Artykuły

Zabiłbym cię - zabiłem...

"Auteczko" w reż. Aleksandra Machalicy w Teatrze Nowym w Poznaniu. Pisze Weronika Kasprzak w serwisie Teatr dla Was.

Tekst "Auteczka" wystawianego w Teatrze Nowym w Poznaniu powstał z połączenia noweli Bohumila Hrabala pod tym samym tytułem oraz fragmentów wywiadu, jakiego pisarz udzielił László Szigetiemu (Drybling Hidegkutiego czyli rozmowy z Hrabalem). Adaptacji tej dokonał Aleksander Machalica, wcielając się równocześnie w bohatera monodramu: starego pisarza zwierzającego się ze zbrodni której dokonał. Powstała w ten sposób sztuka niezwykła, w której aktorowi udaje się stworzyć wrażenie humoru i lekkości charakterystyczne może najbardziej dla czeskich filmów, mimo że przecież sam temat zdaje się wręcz epatować okrucieństwem.

O czym opowiada "Auteczko"? Jest to przejmująca historia artysty, który by ochronić samego siebie przed szaleństwem, zmuszony jest zabić drogie - być może najdroższe mu - istoty. Próbuje usprawiedliwić swój czyn bezwzględną koniecznością, nie było przecież innego rozwiązania. A jednak oczywistość wyboru, stwierdzenie, że ktoś przecież musi być Panem Śmierci, próba dowiedzenia, że bezwzględność jest także w pewnym sensie okazaniem litości - wszystko to nie pomaga mu uwolnić się od wyrzutów sumienia. Okazuje się, że wcale nie zyskał upragnionego spokoju, nie może pracować, gdyż wszędzie widzi swe ofiary. Odkupienie przynosi dopiero wypadek samochodowy, któremu ulega wraz z żoną - tłumacząc sobie, że jest to kara zesłana za popełnioną zbrodnię, znajduje wreszcie ukojenie.

Dramat ten, przedstawiany przez Aleksandra Machalicę niezwykle subtelnie, stawia nam filozoficzne wyzwanie. Jak duża jest bowiem przepaść między wykrzykiwanymi czasem przez każdego z nas słowami "zabiłbym cię" - "mógłbym cię zabić" a użytym w czasie przeszłym: "zabiłem" ?... Pierwsze to niezwykle emocjonalne wyrażenie, kierowane zwykle do istot bardzo nam bliskich, przez które czujemy się w jakiś sposób skrzywdzeni. Okazuje się więc, że tak naprawdę pragniemy śmierci tych, których najbardziej kochamy. Bo w pewnym sensie tylko poprzez zgładzenie najbliższych nam stworzeń możemy się uwolnić od zależności w którą wobec nich popadamy. Wypowiedzenie słów "zabiłem" to już nie przypuszczenie lecz stwierdzenie faktu, nieodwracalne, z którym nic już nie da się zrobić, przeszłość, której nie można wymazać. Sztuka ta, jest więc także swoistym traktatem filozoficznym, opowieścią o cierpieniu i śmierci, która staje się nieodzownym finałem każdej wielkiej miłości.

Tekst ten niewątpliwie nie należy do łatwych. Jego trudność polega także na tym, że stawiając ważkie pytania - o prawdziwą istotę litości i okrucieństwa, o granice w jakich człowiek ma prawo bronić własnej integralności, wreszcie o adekwatność zbrodni i kary - nie daje równocześnie żadnych gotowych odpowiedzi. Po zakończeniu spektaklu widz zostaje więc sam z problemem który mu narzucono. I to chyba właśnie, wraz ze świetnym aktorstwem Aleksandra Machalicy, stanowi o sile tej inscenizacji. Co chyba najważniejsze, udało się zachować charakterystyczny, właściwy Hrabalowi styl: przy całej drastyczności tematu, całość ujęta jest lekko i finezyjnie. Dodatkowym atutem przedstawienia jest doskonała scenografia (może z pominięciem szczegółu, jakim jest gryzące się z ładnie skomponowanym wnętrzem, kiczowate okienko). Nastrój potęgują dobrze dobrane fragmenty muzyczne. Podsumowując: znakomity aktor przedstawia nam wspaniały choć trudny w odbiorze tekst. Na pewno warto - posłuchać, obejrzeć, przemyśleć...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji