Artykuły

Mniej niż możesz zjeść

"Głód" wg Martína Caparrósa w reż. Anety Groszyńskiej w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Maciej Stroiński.

A może to napisała Jakimiak i pyknęła Szczawińska? Jest o Afryce, o "co ty wiesz o Afryce?", sporo czepialstwa i wiedzenia lepiej... Ale potem robi się fajnie i już wiesz, że to nie one.

Najfajniej jest dzięki aktorom. "Tańczę, śpiewam, recytuję", a temperatura jest, jak była, nie spada. Aktor-termos! To w ogóle dobry pomysł, monologi, jeśli masz dobrych aktorów. Bo choćby wszystko inne trzasnęło, energia tego konkretnego człowieka wystarczy za wszystko. Na przykład Urszuli Kiebzak chyba od "Mewy" nie wiedzieliśmy w tak wzruszającym wydaniu. Hello, Małgorzata Biela, mamy nadzieję, że Pani zostanie! Zapamiętajcie to gorące nazwisko świeżo po szkole, po "Między nami dobrze jest", gdzie rozbiła bank, że aż w Łodzi nie mieli wyjścia i ją nagrodzili. Szymon Czacki i Katarzyna Krzanowska są w "ciągłym obiegu", w sensie grania w Starym, i dzięki takim artystom Stary jest, czym jest, że można do niego chodzić na przykład codziennie. A teraz zachowam się jak Francuzi, którzy padają do stóp swoim gwiazdom sceny, a buczą na reżysera.

Bo, za przeproszeniem, do czego Pani zmierza? Główny problem twórców to nie problem głodu, tylko spektaklu o głodzie. Jak z tej długiej i afektowanej książki zrobić coś strawnego. Tak więc rzecz się musi odbyć z ironicznym dystansem. Gdy jesteś w dupie, ratuj się dowcipem. Sami siebie próbują przekroczyć i gdy szantażują, to potem odsłonią, że to szantaż był, ale może wcale nie, może to tylko parodia tych, którzy mówią "szantaż"? Typowy kłopot z młodymi teatralnymi, że nie wiadomo, co dramaturg miał na myśli, bo ten chce być taki clever, że kurde nie dojdziesz. Powie "A", po czym powie nawet nie "B", tylko "nie-A". Wiem, słyszałem, Bachtin, polifonia - i "zostawiasz to widzom".

Postawa krytyczna rozumiana najprościej to jest dopieprzanie się. Wieczne "wszystko źle", wieczne "wolałbym nie", i nie wiem, co chciałbym, tylko co nie chciałbym. Nie wiem, co z tym głodem, ale nie chciałbym, żeby widzowie trwali w "samozadowoleniu", powiada dramaturg w programie spektaklu. To może zamiast samozadowolenia - samooskarżenie. Blame game, taka w Polsce popularna. Nieczyste sumienie białego człowieka to jest temat-rzeka, temat-Wisła, temat-syf, można czerpać i na pewno śmierdzi. Dlatego nie powiedziałbym, że to jest ODKRYWCZY temat. A czy bicie się w piersi jest szlachetnością, czy jednak banałem - nie wiem, zostawiam to widzom.

Nie byłoby "Głodu", gdyby nie piosenki. Reżyserka ceni karaoke, sądząc po spektaklach i tytułach spektakli. Lyricsy są dla nas, mamy szansę się dołączyć, mamy tekst na ścianie. Wykon frontem do klienta, a tyłem do sceny, jeśli można tak powiedzieć (musicie zobaczyć). Trochę kabaretu, trochę wykładu, trochę apelu, czyli dalej rżniemy ten postdramatyczny diament. I trochę weightyzmu, jedynej nietolerancji, która jest okej dla tolerancyjnych - ze względu na wagę. Bo osoba gruba jest od razu "grubą świnią", a czy o anorektyczce byście powiedzieli, że jest jak "chodzący trup"? Jestem gruby i nie mam dystansu. Chichrać może ze mnie wyłącznie Masłowska oraz serial "South Park".

Przedstawienie parakulinarne i morał ma na temat jedzenia. Otóż jest go, foodu, aż nadto, "więcej niż możesz zjeść". No ale to trzeba by się podzielić. Nie wiem, skąd wiedzą, może od Caparrósa, może na logikę. A to o "konsumowaniu słońca" nie jest przypadkiem wzięte z "Części przeklętej" Georges'a Bataille'a, rozdział "Zasady ekonomii ogólnej"?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji