Artykuły

Gorzów Wlkp. Żentara reżyseruje sztukę Papieża

"Brat naszego Boga" - sztuka o poświęceniu i powołaniu, będzie z pewnością największym artystycznym wydarzeniem gorzowskich obchodów pierwszej rocznicy śmierci Jana Pawła II. Spektakl w Teatrze im. J. Osterwy wystawia znany aktor i reżyser Edward Żentara [na zdjęciu]. Muzykę napisał Stanisław Sojka.

"Zadania, jakie Pan Bóg stawia przed nami, są na miarę każdego z nas. Nie przekraczają naszych możliwości. Bóg przychodzi na pomoc w chwilach naszej słabości. On jeden zna ją naprawdę" - mówił Jan Paweł II podczas wizyty w Gorzowie w 1997 roku.

Właśnie o zadaniach, które Bóg stawia przed człowiekiem, o trudnych wyborach drogi życia, pójścia za głosem powołania jest sztuka, którą Karol Wojtyła napisał w latach 40. - Dyrektor teatru bardzo chciał uczcić pierwszą rocznicę odejścia Ojca Świętego premierą jego sztuki. Początkowo braliśmy pod uwagę "Przed sklepem jubilera". Jednak jest to bardziej traktat filozoficzny, bardzo trudny do wystawienia w teatrze. Natomiast "Brat naszego Boga" to utwór bardziej teatralny. Do tej sztuki skłoniło nas również i to, że postać brata Alberta była Papieżowi bardzo bliska. Ale też bliska jest nam, ludziom teatru, bo jest on patronem artystów polskich. Ja również jestem zafascynowany tą postacią. Jako aktor, człowiek teatru i filmu wiem, że ten wybór brata Alberta to było wielkie poświęcenie, ofiara ze swojego życia - mówi Edward Żentara.

Adam Chmielowski, późniejszy brat Albert, żył w XIX-wiecznym Krakowie, był artystą, malarzem już dość uznanym i cenionym, gdy nagle porzucił swój zawód, talent i poszedł za głosem powołania, aby pomagać ubogim i bezdomnym. - Sam Ojciec Święty zrezygnował z kariery teatralnej, chciał być przecież aktorem, pisał sztuki. Ale też się poświęcił, choć do końca życia teatr zachował mocno w sercu. Dla nas też jest ważne to, że możemy wystawić sztukę Karola Wojtyły nie tylko z okazji rocznicy, ale też przy tej okazji opowiedzieć o czymś, co może się i dzisiaj wydarzyć. Jest wielu ludzi teatru, filmu czy muzyki, którzy znajdują inne powołanie i za nim idą. Nie robimy tego przedstawienia na kolanach, ale na próbach pracujemy nad nim z dobrą energią. I chcemy trochę tej dobrej energii przekazać widzom - tłumaczy reżyser.

Dlatego właśnie ta zewnętrzna forma spektaklu została uwspółcześniona. Rzecz może się dziać w Gorzowie lub jakimkolwiek miejscu w Polsce. Reżyser zrezygnował z dwóch postaci kobiecych: Heleny Modrzejewskiej i siostry Bata Alberta, które i tak wiele nie wnosiły do spektaklu. Grają więc wyłącznie aktorzy, prawie cała męska obsada Teatru Osterwy. W głównej roli zobaczymy Krzysztofa Tuchalskiego. - Myślę, że Ojciec Święty nie miałby nam za złe tych zabiegów, bo wszystkie wartości tego utworu, cała idea są zachowane. Nie chcieliśmy umieszczać akcji w odległym czasie, bo widz nabiera wtedy zbytniego dystansu: to mnie nie dotyczy, to zdarzyło się dawno, więc nieważne - mówi Edward Żentara. Reżyser wprawdzie zachował niektóre inne wątki, jak np. ten rewolucyjny, podburzania bezdomnych do buntu, ale są to tylko wątki poboczne. Najważniejsza będzie przemiana bohatera, porzucenie kariery, dotychczasowego życia, towarzystwa kolegów artystów i pójście drogą powołania.

- Adamem targają wątpliwości, czy idzie właściwą drogą, czy może popełnił błąd. I na końcu jest decyzja, że jednak dobrze wybrał. Jest też piękne zdanie, które kończy sztukę, że "wszystko tkwi w człowieku, trzeba tylko sił, które to uwolnią". I to jest właśnie ta siła wyższa, Bóg - mówi Edward Żentara. W sztuce poruszany jest też inny ciekawy aspekt. Podczas dyskusji malarzy, jeden z nich mówi, że wystarczy odmalować jakiś obrazek, skasować bogaczy, aby sobie wygodnie żyć. Adam Chmielowski, Brat Albert, mówi coś innego: złotówkę tu, złotówkę tam, i tak to życie przeżyjesz? Zgromadzisz dobra materialne, ale to nie jest ani życie, ani sztuka. - Piękna rozmowa i dotyka również współczesnych wyborów. Czy iść w komercję, robić rzeczy, których się nie chce robić, ale zarabiać pieniądze, czy się nie sprzedawać, robić to, co serce dyktuje. Oczywiście są to trudne wybory, bo ktoś ma np. rodzinę na utrzymaniu. Ale ja myślę, że to jest też kwestia szczerości wobec siebie i wobec sztuki - komentuje Edward Żentara.

Muzykę specjalnie do tego spektaklu na prośbę dyrektora Jana Tomaszewicza napisał i nagrał Stanisław Sojka - sam zagrał na skrzypcach, choć przecież przywykliśmy tego muzyka kojarzyć z grą na fortepianie. Scenografię zaprojektowała Hanna Szymczak, która również robiła scenografią do poprzedniej premiery "Wyzwolenia". Tak jak sama wymowa sztuki została uwspółcześniona, tak i spektakl dzieje się wśród współczesnych rekwizytów. W pracowni malarskiej są więc sztalugi, ale jest też i komputer, a w pewnym momencie użyty jest wideoprojektor.

Przedstawienie "Brata naszego Boga" zaplanowano na 2 kwietnia o dość nietypowej jak na premierę porze: o godz. 16. A to dlatego, by po 1,5-godzinnym spektaklu widzowie mogli wziąć udział w uroczystościach religijnych z okazji rocznicy śmierci Jana Pawła II.

Premiera "Brata naszego Boga" będzie z pewnością głównym artystycznym wydarzeniem w rocznicę śmierci Jana Pawła II. Natomiast po premierze, o godz. 19, rozpocznie się w katedrze gorzowskiej czuwanie, a o godz. 19.30 nastąpi wyjście z katedry na plac Jana Pawła II na Górczynie, gdzie w godzinie śmierci papieża - o 21.37 rozpocznie się msza św.

Z okazji nadchodzącej rocznicy w katedrze już 18 marca (sobota) odbędzie się widowisko słowno-muzyczne "Pieśń o miłosierdziu Bożym" autorstwa Romana Kołakowskiego, w którym wykorzystane zostały fragmenty dzienniczka św. Faustyny Kowalskiej oraz łacińskie i polskie pieśni liturgiczne. Początek po mszy św. o godz. 19.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji