Artykuły

Gra o każdym

Gdy w płomieniach ognia, na stosie traciła życie Joanna d'Arc, w innym miejscu rodziło się nowe życie. Życie, które choć "biedne i z lichego rodu poczęte", wkrótce na długi czas miało zawładnąć kulturą intelektualną Francji.

To wprost niebywałe - dziwują się badacze puścizny Villona (bo o nim mowa) - że twórczość, tak niewielka ilościowo wywołała tyle zamętu i komentarzy i zyskała autorowi i sławę pośmiertną. Sławę niekończącą się przecież wraz z epoką video.

Naturalnie, że i sam Francois Villon awanturniczym, nie wolnym od erotycznych przygód życiem przyczynił się do tego. A ponieważ twórczość, którą w spadku po sobie pozostawił kreśli wizerunek poety i epoki średniowiecza francuskiego, to­też trudno się dziwić, że co i raz wraca się do strof "Testa­mentu". Ta puścizna i to głów­nie mały poemat "Legaty", zwany też "Małym testamen­tem", "Wielki testament" i kil­ka okolicznościowych ballad. Uznany za arcydzieło "Wielki testament", posłużył Włodzi­mierzowi Kaczkowskiemu (adap­tacja i reżyseria) do pokazania Villona w obliczu śmierci. Ale rzecz to nie tylko o Villonie, jest to współczesna gra o każ­dym w godzinie jego życia i na chwilę przed śmiercią. Bo w tych właśnie kategoriach, w tym przedziale, między życiem a śmiercią ukazany jest dramat człowieka. I "Opowieść o pokusie, upad­ku i pokucie Franciszką Villona" będąca grą o tobie, o nim, o mnie, a więc grą o każdym, to rozmowa o wartościach os­tatecznych. Istotnych tak dla średniowiecznego trubadura, jak i dla przedstawiciela epoki kom­puterowej. Bowiem "na chwilę" przed śmiercią i jeden i drugi jest zupełnie bezradny, i jeden i drugi w spowiedzi ze swego życia przywoła to, co było dlań w nim najistotniejsze, i jeden i drugi odczuje niedosyt życia, lęk i swoją małość wobec rzą­dzących wszechświatem (a więc i nim) zjawisk przyrody, z któ­rych najdoskonalsze ale i najokrutniejsze zarazem jest pra­wo przemijania. Przedstawienie w Sali Wysta­wowej stołecznego Teatru Dra­matycznego oscyluje w kierun­ku barwnej śpiewogry, a raczej średniowiecznego misterium, w którym - za sprawą narrato­ra - zostają przywołane Villonowe postaci z "Wielkiego Testamentu", by odegrać przed nami kawałek człowieczego losu, w którym radość miesza się z bólem, piękno z brzydotą, mi­łość z goryczą i nienawiścią, beztroska z męczeństwem, a sława z upadkiem. Jawi się nam zatem Villon jako człowiek o przebogatej, wrażliwej duszy, człowiek sła­by i grzeszny, przestępca opu­szczony przez tych, którzy go doń przywiedli, i choć mogli ocalić - nie ocalili. Człowiek nieszczęśliwy i niesłusznie ska­zany na śmierć. A w swym pragnieniu miłości, udręce i ża­lu jest tak ludzki, że przez to bliski każdemu. Bez względu na epokę i szerokość geografi­czną.

Inscenizacja Włodzimierza Kaczkowskiego, aczkolwiek in­teresująca i od strony interpre­tacji aktorskiej właściwie bez zarzutu (koniecznie trzeba tu wymienić choćby Krystynę Ada­miec, Zofię Rysiównę i Jana Młodawskiego) - nie pozostaje bezgrzeszna. A jej grzechem głównym jest nadmierne parcie do fałszywie rozumianej "no­woczesności" poprzez przesadne nagromadzenie środków arty­stycznych. To nadmierne zagęszczenie "treści" odbiera spek­taklowi klarowność myśli i ko­munikatywność odbioru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji