Chodź na słówko
Na scenę wkraczają słowa, błędnie wypowiedziane przez dwuletnią dziewczynkę. Wysoki i chudy "Toperz" Radosława Elisa stawia pokracznie nogi. "Kula" Anny Mierzwy, w eleganckiej spódnicy z kubraczkiem, jest okrągła: z kulistą burzą rudych, nastroszonych włosów na głowie.
Spektakl Centrum Sztuki Dziecka opowiada o poszukiwaniu tożsamości. Kula pragnie być Kurą, bo uważa, że to mądre i piękne ptaki. Porusza ramionami na wzór kurzych skrzydełek, co jej jednak w niczym nie pomaga. Inni zawsze wydają nam się dużo lepsi. Toperz odwrotnie: uważa, że jako jedyny jest oryginalny, a nietoperze powstały jako jego negacja. Wkrótce jednak dochodzi do wniosku, że zaprzeczeniem nietoperza jest taktoperz, wobec czego on sam jest wybrakowany. Od zachwytu nad sobą przechodzi do negacji i wpada w rozpacz. Oboje postanawiają zasięgnąć języka w tej sprawie.
Język polski, Brzydkie słowo i Logopeda - mających rozwiązać kłopoty bohaterów - gra Michał Kocurek. Za każdym razem zmienia kostium, maskę i odwołuje się do innej postaci komedii dell`arte. Spektakl czerpie z tej tradycji garściami: rozgrywany na niewielkiej estradzie, przed kurtyną-tłem z nadrukiem kolorowych liter, wyraźnie stawia na aktorską inwencję i na zabawę słowem - dialogi napisane są z poczuciem humoru, wyobraźnią na ludzi i bezbłędnym słuchem na język.
Sztuka Maliny Prześlugi owocuje przewrotną narracją, uruchamiając aktywność młodej widowni, "podpowiadającej" aktorom. Ci wykonują swą robotę perfekcyjnie, podobnie jak reżyser Jerzy Moszkowicz, nadający całości rytm i rozumiejący intencje autorki. Abstrakcyjne sytuacje i lingwistyczne żarty opowiadają tu o rzeczywistych problemach z własnym "ja".
Na koniec odbywa się koncert. Aktorzy, już w prywatnych strojach, grają na instrumentach. Nie pierwszy to w dzisiejszym teatrze muzyczny finał. Na scenie zmagamy się z tożsamością, testując różne możliwości, a muzyka, wymagająca znalezienia własnego miejsca w orkiestrze, godzi nas na koniec, prowadząc do harmonii ze sobą i otoczeniem.