Artykuły

Humor u podnóża Tatr

"SPA, czyli Salon Ponętnych Alternatyw" Emiliana Kamińskiego w reżyserii autora w Teatrze Kamienica w Warszawie. Pisze Małgorzata Kociubowska w portalu kulturaonline.pl.

Wizyta ważnego prezesa, na którą kierownik hotelu przygotowuje się od wielu miesięcy. Nie można pójść źle. Chyba, że bohater pomyli prezesa... z piekarzem.

Teatr Kamienica jest znany z bardzo dobrych i, przede wszystkim, zabawnych komedii, co w dzisiejszych czasach nie jest łatwym zadaniem. Po sukcesie spektaklu "ZUS, czyli Zalotnych Uśmiech Słonia"(premiera odbyła się 22 marca 2014 roku) w reżyserii Emiliana Kamińskiego, przyszedł czas na podobny spektakl, przynajmniej tak możemy wywnioskować po akronimicznym tytule.

Jedna pomyłka, a tyle zamieszania

"SPA, czyli Salon Ponętnych Alternatyw" przedstawia losy Stanisława Kamińskiego i Stanisława Kawińskiego, którzy, przez podobnie brzmiące nazwiska i pomyłkę hotelowej obsługi, dostają ten sam pokój, o pechowym numerze 13. Stanisław (Arkadiusz Janiczek) jest z zawodu piekarzem, przyjeżdża na wczasy ze swoją, lekko zwariowaną na punkcie czystości i zdrowego trybu życia, żoną Romą (po raz pierwszy na deskach teatralnych Anna Powierza). Drugi Stanisław (Jacek Rozenek) jest prezesem Polskiej Izby Hotelarskiej, to od niego zależą losy hotelu, ponieważ ocenia standardy noclegowe i decyduje o ilości gwiazdek przyznawanych hotelom. Akurat tego dnia wypadają urodziny Szefa wszystkich szefów (prezesa), jego żona Olga (Paulina Holtz) postanawia zrobić mu niespodziankę i zjawia się niespodziewanie w hotelu. Wszystko się komplikuje, ponieważ prezes Stanisław akurat ten wyjątkowy dzień chciał spędzić ze swoją "przyjaciółką" Sylwią (Joanna Opozda).

Obaj panowie są w niezłych tarapatach i muszę sobie wzajemnie pomagać, żeby prawda nie wyszła na jaw, bo dla jednego i drugiego źle się to skończy. Wszystko to dzieje się pod czujnym okiem kierownika hotelu, Huberta (Piotr Ligienza) i przezabawnego górala (Piotr Skarga), który, ze względu na dawną znajomość z rodziną kierownika, pracuje w hotelu. Gdy recepcjonistka zatruła się jedzeniem z hotelowej restauracji mało ogarnięty góral musiał ją zastąpić, przez co całe to zamieszanie z zakwaterowaniem panów Stanisławów w jednym pokoju.

Wszystkie zabawne momenty, nieprzewidziane zwroty akcji są spowodowane zostawieniem na stacji benzynowej radzieckiego pierścionka, zimnego kaloryfera w pokoju, zatrzaskującej się szafy i kobiety, która wyskakując przez okno zgubiła ubranie. Takie historie dzieje się w klimatycznym pokoju z widokiem na Giewont.

Góralskie show Piotra Skargi

Emilian Kamiński, autor i zarazem reżyser sztuki postawił na przezabawne dialogi i nieoczekiwane zwroty akcji, co z pewnością dostarczy widzom wiele uśmiechu i radości. Tekst jest bardzo mocną stroną tego przedstawienia. Gorzej natomiast jest z grą aktorską, która nie zawsze stoi na tym samym poziomie.

Z ręką na sercu można powiedzieć, że całe "show" skradł Piotr Skarga. Rewelacyjny aktor przekazywał ze sceny, góralską gwarą, filozofię księdza Józefa Tischnera. Jego bohater w przezabawny sposób wykorzystuje trudną sytuację obu panów, aby zarobić dodatkowe pieniądze i wydać je na ulubioną śliwowicę.

Z "Klanu" na scenę

Piotr Ligienza wcielając się w role Huberta stworzył "człowieka orkiestrę", który śpiewa, tańczy, recytuje, skrada serca kobiet i reżyseruje jasełka, chcąc dobrze wszystko przypadkowo komplikuje. Jacek Rozenek bez problemu zagrał wpływowego prezesa, który ma nie tylko pieniądze, ale żonę i kochankę. Arkadiusz Janiczek w roli skromnego piekarza sprawdził się doskonale, trochę był pod pantoflem żony, ale gdy tylko wyjechała pokazał, że potrafi być stanowczym mężczyzną, a przez niefortunny zbieg okoliczności, stał się, dla prezesa Stanisława, erotomanem.

Na tle innych aktorek najlepiej wypadła Paulina Holtz. Idealnie pasowała do roli zasadniczej żony, która nie podejrzewa swojego ukochanego męża o zdrady. Dla Anny Powierzy był to sceniczny debiut. Niestety, nie można go zaliczyć do udanych. Już od pierwszej sceny widać duże różnice warsztatowe między nią a koleżankami. Sama aktorka bardzo cieszyła się, że po latach grania w "Klanie" ma w końcu okazję pokazania się w teatrze. Przy tak doświadczonej obsadzie aktorskiej, z którą występowała na scenie, poprzeczka została postawiona za wysoko. Więcej było wykrzykiwania tekstu niż jego interpretacji i dobrego przedstawienia. Trochę lepiej wypadła Joanna Opozda, wcieliła się w rolę kochanki prezesa, infantylnej i mało inteligentnej, nadrabiającej wszystko wyglądem i zmysłowymi ruchami.

Scenografia Andrzeja Lewczuka stara się oddać zakopiańską scenerię, a dla podkreślenia hotelowego luksusu za oknem mamy widok na Giewont. Niecodzienne, ale bardzo udane, są też wspomniane nawiązania do filozofii księdza Tischnera. Górski klimat, góralska gwara Skargi i zabawne dialogi sprawiają, że publiczność co chwila bardzo żywo reagowała na to, co dzieje się na scenie. Wizyta w tym "SPA" wyraźnie przypadła widowni do gustu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji