Artykuły

Tarnowski Szela

Takiego imponującego wejścia - olbrzymiego hallu o najnowocześniejszym reprezentacyjnym wystroju architektonicznym, ja­kim dysponuje obecnie - po rozbudowie - teatr tarnowski, nie posiada żaden gmach teatralny w Polsce. To w jakimś sensie zobowią­zuje. Powiew wielkiego świata, wita­jący widza tarnowskiego, nie może kończyć się wraz z wejściem na salę (również całkowicie, pięknie odnowio­ną). Także na scenie oczekuje on rze­czy, odbiegających od pojęcia teatru prowincjonalnego, za jaki niestety - niesłusznie! - uważali dotąd sami tar­nowianie swą sceniczną placówkę. Zmiany personalno-organizacyjne w teatrze i szerokie ambitne plany nowej dyrekcji również sprzyjają tym oczekiwaniom.

Nie zawiódł ich teatralny start. Dwa monotematyczne spektakle na "dużej" i "małej" (nowej!) scenie dają Teatro­wi Ziemi Krakowskiej im. Solskiego legitymację placówki wielkomiejskiej, ciekawej artystycznie i - czego do­tąd wyraźnie brakowało w Tarnowie - mogącej poszczycić się interesującymi indywidualnościami aktorskimi. Ów wspólny temat dwu inauguracyjnych spektakli, to Jakub Szela, dzieje chłop­skiego powstania 1846 r., które począ­tek swój związało właśnie z ziemią tarnowską. Temat w podwójnym li­terackim wydaniu: dramatu Stefana Żeromskiego "Turoń" i poematu dra­matycznego Brunona Jasieńskiego "Słowo o Jakubie Szeli".

Postać Szeli, tragedia "rzezi galicyj­skiej", w której zaborcy udało się chłopskie powstanie przeciwstawić "pańskiemu" ruchowi narodowo-wyzwoleńczemu, fascynował wielu naszych pisarzy. Wiadomo na przykład, że my­ślał o dramacie, poświęconym rokowi 46, Stanisław Wyspiański. Reminiscen­cje niespełnionego dzieła znajdujemy w "Weselu", gdy to w czasie wesel­nego zbratania panów z chłopami w bronowickiej chacie pojawia się skrwa­wiony Upiór - Szeli "w orderach". Ta wzmianka o orderach to poetycka aluzja do perfidnych metod Austria­ków, którym udało się uczynić z chłopstwa powolne narzędzie swej po­lityki, nie tylko w wyniku wielolet­niej krzywdy i nędzy polskiej wsi, ale również obietnicy nagrody za dostar­czane trupy dziedziców. "Rękę karaj nie ślepy miecz" wołał Ujejski w po­święconym galicyjskim dymom pożarów "Chorale".

Żeromski w dramatycznym skrócie swego "Turonia" łączy historyczny ob­raz z literacką fikcją, wprowadzając kilka autentycznych postaci wypad­ków 46 roku w Tarnowskiem - obok swych bohaterów powieściowych: Olbromskich i Cedrów. Tym samym sztu­ka jest niejako dalszym ciągiem "Po­piołów", tragiczną pointą nieszczę­snych dziejów rozdartego narodu. Ja­ko sumienny badacz historycznych przekazów starał się pisarz w sztuce swej ukazać wszystkie aspekty galicyjskich wydarzeń, zaprezentować przedstawi­cieli wszystkich bohaterów narodowej tragedii: zbuntowanych chłopów pań­szczyźnianych - i tych, którzy zaśle­pieni nienawiścią do panów poszli na lep cesarskich obietnic i tych, którzy nie dali się skusić wrogowi; dziedzi­ców, dawnych żołnierskich wojowni­ków o wolność waszą i naszą, a także szlacheckich powstańców, wśród któ­rych nie brakło i szczerych demokra­tów, marzących o wyzwoleniu nie tyl­ko politycznym, ale i społecznym kra­ju.

Ukazanie tej całej bogatej panoramy polityczno-społecznej w ramach jednej izby dworskiej, w ciągu jednej mroźnej nocy i powiązanie jej z rozbudowaną fabułą z pogranicza dramatu obyczajo­wego i melodramatu, tudzież wtopie­nie całości w obrzędową ludową zaba­wę zapustną, wiejskiego turonia, czyni ze sztuki Żeromskiego konglomerat, zadziwiający literacką sprawnością, ale i rodzący miejscami poważny ar­tystyczny niedosyt. W każdym razie dla inscenizacji teatralnej ta wielowarstwowość i wielorakość poetycka "Turonia" stwarza zadanie bynajmniej niełatwe.

Wyszedł z niego teatr tarnowski nie tylko jak się to mówi obronną ręką, ale - zwycięsko. Przedstawienie "Tu­ronia" jest spektaklem pięknym, cieka­wym, zaprezentowanym z inscenizacyj­nym rozmachem (inscenizacja i reży­seria: Ryszard Smożewski). Już sam początek - żywiołowe wejście turoniowego orszaku z sali na scenę i jego uwerturowy "song" - "Pieśń do Turo­nia" Jana Golki, która przewija się w przedstawieniu, ujmując je w swoiste ramy - wprowadza znakomicie w at­mosferę żywego widowiska. Podobną rangę nadaje spektaklowi ciekawe tło plastyczne (scenografia Marii Adam­skiej), łączące obraz wnętrza szlacheckiego dworu z wizją szubienic. Do­pełnia swoistego nastroju spektaklu muzyka Stanisława Radwana.

Ciekawe inscenizacyjne ramy godnie wypełnia aktorskie działanie. Choć na pewno nie wszyscy bohaterzy przedsta­wienia - jak to się określa - "udźwig­nęli" swe niełatwe role, nie ma w tarnowskim "Turoniu" ról "puszczonych" lub rażąco słabych. Jest za to kilka - i to czołowych - których nie powsty­dziłaby się najznakomitsza scena. Po­zwolę sobie wymienić z nich dwie, któ­re wydają mi się najciekawsze. Głów­nego bohatera, Szelę w wykonaniu Zbigniewa Kłopockiego, mającego w sobie równie dużo chłopskiej prostoty, co chłopskiej dumy, złości i nienawi­ści, co zadumy i zadziwienia wypadka­mi, które go przerosły. I Xawerego Cedrę, młodzieńca "innego" od swego pańskiego otoczenia i stąd uważanego za niedorozwiniętego, postaci, która w trakcie sztuki urasta do rangi bohate­ra. Niełatwa to rola, bardzo złożona i bardzo "cienka". Młody, debiutujący na scenie absolwent łódzkiej PWST, Krzysztof Stroiński, wzruszył nią do głębi. Sceny z Xawciem należą do naj­piękniejszych fragmentów przedstawie­nia.

Tyle o "Turoniu", który to dramat Żeromskiego w tym roku obchodzi swe półwiecze. A równocześnie na małej scenie tarnowskiego teatru - inne spojrzenie na Szelę, pięknymi, przebogaty­mi, przedziwnymi wersyfikacyjnie strofami poety, dźwigniętego na wyży­ny heroizmu. "Słowo o Jakubie Szeli" Brunona Jasieńskiego znalazło w sce­nicznej realizacji (reżyseria Jerzego Wasiuczuńskiego) arcyciekawy kształt sceniczny. Poemat rozbito na dwa głosy: Szeli i Narratora, który nie tyl­ko przedstawia tło akcji i wiąże jej wątki, ale często także partneruje w dialogach głównemu bohaterowi. Całości towarzyszy muzyka w skrzypco­wym wykonaniu Walentego Kwapniewskiego.

Rapsodyczna - dramatyczne ujęcie "Słowa" o bardzo zróżnicowanych na­strojach i - mimo rapsodycznych ram przedstawienia - nieoczekiwanych tea­tralnych pomysłach (np. dramatyczna rozmowa z Panem Jezusem), znalazło świetnych aktorskich realizatorów. Pełnym wyrazu i poetyckiej wrażliwo­ści Narratorem jest Łukasz Pijewski. Soczystego, o silnej ekspresji aktor­skiej Szelę przedstawia Jerzy Smoliń­ski.

Nie nawykli tarnowianie do teatru małych form; poza "piwnicznymi" próbami, nie mieli dotąd okazji oglą­dać w swym mieście tego typu kame­ralnych programów. Sądzić można, że kto trafi na małą sceną Teatru Ziemi Krakowskiej na spektakl "Słowa o Ja­kubie Szeli" - zaglądać tu będzie od­tąd stale. Tym bardziej, że teatr za­powiada na niej nowe, interesujące poczynania artystyczne. Za tydzień premierę "Hipnozy" Cwojdzińskiego, a w najbliższym czasie - autentyczną szopkę krakowską!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji