Artykuły

Materna reżyseruje w Śląskim

- Zajmowało mnie tyle rzeczy... Teraz uświadomiłem sobie jednak, że teatr to jest jedno z ostatnich miejsc, gdzie człowieka może spotkać przygoda intelektualna - mówi KRZYSZTOF MATERNA reżyserujący w Teatrze Śląskim "Gąskę" Nikołaja Kolady.

Henryka Wach-Malicka: Witamy w Katowicach po latach nieobecności...

Krzysztof Materna: ...boleśnie zauważalnej.

Witamy Krzysztofa Maternę, przystępującego do pracy reżyserskiej w Teatrze Śląskim. Bywał pan w "Wyspiańskim" w młodości?

- Oczywiście, to były pierwsze przygody z teatrem w moim życiu. Tramwajem "piętnastką" dojeżdżałem do Katowic z rodzinnego Sosnowca, choć wtedy tramwajem jechało się krócej niż dzisiaj samochodem, hamującym na kolejnych objazdach. Możemy wrócić potem do tego tematu?

Możemy, ale teraz jesteśmy w latach pana młodości.

- Gdybym wówczas nie przeżył fascynacji sceną, gdybym nie wygrał konkursu recytatorskiego (na tejże scenie), to pewnie byłbym dziś sprawozdawcą sportowym. Myślę, że dobrym sprawozdawcą. Sport jest moją pasją; w młodości uprawiałem lekkoatletykę i grałem w koszykówkę w klubie Zagłębie Sosnowiec. Od dziecka chodziłem na mecze piłkarskie, znam wszystkie stadiony na Śląsku, byłem nawet na mistrzostwach świata w Korei! Ale poszedłem do szkoły aktorskiej, do Krakowa. Nawiasem mówiąc szkoły ostatecznie nie skończyłem, choć studiowałem dłużej niż norma nakazuje. Przez żartobliwy stosunek do studium wojskowego, między innymi.

Co pana od nauki odciągało?

- Ba... Piwnica pod Baranami, spektakle Kantora, Swinarski w Starym Teatrze, Grechuta w Anawa, Teatr Stu z "Sennikiem polskim", moje pierwsze sukcesy w kabaretach studenckich. W końcu wezwał mnie wspaniały reżyser - Jerzy Jarocki i powiedział: "Proszę pana, jest pan w miarę charakterystyczny, w miarę amancki, da sobie pan radę w każdym mniejszym teatrze. U mnie ma pan trójkę, niech pan da sobie spokój ze szkołą".

Nie było w tym ironii?

- Nie. To najmądrzejsza rada, jaką kiedykolwiek otrzymałem. Poza postacią siostry Ireny, którą lubił nawet wielki Jeremi Przybora, nigdy nie porwałem się na większą rolę. Ja bym tę szkołę skończył, nie była taka trudna, ale Jarocki uświadomił mi, że nie muszę tego robić.

Uprawiał pan za to tyle profesji, że ich wymienienie zajmuje dwie linijki. Zdaje się, że najbardziej interesują pana jednak działania, które dają margines improwizacji.

- Lubię panować nad publicznością, kreować rzeczywistość z minuty na minutę, komentować to, co wydarzyło się chwilę temu. Dlatego rzadko przyjmuję oferty prowadzenia konferansjerki. Zapowiedzieć i zejść? To stanowczo za mało. Ja lubię wyzwania i odejście od schematu. Czasem sam siebie zaskakuję.

Ma pan ogromny dorobek reżyserski, głównie w telewizji, choć w teatrze współpracował pan m.in. z Januszem Kondratiukiem, Jerzym Gruzą i Januszem Józefowiczem. Dlaczego tak późno zdecydował się pan na pełną samodzielność na scenie?

- Zajmowało mnie tyle rzeczy... Teraz uświadomiłem sobie jednak, że teatr to jest jedno z ostatnich miejsc, gdzie człowieka może spotkać przygoda intelektualna. Kiedyś było inaczej; kiedyś telewizja dawała możliwość wyboru. Małoekranowa rozrywka miała różne oblicza, a dowcip bywał wysublimowany. Dziś rechot się dogrywa. I już.

Materna i Mann specjalizowali się w humorze absurdalnym, grach słownych i kalamburach.

- Dziś Mann i Materna walczą z kolejnymi prezesami o możliwość wspólnego programu. Na razie bez powodzenia.

Swoją drogą jesteście fenomenem. Tyle lat razem, a jeden drugiego nie pożarł.

- Myśmy się nigdy w parze nie ścigali. Każdy robił swoje, ale pracował na duet. Może dlatego widzowie nas postrzegali jako dwuosobową jedność, że tak powiem.

Panie Wojtku...

- Krzysztofie...

No proszę, Freud potwierdziłby pańskie spostrzeżenia. Jeden siedzi przede mną, drugiego wymieniam z imienia. Wracając zaś do sztuki, nad którą pan pracuje, to zaskoczył mnie pan. Nikołaj Kolada portretuje świat bez nadziei. Czy "Gąska" jest równie duszna w swoim klimacie? Co pana w niej zaintrygowało?

- Właśnie to, że jest... mniej ponura. Charakterologicznie to ja nie mieszczę się w obszarze tzw. ciężkiej dramaturgii, nawet jeśli są to utwory wybitne. Tekst Kolady jest interesujący; pod komediowym tonem kryje sporo goryczy człowieka pokiereszowanego przez życie. Kuszący był też fakt, że bohaterami sztuki są aktorzy, a ja ten świat znam. Aktorzy grają aktorów, więc żeby zyskać wiarygodność, muszą zajrzeć w zakamarki duszy. Kiedy przestają grać w życiu prywatnym? Dlaczego czasem wnoszą na scenę osobiste doświadczenia?

Mówi się, że aktorzy nie zostawiają zawodu na wycieraczce.

- No właśnie - mówi się. A jak to jest naprawdę? Ilu stresom musi aktor sprostać i na jaki ekshibicjonizm czasem się zdobyć, żeby zbudować postać? Chciałbym, żeby nasza "Gąska" pozwoliła widzom zrozumieć tajniki tej niełatwej profesji.

Nasza?

- Nie robię przedstawienia w pojedynkę! To jest dobry moment, żeby przyznać się do małego grzechu. Już go zmazałem, to się wyspowiadam. Nie podejrzewałem, że w Teatrze Śląskim trafię na takich wrażliwych i kreatywnych kolegów, czego nie mówię, broń Boże, na okoliczność wypowiedzi w gazecie. Naprawdę jestem mile zaskoczony poziomem tego teatru, w którym - to na usprawiedliwienie - nie byłem od dwudziestu lat. Ostatnio pracowałem w Starym Teatrze z plejadą gwiazd - Małgorzatą Hajewską-Krzysztofik, Anną Radwan, Fryczem, Globiszem - i wydawało mi się, że poza Krakowem aktorzy będą grać z mniejszym zaangażowaniem. Tymczasem obejrzałem w "Wyspiańskim" kilka świetnych przedstawień, z bardzo dobrymi rolami. Tylko dlaczego ja, mieszkaniec Warszawy, żyjąc w tym samym kraju, musiałem przyjechać do Katowic, żeby się o tym przekonać?

A obiecał pan komplementować Katowice!

- Potem; najpierw łyżka dziegciu. Otóż, żyjemy w czasach, w których wszyscy i wszystko - miasta też - muszą się promować. Niektóre samorządy w mig to pojęły. Wrocław czy Gdańsk miały w Warszawie swoje "dni", pokazując osiągnięcia w każdej możliwej dziedzinie. I o tych miastach już nikt nie odważy się powiedzieć: prowincja.

To znaczy, że my jesteśmy prowincją?

- Nie jesteście, tylko nikt o tym nie wie! Przyjeżdżając do Katowic, po tak długiej przerwie, po prostu zgłupiałem z wrażenia. I nie przeszkadza mi nawet siedemset korków w drodze do Sosnowca, bo uważam, że przebudowa układu komunikacyjnego Katowic to jest inwestycja na europejską skalę. Macie prężne instytucje kulturalne i środowiska twórcze. Ostatnio zahaczyłem o Mikołów i też się zdumiałem widząc, ile tam się dzieje. Mieszkają tu światowej sławy twórcy, działa dobry uniwersytet, z jedną z najlepszych w Polsce szkół filmowych. Nawet knajpy macie fajne! Tylko specjalistów od promocji macie kiepskich, albo wcale. Żal mi, że Śląsk wciąż pozostaje regionem nieznanym i ocenianym przez pryzmat górników walczących w stolicy o emerytury. Albo niegdysiejszych imprez masowych.

Sam pan w nich uczestniczył!

- Za talon na pralkę, to było coś! I reżyserowałem widowiska cyrkowe w Spodku, na bardzo przyzwoitym poziomie zresztą. Nie chodzi o wykreślanie tego z pamięci, tylko o ofensywę w nowych czasach. Śląsk jest już inną krainą, o ogromnym potencjale twórczym. Otwórzcie się, pokażcie, nikt tego za was nie zrobi.

Spoważniała nam ta rozmowa... Na koniec niechże pan pokaże prywatną twarz.

- Matylda i Michał to moje dzieci. Żona ma na imię Magdalena. Jest doktorantką iberystyki i założycielką Fundacji Pau Brasil, z ogromnym dorobkiem w promocji kultury polskiej i brazylijskiej.

Na hobby starcza panu czasu?

- Jak się uprę, to starcza. Z zapałem gram w golfa. Proszę napisać: kocham grać w golfa. Golf uspokaja, uczy koncentracji, a czasem pozwala odlecieć w rejony spokoju absolutnego. Trzeba tylko wyłączyć telefon komórkowy.

Wiem, że zbiera pan sztukę współczesną.

- Nie inwestujemy z żoną w sztukę, tylko kupujemy obrazy, z którymi chcemy się zaprzyjaźnić. Uwielbiam twórczość Nowosielskiego, Brzozowskiego, Kulisiewicza, mamy w rodzinnych zbiorach nietypowe pejzaże Kantora. To jest tak, jak w pracy. Lepiej nie pytać "za ile", tylko "z kim".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji