Artykuły

Młodzi, piękni, zaczytani

"33 powieści, które każdy powinien znać" pod opieką artystyczną Igora Gorzkowskiego w Teatrze Ochoty w Warszawie. Pisze Alicja Cembrowska w Teatrze dla Was.

Wbrew moim wcześniejszym obawom "33 powieści, które każdy powinien znać" nie są łopatologicznym wyłożeniem instruktażu dla czytelników. Spektakl nie jest banalnym dywagowaniem przy stole, pseudointelektualnym bełkotem, który w konsekwencji zamknąłby się w słowach "trzeba czytać". Jest za to wyważoną historią, zdroworozsądkowo podzieloną na sekwencje bardziej luźne i te poważniejsze. Do tego, co nie mniej istotne, jest przykładem świetnie wykonanej roboty aktorskiej zaangażowanych przez Igora Gorzkowskiego młodych artystów.

"33 powieści..." wciągają, wchłaniają i zasysają. Ale nie wypluwają brutalnie, nie zostawiają w osamotnieniu, nie krytykują i nie moralizują. Pokazują kilka płaszczyzn: nie zamykają się w kręgach akademickich, nie rozkładają zdań na cząstki i cząsteczki, nie mówią językiem zrozumiałym tylko dla wąskiego grona. Nie stawiają sobie też jakichś szczególnie górnolotnych wyzwań - w końcu nie ma to być spektakl analizujący i interpretujący "Nieznośną lekkość bytu" czy "Buszującego w zbożu"! Książki znanych pisarzy są jedynie punktem wyjścia do rozważań nieco innej natury. Aktorzy wraz z reżyserem Igorem Gorzkowskim zastanawiają się, ilu z tych "młodych, pięknych i bogatych" czyta klasykę światowej literatury? Kim są? W co wierzą? O czym marzą? Czy "Bracia Karamazow" są tylko dla wybranych, a na Murakamiego trzeba mieć licencję? A może w ogóle czytanie jest przereklamowane i nic niewarte?

Sześcioro kandydatów zgłasza się na kurs "33 powieści...". Magda (Maria Pawłowska), Gabi (Paulina Komenda), Sasza (Aleksandra Pisula), Merkel (Krzysztof Wach), Szczypior (Marcin Korcz) i Miron (Sebastian Perdek) to zupełnie różne światy (także intelektualne), odmienne systemy wartości. Zostają wywiezieni w nieznane i zamknięci w domu bez Internetu. Nie mają kontaktu ze światem zewnętrznym, a polecenia i zadania z telewizyjnego ekranu czyta im tajemniczy głos. Celem kursu jest zapoznanie się ze światową literaturą, jednak powody, by uczestniczyć w eksperymencie każdy ma indywidualne. Schemat jest prosty: jeden dzień - jedna lektura - jeden prelegent.

Z bohaterami spotykamy się w przestrzeni wspólnej - w salonie ze stołem i sześcioma krzesłami. To płaszczyzna dyskusji, interpretacji przeczytanych fragmentów, szukania sensu, ale przede wszystkim autorefleksji i oczyszczenia. Bohaterowie przechodzą swego rodzaju autoterapię. Przydzielone historie stają się odzwierciedleniem ich problemów i przemyśleń. Rozliczają się ze swoimi słabościami, szukają ich źródeł.

Wraz z Mironem, Gabi, Magdą, Saszą, Merkelem i Szczypiorem przenosimy się do wyobrażonego świata, konfrontujemy się z książkowymi sytuacjami. Igor Gorzkowski umiejętnie oddzielił (za pomocą muzyki i światła) przestrzeń "rzeczywistą" od tej powieściowej. Tej drugiej towarzyszą magiczne, przejmujące dźwięki kontrabasu Tomasza Krzemińskiego. Wygrywane dźwięki nadają widowisku niepokojący rytm i dynamikę, wyostrzają to, co dzieje się na scenie. A na scenie naprawdę dzieje się dużo. I to przede wszystkim dzięki aktorom. Każdy precyzyjnie i sugestywnie kreuje swoją postać. Jednak kluczem do sukcesu są zaawansowane interakcje, "granie wspólne", jakaś niewidoczna nić łącząca artystów. Komfortowo i bezpiecznie ogląda się tak spójne i empatyczne aktorstwo. Na szczególną uwagę zasługuje postać Mirona w interpretacji Sebastiana Perdka. Ten facet tak wszedł w postać, że byłabym w stanie uwierzyć mu we wszystko. Nie ma w sobie nadęcia, niezdrowej maniery, fałszu. Jest to tym bardziej cenne, że grał postać dość dwuznaczną - wystarczył jeden zły ruch i Miron byłby przerysowaną kukłą, irytującym pajacem.

"33 powieści, które każdy powinien znać" to przede wszystkim 140 minut dobrej zabawy. To wystarczający czas, by wejść w świat uczestników kursu, poznać ich tajemnice, zrozumieć czego się boją, o czym marzą. I chociaż znałam wszystkie omawiane tytuły, to nie miało to najmniejszego znaczenia. Igor Gorzkowski kopie głębiej, chce pokazać, że czytanie to nie tylko rozrywka, ale również autoterapia, sposób na odreagowanie, droga do zrozumienia siebie, świata i ludzi, którzy nas otaczają. I chociaż brzmi to trochę banalnie, to reżyser wraz z aktorami opowiadają o tym w taki sposób, że z niejednego czytelniczego sceptyka są w stanie zrobić mola książkowego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji