Artykuły

Oczekiwania, marzenia, ambicje i ograniczenia

Przy okazji niedawnych zawirowań wokół marszałkowskich propozycji powołania nowego dyrektora "Horzycy" ożywiła się dyskusja o toruńskim teatrze. Jaka powinna być jedyna scena dramatyczna w Toruniu? Zapytaliśmy o to ludzi na różne sposoby z teatrem związanych - pisze Mirosława Kruczkiewicz w Nowościach.

Przypomnijmy - dwa tygodnie temu marszałek Piotr Całbecki wystąpił z propozycją zmiany statutu Teatru im. Wilama Horzycy i powołania jego szefa z pominięciem decyzji Naczelnego Sądu Administracyjnego, który rozpatruje decyzję o unieważnieniu zeszłorocznego konkursu na dyrektora. Zespół teatru zaprotestował, proponowane zmiany zawieszono.

Zawodowcy i teatromani

A jaki powinien być jedyny dramatyczny teatr w Toruniu, zapytaliśmy kilka osób. Dr Marzenna Wiśniewska pracuje w Katedrze Kulturoznawstwa UMK. Anita Nowak jest recenzentką, obserwatorką życia teatralnego nie tylko Torunia. Prof. Maciej Mikołajewski pisał recenzje teatralne do "Głosu Uczelni". Teresa Baniukiewicz, dziś na emeryturze, jako nauczycielka Gimnazjum nr 29 dostała nagrody Wilama za edukację teatralną. Tadeusz Kwiatkowski co roku w Dniu Teatru funduje aktorom Nagrodę Jednego Widza.

***

Dr Marzenna Wiśniewska, teatrolożka z UMK:

Teatr Horzycy ma świetną, niemal stuletnią historię, która zobowiązuje. Było w nim miejsce i na klasykę, i na dramat współczesny, i na eksperymenty. Potrafił być teatrem środka, z jednej strony dającym rozrywkę, z drugiej - reagującym na poważne wyzwania i zapraszającym odważnych reżyserów. To są elementy, które koncepcja prowadzenia tego teatru powinna zawsze zawierać.

W Toruniu jest tradycja chodzenia do teatru, teatr w świadomości mieszkańców funkcjonuje. Ważne byłoby jednak większe zwrócenie się do młodego widza, nie tylko poprzez repertuar, ale przez różnorodne relacje z młodym odbiorcą.

Mocno osadzony w kulturze miasta (i kraju) jest festiwal "Kontakt". Uwzględniając festiwal można twierdzić, że toruński teatr zapewnia dobry dostęp do tego, co ciekawe i cenne w kulturze teatralnej.

***

Teresa Baniukiewicz, polonistka, laureatka Wielkiego Wilama:

Do Teatru Horzycy zaczęłam chodzić jeszcze za dyrekcji Marka Okopińskiego. Przez lata jako nauczycielka przyprowadzałam tu uczniów. Oglądałam spektakle po dwa razy, najpierw sama, potem z młodzieżą - bo wybierałam je dla niej. Niestety, w ostatnich latach brakowało repertuaru dla gimnazjalistów. Zresztą to dotyczy też innych teatrów w Polsce, do których jeżdżę. Chodzi mi o tematykę, sprawy obyczajowe. Myślę, że za mało jest przedstawień przygotowanych tradycyjnie. Niestety, wielu innowacji, aluzji, młodzież nie rozumie, trzeba ją uczyć teatru zaczynając od tradycji.

A jako widz, już nie nauczycielka? Oglądam wszystko! Z różnymi odczuciami. Chodzę do teatru także dla na naszych aktorów, których kocham. Tęsknię jednak do klasyki. Na "Wujaszku Wani" przed laty byłam jedenaście razy!

***

Prof. Maciej Mikołajewski, astronom, kiedyś recenzent teatralny:

Mnie teatru uczyła - jako szefowa "Horzycy" - pani Krystyna Meissner. Jej teatr to teatr, który pokochałem na całe życie. Taki teatr mi się marzy, choć zapewne powiązany był ściśle z tamtymi czasami, z pierwszymi powiewami wolności i Europy, które w toruńskiej kulturze pojawiły się właśnie dzięki Krystynie Meissner. Tu też, dzięki stworzonemu przez nią festiwalowi "Kontakt", Polsce objawili się wspaniali reżyserzy zza wschodniej granicy. Słowem: teatrowi potrzebna jest przede wszystkim prawdziwa -niechby trudna i niepokorna -osobowość artystyczna, która by go poprowadziła.

Ostatnio trochę "zdradzam" Teatr Horzycy dla "Baja Pomorskiego", jako że jestem miłośnikiem teatru plastycznego, który tam odnajduję. Ale tych kilka rzeczy, które widziałem niedawno u "Horzycy", było na znakomitym poziomie.

***

Anita Nowak, krytyk teatralny, recenzentka Radia PiK i Teatru dla Was:

Nie ma recepty na jedyny właściwy teatr dla jakiegoś miasta. Każdy bowiem mieszkaniec ma inne wobec teatru oczekiwania. Ważne, żeby był to teatr dobry - prowadzony na wysoce profesjonalnym poziomie, opierający się na współpracy z utalentowanymi, interesującymi artystami - reżyserami, scenografami, muzykami.

Jeśli jest to jedyna placówka tego typu w mieście, to inscenizacje nie powinny ograniczać się do podobnego gatunku, zbliżonej stylistyki. Nie powinno się serwować np. samych pozycji klasycznych czy samych wydarzeń performatywnych. Nie wolno zamęczać widowni zbliżoną tematyką czy problematyką. Forma powinna być oryginalna, prowokująca do myślenia. Teatr jest sztuką elitarną i nie powinien chodzić na łatwiznę, popkulturę pozostawiając komercyjnym telewizjom i impresariatom.

***

Tadeusz Kwiatkowski, właściciel sklepu, fundator nagród aktorskich:

Przede wszystkim teatr powinien być kierowany przez niezależnych artystów. Broń go Boże przed komisarzami z politycznego nadania i przed tym, co dzieje się z publiczną telewizją.

Do aktualnej oferty Teatru Horzycy mam zastrzeżenia. Mimo różnych opinii o okresie, w którym dyrektorem artystycznym była Iwona Kempa, uważam, że sporo ciekawego wniosła. Toteż ważne jest, żeby na tym stanowisku pojawiali się co jakiś czas nowi ludzie, z nowymi koncepcjami.

Na szczęście toruński teatr daje wybór - ja lubię przedstawienia "środka", nie te najtrudniejsze, ale i nie takie, które rodzajem humoru zbliżają się do cyrku. Do dzisiaj wspominam takie spektakle, jak rewelacyjna "Caritas", widowiskowy familijny "Pinokio" (byłem na nim trzy razy), a z najnowszych "Krzyżacy".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji