Artykuły

Grażyna Zielińska. Przebierała się za mężczyznę, pali jak smok i... uwielbia hazard!

Grażyna Zielińska to płocka gwiazda eksportowa, której życiem pasjonują się tabloidy. Wprawdzie raz piszą, że ma 145 cm wzrostu, innym razem, że całe 150 cm, donoszą, że kocha hazard, bo gra w... scrabble i dziwią się, że taka gwiazda mieszka w bloku. Nie szkodzi, najważniejsze, że za każdym razem podkreślają, że swoje życie związała z Płockiem.

Grażyna Zielińska będzie bohaterką spotkania, na które zapraszamy w środę [2 lutego], o godz. 18 do Czerwonego Atramentu przy Kolegialnej 4. Rozmowę z aktorką poprowadzi Włodzimierz Nowak, świetny reportażysta, mistrz "Dużego Formatu", specjalista od wciągających i niebanalnych opowieści, autor m.in. "Obwodu głowy" i "Serca narodu koło przystanku".

A wszystko to odbędzie się w ramach Akademii Opowieści, akcji zainicjowanej przez "Gazetę Wyborczą". W Akademii ciekawi ludzie z całej Polski opowiadają Nowakowi, także Mariuszowi Szczygłowi i Michałowi Nogasiowi o najważniejszych osobach w ich życiu. A wszyscy, którzy ich słuchają, uczą się, jak budować piękną opowieść, zadawać celne pytania, słowem - sprawiać, że chce się czegoś słuchać. To lekcja przydatna właściwie każdemu, prawda?

Serdecznie zapraszamy na spotkanie (wstęp jest darmowy) fanów Nowaka, tych, którzy marzą o pisaniu, tych, którzy po prostu lubią wciągające opowieści. Ale przede wszystkim - miłośników Grażyny Zielińskiej.

Na zachętę (jeśli taka jest jeszcze potrzebna) proponujemy Wam kilka ciekawostek dotyczących naszej niezwykłej bohaterki.

Męskie przebieranki

Tak, to prawda, pani Grażyna przebierała się za mężczyznę. Konkretnie - za dzielnego wojaka Szwejka w sztuce Marka Mokrowieckiego. Oto, jak wspominała o tym na łamach "Wyborczej": "Rok 1990 - to był mój czwarty rok pracy w płockim teatrze. Wciąż budowałam tu swoją pozycję i wciąż nie wiedziałam, że zabawię w Płocku na dłużej, że stanie się on w końcu moim domem. W tym okresie pracę w płockim teatrze rozpoczynał dyrektor Marek Mokrowiecki. Zaczął z hukiem - zrobił bardzo dobrą sztukę, Boga" Woody'ego Allena. To był wielki sukces, naprawdę fajne przedstawienie, z humorem, rozmachem. Wprawdzie potem trzeba było je zdjąć, o ile dobrze pamiętam, chodziło o jakieś kwestie związane z prawami autorskimi. Ale już wtedy wiedziałam, że warto bacznie obserwować poczynania Mokrowieckiego.

Choć nieco później dość mnie zdenerwował - wpadł na pomysł, by obsadzić mnie w roli... wojaka Szwejka. Rozumiem, że w teatrze nie było nikogo mniejszego, ale na początku się wściekłam, co to za pomysły, mówiłam, babę za chłopa przebrać, też mi coś... Mąż jednak stwierdził, że pomysł jest przedni. No i jakoś tak mnie zakręcili, że tego wojaka zagrałam".

Ach ta popularność...

A tak Grażyna Zielińska wspominała czasy "przedserialowe": "Nie byłam wtedy żadną znaną aktorką, nie grałam w firmach. Choć nie, znały mnie wszystkie... dzieciaki. Objeżdżaliśmy z Jackiem Mąką [także płockim aktorem - przyp. red.] szkoły w całym województwie, nawet te w zapadłych wioskach, których uczniowie nie mogli przyjeżdżać do prawdziwego teatru. I graliśmy dla nich np. Ptasie radio. - Ja panią znam, pani to jest Pchła Szachrajka - wołały za mną dzieci na ulicy. Bardzo byłam z tego dumna".

Czekając na Ala Pacino

Przed laty Zielińska grała piastunkę w "Romeo i Julii" w Teatrze Nowym w Warszawie. Opowiadała nam później: "Z fragmentami przedstawienia zespół Nowego pojechał nawet na festiwal do Gruzji, nasza bohaterka poznała tam słynną Vanessę Redgrave. - Miał przyjechać nawet Al Pacino, ale niestety nie zjawił się. I tak Al Pacino przeszedł Zielińskiej koło nosa".

Klimakterium razy dwa tysiące

Zielińska jest podporą obsady wielkiego teatralnego hitu - spektaklu "Klimaterium... i już". Choć sztuka swą premierę miała już kilka lat temu, wciąż podróżuje po całej Polsce i zagranicy (wystawiana była nawet w Nowym Jorku). Do dziś pokazano ją - uwaga - 2061 razy. Tylko w Płocku było 20 przedstawień, które obejrzało ok. 10 tys. widzów. W teatrze byli zgodni - dla płockiej widowni przedstawienie okazało się zupełnym fenomenem. Zresztą "Klimakterium" zgodnie kocha cały kraj. Spektakl ma własną stronę internetową, rekordową liczbę wejść oraz sklepik z gadżetami tylko ze spektaklu, doczekało się nawet kontynuacji czyli "Klimakterium 2".

Elżbieta Jodłowska, jego twórczyni, nie ukrywa, że przedstawienie oparte na podobnej zasadzie - cztery kobiety opowiadają o swych dzielnych zmaganiach z menopauzą i przy okazji śpiewają o niej piosenki - odegrane zostało w Stanach Zjednoczonych. Myślała nawet, żeby przenieść na polską scenę tamten spektakl. W końcu uznała, że sama napisze lepszą sztukę i nie pomyliła się.

Nowe teksty do popularnych piosenek (np. song o uderzeniach gorąca w rytm "Kuba wyspa jak wulkan gorąca" albo "Nie dopinam się" zamiast "Wymyśliłam cię") pomogli Jodłowskiej pisać m.in. Marcin Wolski, Artur Andrus czy Magda Czapińska. Na scenie występują cztery kapitalne aktorki (nie zawsze te same, panie się wymieniają, ale wśród nazwisk pojawiających się w obsadzie są prawdziwe legendy - Krystyna Sienkiewicz, Barbara Wrzesińska i właśnie Grażyna Zielińska).

Taka gwiazda, a mieszka w bloku

Temu paradoksowi nie mógł nadziwić się jakiś czas temu "Super Express". Zszokowany donosił, że Zielińska, mama Mareczka z "Na dobre i na złe", babka zielkarka z "Rancza", Celina z "Pierwszej miłości" (od siebie dodamy, że aktorka, która grała u Wajdy, Ślesickiego i Machulskiego) - mieszka nie w rezydencji z basenem, a w bloku na płockim osiedlu Skarpa. O tym także opowiadała "Wyborczej" w roku 2003: " Dzieciństwo spędziłam w wysokim mieszkaniu w poniemieckiej wrocławskiej kamienicy - mówi aktorka, goszcząc nas na swoich 55-metrach. - Kiedy pierwszy raz zobaczyłam te pokoje, cztery, ale malutkie, nie mogłam uwierzyć. Takie niskie? Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że Płock to będzie moje miejsce na ziemi. Myślałam: tylko jeden sezon i uciekam - przyznaje pani Grażyna. - Ale mężowi tak się tu podobało. Wisła blisko - przekonywał."

W szponach hazadru

"Super Express" odkrywał także swego czasu "mroczną stronę" Grażyny Zielińskiej. Donosił, że uwielbia hazard (potem dodawał, że aktorka gra w scrabble i w kości na zapałki, a w kasynie była cały... raz), "od małego kłamała jak z nut" (bo kiedy spóźniła się do szkoły, mówiła, że klucz zaciął się jej w zamku). I że pali (no bo faktycznie pali).

Z królową Sylwią w jednej gazecie

Grażyna Zielińska studiowała w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej we Wrocławiu w latach 1972 - 1976. Potem wyjechała do Wałbrzycha. Pierwsza jej rola tam to Hesia w "Moralności pani Dulskiej" w reżyserii profesor Marii Kaniewskiej (spod jej ręki wyszły"Awantura o Basię" i "Szatan z siódmej klasy"). Dulską grała Hanka Bielicka.

"- Na premierę przyjechała rodzina. Byli pod wrażeniem. Grażynka na scenie z Bielicką! Bielicka ją obejmuje!" - wspominała na naszych łamach aktorka. " W Wałbrzychu wyrobiłam sobie pozycję. Kiedy w latach 80. przyjechałam do Płocka, na wszystko musiałam pracować od początku. No ale wtedy byłam jeszcze szczupłą, młodą dziewczyną (śmiech). Recenzje miałam zawsze przychylne. Potem to już o mnie tak pisali, jakbym była gwarantem dobrej roli. To bardzo miłe, oczywiście, ale miałam też swoje porażki na scenie. Nie będę się krygować. Jestem prawdziwą aktorką. Czyli dobrą. Co nie znaczy, że zawsze wszystko mi wychodzi.

Szczególnie dumna z córki jest mama pani Grażyny. - Kiedyś zrobili ze mną wywiad w Życiu na gorąco. Mama otwiera pismo: na jednej stronie kolorowe fotografie królowej Sylwii, a na drugiej jej córka Grażyna!".

Akademia Opowieści

Wy też opowiedzcie nam o najważniejszym człowieku w Waszym życiu. Weźcie udział w konkursie. Szukamy opowieści, które nas uwiodą. Planujemy pomoc redaktorów i reporterów "Dużego Formatu" w przygotowaniu tekstów do druku na naszych łamach.

By pomóc w pracy nad waszymi opowieściami, wyruszamy w Polskę, by uczyć pisania. Nasi dziennikarze Mariusz Szczygieł, Michał Nogaś i Włodzimierz Nowak zapraszają na warsztaty Akademii i poświęcą waszym opowieściom dużo więcej czasu niż akademicki kwadrans.

Jak wziąć udział w konkursie?

Na Wasze opowieści czekamy do 31 marca 2017 r. Nie mogą one przekraczać 8 tysięcy znaków. Należy je wysłać za pośrednictwem formatki dostępnej na stronie internetowej Wyborcza.pl/akademiaopowiesci. Zwycięzcom kapituła konkursu przyzna nagrody pieniężne (uwaga - pierwsza nagroda to 5 tys. zł!), a ich opowieści zostaną opublikowane w "Dużym Formacie", dodatku do "Gazety Wyborczej".

--

Na zdjęciu: Grażyna Zielińska w spektaklu "Arszenik i stare koronki", Teatr im. Szaniawskiego w Płocku

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji