Artykuły

Rozmowy o "Dziadku do orzechów"

- Choreograf nie chciał, by nasza wersja "Dziadka" była komercyjnym celofanem do tego wzruszającego momentu, jakim są święta Bożego Narodzenia - opowiada dyrektor Jacek Jekiel, a choreograf Karol Urbański dodaje - Z klasycznej wersji "Dziadka" jest zero procent. Cały materiał choreograficzny jest moim materiałem. Rozmowy o premierze "Dziadka do orzechów" wg E.T.A. Hoffmanna w szczecińskiej Operze na Zamku (3 grudnia) przeprowadziła Magdalena Jagiełło-Kmieciak.

Rozmowa z dyr. Jackiem Jekielem

Magdalena Jagiełło-Kmieciak: "Dziadek" Opery na Zamku jest oparty na trudniejszym tekście, Hoffmanna. Po co po niego sięgnęliśmy, jeśli jest sprawdzony A. Dumas?

Jacek Jekiel: Najfajniejsze są bajki Andersena, braci Grimm i z tego samego literackiego korzenia pochodzi opowiadanie Hoffmanna, więc ona nie jest dla mnie trudniejsza. Ta adaptacja Dumasa jest gorsze, bardziej infantylne. Oryginał jest ciekawszy.

MJK: Karol Urbański stawia pytania, co to znaczy być człowiekiem, co to znaczy nie być marionetką. Czy według Pana zrozumieją to dzieci? To trudny widz, a przesłanie tego "Dziadka" to przesłanie bardziej dla dorosłych.

JJ: Wydaje mi się, że wszyscy potrzebujemy bajek. Pięknych, wzruszających, ale przy tym mądrych. Nie wszystkie bajki są mądre. Poszukiwanie takiego bajkowego Graala jest niezwykle inspirujące dla dyrektora teatru, ponieważ widz dziecięcy jest najtrudniejszy, zawsze mówi prawdę. Ale szukając tego Graala nie myślimy tylko o dziecięcej publiczności, także o tej dorosłej. Bo my też kochamy bajki, tez chcemy je oglądać. Może inaczej niż nasze dzieci czy wnuki, ale kochamy. Poza tym ta publiczność jest zupełnie inną publicznością niż ta sprzed 100-200 lat. To była inna obyczajowość, nie możemy nie uwzględniać tych zmian. Szukając nowego kodu na odczytanie bajki Hoffmanna (dodam, że ponoć Hoffmann pisał to opowiadanie mieszkając w Warszawie) i obserwując realia polskie jest nam przez to bardzo bliski.

MJK: Ten "Dziadek" ledwo się ociera o Boże Narodzenie. Czy to nie jest zbyt ekstrawaganckie? Pan lubi wyzwania, ale czy to nie jest przesada?

JJ: Tu nie da się uciec od kontekstu świątecznego. Ja doskonale rozumiem intencje Karola Urbańskiego. On nie chciał, by nasza wersja "Dziadka" była komercyjnym celofanem do tego wzruszającego momentu, jakim są święta Bożego Narodzenia. Raczej chcemy pewniej refleksji, zadumy niż świątecznego plastiku. Nie jest istotne, czy te atrybuty w postaci choinki, girland będzie czy nie będzie. Ale nasz "Dziadek" jest magiczny, jest bajkowy i przez to jest też świąteczny.

MJK: Karol Urbański - oprócz tego, że jest tancerzem, choreografem, jest także z wykształcenia filozofem. Pan lubi dyskusje z reżyserami. Czy tym razem tez były zaciekłe dysputy czy zaufał mu Pan do końca.

JJ: Karol wiedział, że będzie robił nowa wersję "Dziadka" od momentu, kiedy przyszedłem do Opery, czyli już 3 lata. Bardzo chciałem zrobić taką wersję, bo ta poprzednia była tak omszała, zużyta i scenograficznie, i muzycznie, że domagała się już nie tylko liftingu. Nie lubię renowacji. Wolę nowe działania artystyczne, gdzie układ choreograficzny nie będzie powtórzeniem czegoś, co ktoś już wcześniej zrobił, tylko absolutnie autorski. Karol jest tak wybitnym choreografem, że jego "Dziadek" jest absolutnie wyjątkowy.

MJK: Przejdźmy do strony wizualnej. Jest Klara, jest szafa, tego pan Karol Urbański nie usunął. Jest też scena obrotowa, projekcje. Nowoczesny ten "Dziadek"

JJ: To jest jeden z najnowocześniejszych teatrów w tej części Europy. Byłoby absurdem, gdybyśmy nie chcieli pokazywać takiej techniki teatralnej. Publiczność, która żyje obecnie w rzeczywistości multimediów nie jest już chyba w stanie przeżyć teatralnego "stania", "niedziania się", bezruchu, monotonnych świateł. Publiczność by nas wytupała, wygwizdała, po czym zasnęła.

***

Rozmowa z Karolem Urbańskim

Magdalena Jagiełło-Kmieciak: Podjął się Pan trudniejszego wyzwania i napisał Pan libretto do oryginalnego opowiadania "Dziadek do orzechów" E.T.A. Hoffmanna, a nie opartej na nim baśni Aleksandra Dumasa, łatwej w odbiorze. Miało być oryginalnie?

Karol Urbański: Mnie interesowała oryginalna opowieść Hoffmanna, ponieważ "Dziadek do orzechów", jeden z trzech wielkich baletów Piotra Czajkowskiego, który się znalazł w kanonie baletu klasycznego jest obecnie bardzo mocno zakorzeniony w świadomości ludzi, jest spektaklem bożonarodzeniowym, feerią, która stała się częścią obchodów tego święta. Natomiast gdzieś się zagubiła istota tej opowieści, którą Hoffmann chciał przedstawić. I zapewne dlatego wszyscy korzystają z wersji Dumasa, który bardzo tę historię upraszcza. Łatwiej jest więc prowadzić spektakl dramaturgicznie. Ja jednak chciałem sięgnąć do samego oryginału.

MJK: Czyli postawić na filozofię. Stawia Pan w spektaklu pytania i próbuje Pan na nie odpowiedzieć. Na przykład - co zrobić, by w życiu nie być marionetką, a być człowiekiem.

KU: Odpowiedź zawsze zostawiam widzowi, bo to, co mówiąc kolokwialnie wkłada się do spektaklu niekoniecznie się z tego spektaklu wyjmuje. Natomiast zadając sobie pytania, mam też swoje odpowiedzi. Jak większość baśni, ta tez zawiera przesłanie, które jest przesłaniem - nie wiem, czy filozoficznym - na pewno mądrością życiową. Mądrością, która się przekazuje ludziom, kiedy są najbardziej chłonni, czyli kiedy są dziećmi i kiedy być może nie do końca rozumieją sens tego przesłania. Ale potem mogą do tego w życiu dorosłym wrócić i odszyfrować. Ja mam tak z wieloma baśniami, że ich sens rozumiem dopiero teraz.

MJK: Czy to nie jest trochę ryzykowne, przenieść ciężar na dorosłą publiczność? Czy dzieci zrozumieją Pana "Dziadka". To bardzo wymagający recenzenci.

KU: To najfajniejsi recenzenci, bo dzieci są cudownie okrutne. Im się albo podoba albo nie podoba. Albo się nudzą albo się nie nudzą. Ten spektakl w sferze wizualnej jest interesujący dla odbiorcy dziecięcego, jak i dla odbiorcy dorosłego. Ale ja wierzę w taki teatr, który jest teatrem szkatułkowym, w którym jest wiele wersji, wiele warstw. Ta warstwa pierwsza to warstwa wizualna, warstwa bezpośredniego odbioru. Potem w tych pudełeczkach są następne pudełka. Im bardziej ktoś wchodzi otwarty do teatru, tym więcej może tych pudełek pootwierać. Pod warunkiem, ze są one dobrze zapakowane przeze mnie. I to jest moje zadanie. Paradoksalnie lepiej jest czasami nie wychodzić naprzeciwko oczekiwaniom publiczności. Jeśli chodzi o "Dziadka do orzechów" to każdy ma obraz świątecznego spektaklu ze śnieżynkami, z reniferami, z bałwankami. I oczywiście to jest w porządku, natomiast ja chciałem trochę uciec od tej wersji. Dla mnie najważniejszą postacią jest tu Klara. To opowiadanie jest bardzo dobrze skonstruowane przez samego Hoffmanna i też nie daje odpowiedzi na pytanie, które on tam stawia. On zostawia przestrzeń, którą musi wypełnić czytelnik: czy ta historia dzieje się w świecie ludzi czy dzieje się w świecie zabawek, czy to sen Klary czy rzeczywistość, czy to się dzieje na przestrzeni kilku tygodni czy na przestrzeni kilku lat. Albo tylko w Wigilię i w głowie Klary, która w ułamku sekundy widzi ten świat.

MJK: A być może w głowie Droselmayera?

KU: Tak. Tak więc sami sobie teraz zadajemy pytania, na które do końca nie potrafimy znaleźć odpowiedzi. A może tych odpowiedzi tak naprawdę nie ma.

MJK: Przejdźmy do inscenizacji, matematycznie. Ile w Pana spektaklu jest klasyki, znanej przez wiernych widzów "Dziadka", a ile jest Pana wtrętów, zmian, takich, jakich inny reżyser po prostu by się bał?

KU: Z klasycznej wersji "Dziadka" jest zero procent. Cały materiał choreograficzny jest moim materiałem choreograficznym. Ale ja lubię się bawić konwencjami i wtrętami. W tym spektaklu jest bardzo dużo odwołań do różnych choreografów, do różnych stylów.

MJK: Idziemy na salę treningową tancerzy. Trudno ujarzmić indywidualności?

KU: Ja jestem przeciwnikiem ujarzmiania. Oczywiście, nie jest łatwo pracować z indywidualnościami, ale to dużo ciekawsze niż...

MJK: Jest Pan despotą?

KU: Ja siebie nie uważam za despotę, ale nim jestem. Tak twierdzą inni.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji