Artykuły

Zima wasza, wiosna nasza. A księżyc wspólny

"Odlot" Maliny Prześlugi w reż. Janni Younge w Teatrze Animacji w Poznaniu. Pisze Marta Kaźmierska w Gazecie Wyborczej - Poznań.

Białe, polskie bociany tańczą tu z namaszczeniem poloneza, jak aktorzy w "Panu Tadeuszu" Andrzeja Wajdy. Czarne bociany na czarnym lądzie na widok białego kolegi wykrzykują "Afryka dla Afrykanów!". "Odlot" - najnowsza premiera Teatru Animacji w Poznaniu - to rzecz o tym, jak traktujemy przybyszów. Nie tylko dla dzieci. I na pewno bardzo na czasie

Mały biały bocian Nanji (przez rodziców zwany Fryderykiem) wykluwa się nie tam, gdzie powinien. Jest synem białych ptaków, które przyleciały do Afryki na zimę. Cały czas żyje ze świadomością, że niedługo wróci do "prawdziwej ojczyzny". Czeka na to, bo miejscowe czarne bociany traktują go źle.

Na szczęście Nanji-Fryderyk zaprzyjaźnia się z młodą czarną bocianicą Fantu. Razem wpadają na zwariowane pomysły. Jeden z nich zaprowadzi ich w daleką podróż - do Europy ("do Erłopy, do Erłopy!" - powtarza w kółko Fantu). Tam biały ptak ma nadzieję poczuć wreszcie, że jest u siebie. Rzeczywistość okaże się brutalna, ale twórcy spektaklu zostawiają widza z nadzieją. Przypominają, że dom jest tam, gdzie ci, których kochamy. A księżyc, oglądany z różnych punktów kuli ziemskiej, wygląda tak samo.

Dlaczego bohaterami "Odlotu" są właśnie bociany?

- Przez wiele miesięcy z reżyserką spektaklu, Janni Younge, szukałyśmy tematu, który połączyłby nasze dwa światy, był dla nas takim wspólnym mianownikiem - opowiadała przed premierą Malina Prześluga, autorka dramatu, na podstawie którego powstał "Odlot".

Janni Younge, nagradzana na całym świecie reżyserka i autorka lalek, mieszka w RPA. Ptaki, które pokazała na scenie poznańskiego teatru, na co dzień widzi przez okna studia, w którym pracuje.

W Afryce żyją m.in. czarne bociany. U nas są rzadkością. W przeciwieństwie do bocianów białych, które traktujemy niemalże jak narodowy symbol, zapominając o tym, że pół swojego życia spędzają wcale nie przy polskich strzechach, lecz w ciepłych krajach.

Bocianie rozdarcie między dwoma kontynentami Prześluga i Younge pokazują z dużą dawką humoru. Mama Nanjiego - Dorota - pakuje przed odlotem do Europy m.in. skorupkę jaja, z którego wykluł się syn, kilka kamieni i kawałki znalezionego futra. - Bo u nas takiego nie ma - tłumaczy zaskoczonemu małżonkowi Krzysiowi.

Nanji i Fantu zamiast w zło, które podobno gdzieś tam czai się na świecie, wolą wierzyć w dobro. A dobro, jak przekonują ich spotkane po drodze pelikany, ma postać ryby. - Rybka jest tu, dobro mieszka w niej, dobro mieszka w niej... - nucą pelikany na melodię kościelnej pieśni "Oto jest dzień".

Takich mrugnięć okiem, skierowanych bardziej do dorosłego, niż do dziecięcego widza, jest w "Odlocie" więcej. Ale nie tylko dla nich naprawdę warto ten spektakl zobaczyć.

Nowa propozycja poznańskiego Teatru Animacji to świetny punkt wyjścia do rozmowy z dzieckiem o współczesnym świecie. O tym, czym jest inność, która może przecież wzbogacać. O niepotrzebnym strachu przed tym, co wydaje się obce.

Warto też przy okazji porozmawiać o innych dzieciach, które zmuszone są płynąć daleko przez morze, żeby znaleźć nowy dom. I o tym, że nie wszystkim się to udaje.

Kolejne przedstawienia - we wtorek (7 lutego) i w środę (8 lutego) o godz. 10 i 12.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji