W poszukiwaniu słów
Druga częsc tytułu — The Globe jest wieloznaczna. To świat, ale i nawiązanie do nazwiska Krzysztofa Globisza, znanego aktora, który w 2014 r. przeszedł udar. Teraz pojawia się na scenie w roli głównej, ale przewrotnej, bo to rola... wieloryba. Wyrzucony na plażę, trafia w nowy, obcy, nieprzyjazny świat. Pomóc mu chcą dwie działaczki Greenpeace'u. A on jest jak odkryty przez naukowców w 1989 r. wieloryb, który porozumiewa się na częstotliwości 54 MHz. Czyli takiej, jakiej nie rozumieją inne osobniki jego gatunku.
Spektakl, który wymyślili i przygotowali dawni studenci Globisza, budził kontrowersje. Szeptano o żerowaniu na chorobie znanego aktora i wywoływaniu współczucia. Ale w istocie oglądamy raczej zmagania aktora, który z pomocą młodych twórców jako rehabilitantów i akuszerów szuka słów. Na różne sposoby. Opowiada bajki o krasnoludkach albo o wilku — którym okazuje się... Virginia Woolf. „Popier...liło mi się" — konstatuje w końcu aktor. I wzbudza szał na widowni.
To symboliczna opowieść o byciu w trakcie terapii. O zwątpieniu i powracaniu, leżeniu bezwładnie na kanapie i chęci zmiany. Wieloryb The Globe przenosi nas poza scenę i teatr, wprost w prawdziwe życie. Moc tego spektaklu tkwi w szczerości zamierzeń, trosce młodych twórców i sile charakteru wybitnego aktora. Tylko tyle i aż tyle.
Wieloryb The Globe, reż. Eva Rysova według tekstu Mateusza Pakuły, Teatr Łaźnia Nowa w Krakowie, Teatr Stary w Lublinie i festiwal Boska Komedia