Artykuły

Na styku niemocy i pragnienia życia

"Wieloryb the Globe" Mateusza Pakuły w reż. Evy Rysovej. Koprodukcja Teatru Łaźnia Nowa w Krakowie, Teatru Starego w Lublinie i Festiwalu Boska Komedia. Pisze Waldemar Sulisz w Dzienniku Wschodnim.

Wielka rola Krzysztofa Globisza. Z wielkim przesłaniem, jak piękny jest człowiek, jak wiele może pokonać. I nawet jak lekarze powiedzą, że jest sparaliżowany, w jego głowie mieszka nic, to z tej nicości się podnosi i śmieje.

W 2014 roku Krzysztof Globisz przeszedł udar mózgu. W jego wyniku znakomity aktor miał sparaliżowaną jedną stronę ciała, stracił zdolność mowy. Lekarze powiedzieli żonie Globisza, że w jego głowie mieszka nic. Po 4 miesiącach hospitalizacji w Warszawie został przewieziony do domu w Krakowie. Przeszedł długą rehabilitację.

W grudniu 2015 roku aktor pojawił się symbolicznie na scenie Teatru Stu w "Hamlecie", ale wówczas o powrocie do zawodu nie było mowy. Kiedy na początku 2016 roku Mateusz Pakuła, autor scenariusza spektaklu "Wieloryb the Globe" przedstawił Krzysztofowi Globiszowi pomysł na sztukę o wielorybie wyrzuconym na brzeg - aktor, który mówił dwa słowa: tak i nie - uśmiechnął się i powiedział: Wieloryb chce.

Musiał mocno chcieć, bo w spektaklu wyreżyserowanym przez Evę Rysovą (prapremiera w krakowskim teatrze Łaźnia Nowa, Teatr Stary jest koproducentem), który zobaczyliśmy w Lublinie - Krzysztof Globisz z walki o rolę wychodzi zwycięsko. Z walki - bo gra na styku niemocy i pragnienia życia, silniejszego od paraliżu i kalectwa. Choć porusza się z trudem, niepewnie stawiając kroki - to mówi (z trudem), śpiewa, gra na harmonijce. Na finał zaśpiewa (po swojemu) wielki song o tym, że nawet jak lekarze powiedzą, że człowiek jest sparaliżowany, w jego głowie mieszka nic, to z tej nicości się podnosi i śmieje.

Na finał, a i wcześniej na widowni pojawiają się łzy. Wzruszenie chwyta za gardło. Wielki plus dla aktorów, muzyków na scenie i realizatorów, że udało się zbudować bardzo dobry spektakl. Mocny, świetnie zestrojony, intrygujący muzycznie, z bogatą symboliką, gdzie wiele rzeczy rozgrywa się na granicy halucynacji, poza i między słowami. Bo wieloryby porozumiewają się przecież między sobą dźwiękami, które przypominają piosenki.

Trudno pisać o tym wyjątkowym spektaklu. Brakuje słów. Zobaczcie "Wieloryba" koniecznie. Po swojemu opowie wam swoją trudną i piękną historię. Warto dodać, że po spektaklu można kupić scenariusz Mateusza Pakuły, wydany przez Wydawnictwo Lokator. Książka już jest w pierwszej piątce najciekawszych wydawnictw zeszłego roku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji