Artykuły

Mariusz Kałamaga: Nie mam za co przepraszać Bytomia

Komik czy satyryk nie są po to, by pokazywać świat idealny. Od takich bajek są politycy. Komik ma pokazywać świat, jaki jest naprawdę, ale w sposób karykaturalny - mówi Mariusz Kałamaga, kabareciarz i pomysłodawca Międzygalaktycznego Zlotu Superbohaterów, na który w tym roku urzędnicy nie chcą dać pieniędzy. Wszystko przez żarty o Bytomiu.

Michalina Bednarek: Do czego to doszło, żeby Mariusz Kałamaga musiał przepraszać Bytom. Przeprosisz?

Mariusz Kałamaga: Zawsze, gdy będę miał za co, to tak. Problem w tym, że nie mam. Prezydent Bytomia, Damian Bartyla, zasugerował mi na ostatniej sesji rady miasta, że powinienem przeprosić za mój stand-up, który odbywał się w wakacje w Sopocie. I to jest jeden z powodów, dla których miasto odmówiło w tym roku współfinansowania Międzygalaktycznego Zlotu Superbohaterów w Bytomiu. A wszystko zaczęło się podczas SuperHit Festiwalu, gdzie miałem występ.

Który zacząłeś od żartu z Bytomiem w roli głównej...

- Tak jest. Wszystko po to, aby moja widownia czuła się swobodnie, kiedy zaczynam śmiać się z nich. Występuję w różnych miejscach i zwykle zaczynam od żartów z samego siebie, czyli pochodzenia z tego miasta, a co za tym idzie - jego ułomności. Podobnie było w Sopocie. Bytom szerzej znany jest w Polsce raczej z tej negatywnej strony, pokopalnianiego, szarego, brzydkiego miasta. Pewnie dla wielu było niemałym zaskoczeniem, kiedy w ogólnopolskim konkursie Milki zdobył tytuł Najmilszego Miasta w Polsce. Dlatego wykorzystałem ten motyw w swoim programie. Podczas występu powiedziałem więc, że gdy było ogłoszenie wyników i padło słowo Bytom, krowa Milka z niedowierzaniem zapytała "kto, kur...?", a potem dodałem, że sfermentowało jej mleko, dostała choroby wściekłych krów i zwariowała.

I za to każą przepraszać? Bo krowie sfermentowało mleko?

- Dokładnie tak. Chodzi w zasadzie tylko o ten jeden dowcip. Nikt już nie zwrócił uwagi, że zaraz potem mówię: "Słuchajcie, ale Bytom to naprawdę fajne miasto i fajni ludzie". Na szczęście to nie "krowy", a zwykli ludzie świadczą o danym miejscu. Tego już radni nie usłyszeli, a raczej nie chcieli usłyszeć. W efekcie podjęto decyzję, że Międzygalaktyczny Zlot Superbohaterów, którego jestem pomysłodawcą, nie dostanie w tym roku dofinansowania. Byłem bardzo zaskoczony, mimo że już wcześniej dochodziły mnie słuchy, że władzom Bytomia mój stand-up się nie spodobał. Nigdy bym się jednak nie spodziewał, że żart może mieć jakikolwiek wpływ na organizację festiwalu, który dla Bytomia powinien być jednym z kulturalnych priorytetów. Nieadekwatny jest bowiem wkład miasta w organizację tej imprezy w porównaniu z efektami, jakie przynosi ona przy kreowaniu pozytywnego wizerunku Bytomia. Dla mnie to osobiście absurd i prawdę mówiąc, nie potrafię nawet tego skomentować.

Mimo to bytomscy radni twoje wystąpienie podczas ostatniej sesji zagłuszali okrzykami.

- To w ogóle było śmieszne. Szczególnie jeden radny zapadł mi w pamięć. Mariusz Kurzątkowski z ugrupowania prezydenta miasta. Elokwentny, wygadany, wprost urodzony do debaty o kulturze. Nawet przygotował się do wystąpienia. Mało tego, zlot musi go tak boleć, że był w stanie wstawić się za swoim opozycyjnym kolegą posłem Jackiem Brzezinką z PO, z czego z resztą późnej wspólnie z posłem śmialiśmy się.

A dokładniej o co poszło z posłem?

- Radny wyszukał żartobliwy post na moim FB sprzed roku, w którym skomentowałem sytuację z posłem Brzezinką. Poseł chciał zaalarmować opinię publiczną, że zmieniono na stronie internetowej prezydenta zapis o prawie łaski. Na dowód umieścił na swoim koncie na Twitterze zrzut ekranu ze strony prezydenckiej. Zapomniał tylko wyłączyć inne zakładki swojej przeglądarki. Oprócz haseł takich jak PKW czy kancelaria prezydenta możemy zobaczyć, że pana posła interesowały postaci takie jak Dora Venter i Traci Lords. Obydwie panie zasłynęły w świecie jako gwiazdy filmów porno. Nie wiedzieć czemu radny Kurzątkowski akurat na ostatniej sesji, dotyczącej uchwalenia budżetu miasta, roztrząsał właśnie sprawę mojego wpisu na Facebooku.

Teraz ja nie wiem, jak to skomentować... Można by zapytać: "co ma piernik do wiatraka?".

- Co więcej, pan radny tak się zagalopował, że nawoływał posła Brzezinkę, aby "naklepał mi po ryju" i że sam by to zrobił. Dosłownie padły takie słowa. Posiadam nagranie, więc będę konsultował sytuację ze swoim prawnikiem i sprawdzał, czy nie jest to publiczne nawoływanie do przemocy. Mam nadzieję, że znajdzie się jakiś paragraf i pan radny będzie musiał zapłacić jakieś zadośćuczynienie np. na rzecz bytomskiej fundacji Burego Misia za swoje słowa. Może jak nie zlot, to sprawa w sądzie nauczy go trochę kultury.

A jest jeszcze z kim rozmawiać o kulturze w Bytomiu?

- Pierwszy raz w życiu byłem na sesji rady miasta, a wybrałem się tam z szacunku dla tych wszystkich ludzi, którym się jeszcze chce, którzy zdecydowali się zaprotestować, którzy martwią się o miasto i chcą, żeby zachowało ono swój poziom. Chcemy zapobiec temu, aby kultura w Bytomiu nie sprowadzała się jedynie do dni miasta i festynów. Niestety, okazało się, że wielu radnych zagłosowało przeciwko festiwalom takim jak Międzygalaktyczny Zlot Superbohaterów, Teatromania czy HartOFFanie Teatrem, choć przez cały czas deklarowali swoje poparcie. Mam taki stand-up o pewnym mieszkańcu Bytomia, którego kiedyś spotkałem. Próbuje on kupić chleb krojony, bo małżonka pochowała wszystkie noże w domu. Teraz widzę, że może i to niegłupi pomysł. Kilka noży poszło mi w plecy. Ale jakoś mnie to nie dziwi. To są tylko politycy i ich układy, z którymi najwidoczniej przegrałem.

W zlocie ciężko jest doszukać się czegoś złego. O co więc może chodzić?

- Organizujemy festiwal promujący wartości proekologiczne, bawią się z nami młodzi i starsi, osoby pełnosprawne, jak i niepełnosprawne, mamy zbiórkę krwi, szukamy potencjalnych dawców szpiku. Bardzo długo się zastanawiałem, co kogo tak naprawdę boli. I wciąż nie mogę tego pojąć. Usłyszałem nawet kiedyś, że zarabiam na festiwalu. To dopiero bzdura. Wciąż też słyszę, że to wyłącznie mój festiwal. Oczywiście, jestem jego pomysłodawcą i współorganizatorem, ale to jest inicjatywa oddolna mieszkańców i wielu organizacji, które się w nią włączają. Dokładamy do tego pieniądze i czas. Bylibyśmy w stanie też zorganizować ten festiwal nawet bez pomocy miasta, program i oferta pewnie byłyby okrojone, ale odbyłby się, bo ogromną rolę w wielkości naszego budżetu odgrywali sponsorzy i znajomi artyści, którzy zgadzali się nam pomagać i grać za okrojone stawki.

A może ktoś tu nie rozumie, na czym polega satyra? Czym zajmuje się komik?

- Komik czy satyryk nie jest po to, aby pokazywać świat idealnym. Od takich bajek są politycy. Komik powinien pokazywać, jaki jest naprawdę, ale w sposób karykaturalny. Zauważać problem można poprzez wiele środków wyrazu, a ja robię to poprzez żart. Dla przykładu w swoich stand-upach mówię czasem o osobach niepełnosprawnych, właśnie dlatego, że z takimi osobami spędziłem bardzo wiele czasu i wiem, z jakimi problemami się borykają. Pozwalam sobie się z nich śmiać, bo wiem, że oni nie chcą ciągłej litości i poklepywania, chcą być traktowani jak normalni ludzie. Tak samo jest z Bytomiem, z którego zamierzam nadal żartować, a nie ukrywam - dzięki całej tej sytuacji materiału mam niemało.

W takim razie jaki jest największy problem tego miasta?

- Zmarnowany potencjał. Bytom posiada wszystko, co powinno przyciągać ludzi. Instytucje jak Opera Śląska, wielkie kulturalne imprezy, choć sukcesywnie likwidowane, ale przede wszystkim przepiękną architekturę, która powinna przyciągać tłumy Japończyków z aparatami, tak jak robią to starówki najpiękniejszych polskich miast. Zamiast inwestować w takie rzeczy, władze miasta zdecydowały się rozpętać aferę o jeden żart. Mnie to nie zaszkodziło w żaden sposób, ale miastu pod względem wizerunkowym na pewno.

Głównie wywołuje to uśmiech politowania. A jaki ty otrzymałeś odzew?

- Jak wyszedł na jaw konflikt, niemal wszystkie miasta ze Śląska i Zagłębia, a nawet miasto Słupsk, zaprosiły nasz festiwal do siebie. Bardzo poważnie rozważamy wszystkie propozycje. A Bytom? Na razie niestety z bólem opuszczamy, bo festiwal został potraktowany przez władze miasta w sposób uwłaczający, mimo że odbywał się od ośmiu lat i zawsze cieszył się sporym zainteresowaniem. Zresztą idea powstania festiwalu od początku była dedykowana Bytomiowi - pokolorować to miasto, przez wielu uważane za szare i brzydkie. W tym roku się to nie uda.

Zawsze mówisz, że Bytom nam jeszcze pokaże. No to pokazał...

- Chyba w tej sytuacji powinno być "pokarze", bo pokarał, szkoda tylko, że nie wiemy za co. Na szczęście przez inne miasta jesteśmy traktowani poważnie wręcz jako partner biznesowy, bo mamy fajny, gotowy projekt, który warto szanować i zabrać do siebie. Na pewno chcielibyśmy zostać na Śląsku, ale uważamy, że być może otwiera się przed nami zupełnie nowy rozdział i nie trzeba już będzie "skamleć" przed urzędnikami o pieniądze, których oni nie chcą przeznaczyć na kulturalne wydarzenia z niejasnych powodów.

Nie ma pieniędzy, bo trzeba wybudować stadion?

- Nie należy rozpalać konfliktu pomiędzy sportem a kulturą. Można przecież inwestować tak, aby obie dziedziny mogły się rozwijać. Nie rozumiem, po co brać kredyt, który pogrąży bezwzględnie miasto. Wydaje mi się, że można to zrobić małymi krokami. Zacznijmy od lodowiska dla naszych hokeistów i hokeistek - mistrzyń Polski, zapewnijmy im godne warunki pracy, zaplecze techniczne, dla piłkarzy Polonii szatnie, a co najważniejsze - może zacznijmy najpierw płacić piłkarzom. Stadion nie uzdrowi Bytomia, nie wyleczy z problemów.

Rozumiem, że wycofujesz się ze sporu o zlot. On i tak się odbędzie.

- Odbędzie się, ale szkoda, że nie tam, gdzie powinien. Nie dziwię się, że w Bytomiu nie ma nowych inwestorów, nowych imprez, nowych pomysłów, nie powstają nowe projekty i miejsca, skoro władze potrafią zniechęcić do siebie nawet największych sympatyków tego miasta, a za takiego się uważam. Ktoś obcy tym bardziej nie będzie tracił energii na dogadywanie się z nimi. Szkoda miasta.

Superbohaterowie są po to, żeby ratować świat i szerzyć dobro. Taka też jest idea bytomskiego przedsięwzięcia, które na stałe wpisało się już w pejzaż imprez kulturalnych na Śląsku. Wszystko zaczęło się w 2009 roku jako oddolna inicjatywa kolektywu BytoMy. Celem ich działań jest aktywizacja społeczności do działań kulturalnych oraz promocja otwartości na inność. Festiwal Dziwnie Fajne co roku oprócz koncertów, spektakli i występów zapraszał na Międzygalaktyczny Zlot Superbohaterów i Kiermasz Twórczej Reanimacji Odpadów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji