Artykuły

Pogaduchy o faszyzmie w teatrze. Lekko, z humorem, bez moralizatorstwa

"Ty, Hitler" Kristo Šagora w reż. Tomasza Kaczorowskiego w Teatrze im. Kochanowskiego w Opolu. Pisze Martyna Friedla w Gazecie Wyborczej - Opole.

Tomasz Kaczorowski, wystawiając w Teatrze Kochanowskiego w Opolu tekst "Ty, Hitler" niemieckiego dramatopisarza Kristo Šagora, próbuje odpowiedzieć na pytanie, w którym momencie w człowieku może się urodzić dyktator.

Z jednej strony, w oparciu o dywagacje na temat dzieciństwa Adolfa Hitlera, pokazuje, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Z drugiej, daje sygnał, jak można wyczulić się na zachowania faszystowskie. Stąd pojawiające się w spektaklu tytułowe zawołanie kontrolne: "Ty, Hitler!", w znaczeniu "opanuj się".

Gdzie masz wąsik?

Ubrani na czarno aktorzy: Karolina Kuklińska, Andrzej Jakubczyk, Karol Kossakowski i Krzysztof Wrona wchodzą na scenę razem z widzami. Witają się w międzyczasie ze znajomymi i nic nie wskazuje na to, że odgrywają w tym momencie jakieś konkretne postaci. Przypominamy sobie hasła z dramatu promujące spektakl, mówiące o tym, że ludzie wbrew pozorom się między sobą nie różnią. W spektaklu sprowadzone są do refleksji o tym, że nie ma wśród nas osoby, której problem faszyzmu w ogóle nie dotyczy, że nie rozgrywa się on w jakiejś równoległej rzeczywistości.

Aktorzy niosą pod pachami duże plastikowe głowy podobne do figurek Lego: ta z czarnym wąsikiem i przedziałkiem przypomina Hitlera, druga wygląda jak uproszczony wizerunek trupa. Trzeci charakterystyczny bohater pojawia się już na scenie, kiedy Karol Kossakowski na pomarańczową plastikową głowę nakłada żółtą grzywę Donalda Trumpa.

Niewielka Scena Bunkier otoczona jest z trzech stron widownią. Na ścianie znajduje się biały ekran, na podłodze w rogach sceny, tyłem do widzów stoją cztery krzesła. Aktorzy zajmują siedzenia między widzami. Każdy z nich po kolei zaczyna mówić ze swojego miejsca. Zachowując kontakt wzrokowy z pozostałymi uczestnikami spektaklu, zwracają się w swoich wypowiedziach do chłopca z początku XX wieku. Pytają o jego emocje po śmierci matki, o doświadczenia z dziewczynami, o szkołę. Adresatem pytań jest młody Adolf Hitler.

Świetnie podany tekst, rzeczowe, trafiające w punkt pytania o doświadczenia chłopca, który się później stał potworem, podtrzymują słuszne wrażenie, że Hitler żył w tej samej rzeczywistości, co my. W swoich pytaniach postaci Kuklińskiej, Jakubczyka, Kossakowskiego i Wrony szukają punktu zapalnego w życiu późniejszego dyktatora, tego, co można by nazwać źródłem zła.

Ma w sobie coś z Hitlera

W następnej sekwencji aktorzy zajmują krzesła na scenie i po kolei wychodzą na środek, pod ścianę, prowadząc narrację trzecioosobową. Pojawia się opowieść o sfrustrowanym nauczycielu historii, dziewczynce opiekującej się z niechęcią młodszym bratem, o chłopcu, który ma manię porządku oraz o mężczyźnie, który jest bliski spowodowania wypadku na drodze.

Każde z nich dochodzi w opowieści do momentu, w którym problemy przerastają bohaterów, puszczają im nerwy i mogłoby dojść do tragedii, gdyby nie swego rodzaju kontrola społeczna. Pozostali na krzesłach aktorzy słuchają z uwagą wszystkich historii, zadają pytania, a w krytycznym momencie alarmują hasłem: "ty, Hitler!", po którym bohaterowie opowieści wracają do swoich obowiązków i uspokajają się.

Ta scena jest jak apel o wzajemną uwagę, która może stanąć na drodze rozwojowi zła.

"Przeciwieństwem faszyzmu jest ambiwalencja"

Funkcja aktorów-opowiadaczy pojawia się w jeszcze innym wariancie, kiedy rozmawiają ze sobą nawzajem, jednocześnie dopowiadając didaskalia. Próba rozmowy grupy znajomych o dzieciństwie Hitlera zmienia się w pseudointelektualny bełkot. Wypada się zastanowić, jakiej narracji użyć dzisiaj, by w ogóle mówić o faszyzmie i dyktaturze. Gdzie znaleźć miejsce na ten typ rozmowy?

W tle wyświetlane są kadry z bajek Disneya, przypadkowe krajobrazy, emotikony, kadry z Trumpem, ujęcia z filmów dokumentalnych, w których Hitler rozmawia z dziećmi i zdjęcia "Lego. Obozu koncentracyjnego" Zbigniewa Libery, do którego odwołuje się scenografka Agnieszka Wielewska. Odzwierciedleniem publicznego dyskursu jest zresztą ściana, na której po oświetleniu ultrafioletem widać m.in. napisy: #dobrazmiana, Jude raus, Kocham Cię, Żydzi won, Private, hasło wyborcze Trumpa: "Make America great again" i uproszczony wizerunek męskich genitaliów.

Kaczorowski pokazał, że społeczeństwo czuje się bezradne, a przecież jest bierne w kontakcie z ludzką krzywdą. Oddał głos przede wszystkim autorowi dramatu, ograniczając sceniczne środki do minimum, a jednocześnie pozwalając wykazać się wracającemu do sił zespołowi teatru. Tekst jest siłą spektaklu, nie brakuje mu lekkości i humoru, nie ma w nim moralizatorskiego tonu.

Przesadzono jednak z atakiem na ignorancję widzów, który formalnie wypadł słabo w kontekście całości. Niezbyt przekonująca jest na dłuższą metę formuła wypowiedzi według "kolejki" i brakuje pomysłu na grę ze scenografią. Mimo to reżyser pokazuje wyraźnie, że zdystansowana postawa jest jedną z przyczyn obecnej sytuacji, że nie analizujemy medialnych przekazów, tylko odbieramy wszystko hurtowo, jak podczas bezmyślnego przewijania aktualności na Facebooku.

Warto zobaczyć i dać się uczulić.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji