosława Kaczyńskiego. - Oliver, znając moje poglądy, zaproponował mi scenę, w której miałam zbierać pieniądze na zabójstwo Kaczyńskiego (...) - wyznaje w finale spektaklu aktorka Julia Wyszyńska. Na scenie za nią zaś, w tle stoi ścięty piłą mechaniczną krzyż. Aktorka dodaje, że ze względu na artykuł 255 kodeksu karnego - mówiący o odpowiedzialności karnej za publiczne nawoływanie do popełnienia zbrodni i za publiczne pochwalanie popełnienia przestępstwa - nie może przeprowadzić swojego eksperymentu. O tym, czy w ten sprytny sposób twórcy ominęli prawo, zdecyduje prokurator.

- To, co mogliśmy zobaczyć, to nie jest teatr, to nie jest sztuka - mówił na antenie TVP Info poseł PiS-u Dominik Tarczyński, który zapowiedział złożenie zawiadomienia do prokuratury. Dodał, że umieszczony w Internecie przez jednego z widzów spektaklu filmik przekazał prawnikom. Na reakcję zarządu Teatru Powszechnego nie trzeba było długo czekać - we wtorek po południu ukazało się oświadczenie, w którym placówka zastrzega, że "w przypadku rozpowszechniania jakichkolwiek nielegalnych materiałów przedstawiających fragmenty spektaklu "Klątwa" Teatr Powszechny podejmie wszelkie działania prawne w celu ochrony przysługujących mu praw autorskich".

O co tyle hałasu

W spektaklu Frljicia nie widzi niczego złego dyrektor Biura Kultury m.st. Warszawy Tomasz Thun-Janowski (prywatnie zięć europoseł PO Róży Thun), którego zdaniem to "wspaniałe i ważne przedstawienie". Jego opinię podziela posłanka Nowoczesnej Joanna Scheuring-Wielgus, która wstawiła na Twittera zdjęcie biletu na "Klątwę" z zachętą, by kupować bilety, "póki są". Posłanka weźmie również udział w spotkaniu zaplanowanym na dziś na godz. 20.20, tuż po spektaklu. Będzie to debata pt. "Zły dotyk władzy". Do dyskusji zaproszono również Joannę Wichowską - "dramaturżkę "Klątwy" (pisownia oryginalna), dziennikarza śledczego Marcina Kąckiego, ks. Wojciecha Lemańskiego i Marka Lisińskiego, prezesa Fundacji Nie Lękajcie Się, skupiającej ofiary pedofilii klerykalnej.

Kto poniesie odpowiedzialność?

Teatr Powszechny podlega pod urząd m.st. Warszawy, który co roku przydziela placówce dotacje. Według danych portalu Teatr w Polsce jej wysokość na 2016 r. wyniosła blisko 8,2 min zł. Kto zatem ponosi odpowiedzialność za obrażające miliony Polaków happeningi?

Niestety, telefon rzecznika Teatru Powszechnego milczy. O komentarz poprosiliśmy rzecznika MKiDN Radosława Różyckiego. - Teatr Powszechny w Warszawie nie jest instytucją podległą ani finansowaną przez ministerstwo, w związku z tym minister nie ma wglądu w plany instytucji ani żadnych narzędzi nadzorczych wobec działań placówki. Za działania teatru odpowiada organizator, którym są m.st. Warszawa oraz władze teatru - powiedział "Codziennej" Różycki. - Kierownictwo MKiDN zna kształt premiery spektaklu "Klątwa" jedynie z przekazów medialnych, z których wynika, że intencją twórców było przede wszystkim wywołanie szumu medialnego i aury politycznego skandalu wokół przedstawienia. Tak sformułowane cele budzą poważne zaniepokojenie ministra, którego misją jest troska o rozwój, stabilność i wysoki poziom artystyczny polskich teatrów - dodał.

Udało się nam także skontaktować z rzecznikiem prasowym Urzędu m.st. Warszawy Bartoszem Milczarczykiem. - Nie jest rolą samorządów, aby zajmować się recenzowaniem czy cenzurą prewencyjną wolności artystycznej. Obowiązują przepisy, które wprost mówią, że jeśli ktoś popełnia przestępstwo polegające np. na obrazie uczuć religijnych, to wtedy - według innych przepisów - odpowiada przed sądem. Nie ma wątpliwości, że reżyser czy dyrektor teatru, który odpowiada za jego repertuar, zdaje sobie sprawę z tych konsekwencji, które nakładają na niego przepisy - powiedział w rozmowie z "Codzienną".

Sprawa bulwersuje tym bardziej, że godzi w cieszący się jak dotąd dużą estymą Teatr Powszechny im. Zygmunta Hübnera. - To był kiedyś wielki teatr. Do dziś wspominam tamtejsze znakomite realizacje "Sprawy Dantona" Przybyszewskiej, "Lotu nad kukułczym gniazdem" Keseya czy dzieł opartych na tekstach Conrada. Dlatego tym bardziej dziwi, że do tak niegdyś prestiżowej instytucji wdarło się takie barbarzyństwo, a aktorów biorących udział w tym spektaklu powinna spotkać dokładnie taka sama infamia jak polskich aktorów, którzy zagrali w prohitlerowskim filmie "Heimkehr" ("Powrót do ojczyzny" - red.) z 1941 r. - skomentowała sprawę w rozmowie z "Codzienną" krytyk teatralna Elżbieta Morawiec.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji